Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz

Pobierz

Zapłacić i odsiedzieć

Szanowni Państwo!

Wygrał pan sprawę, trzeba tylko zapłacić i odsiedzieć – powiedział swemu klientowi pewien adwokat. Czyż ten komunikat nie jest aby metaforą stosunków Polski z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem? Tak się składa, że w ramach z dawna zapowiadanej ofensywy dyplomatycznej pan prezydent Andrzej Duda poleciał do Waszyngtonu, gdzie został przyjęty osobiście przez prezydenta Donalda Trumpa, co już samo w sobie jest wielkim wyróżnieniem. Jest to zatem dobra okazja, by dokonać przeglądu naszych sukcesów w stosunkach z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem. Jak powiedział w swoim czasie inny Nasz Najważniejszy Sojusznik, Winston Churchill, państwa nie mają ani odwiecznych, ani odwiecznych wrogów, a tylko odwieczne interesy. W takiej sytuacji warto postawić pytanie, jakie interesy ma w Polsce Nasz Najważniejszy Sojusznik?

Po pierwsze taki, żeby Polska, jako członek Sojuszu Północnoatlantyckiego, udostępniała Stanom Zjednoczonym swoje terytorium dla potrzeb globalnej rozgrywki amerykańsko-rosyjskiej. Wprawdzie to nie Polska będzie decydowała o rozpoczęciu tej rozgrywki, jej celach i przebiegu, a nawet może nie zostać o tym poinformowana, a jeśli się w końcu tego dowiemy, to na przykład po zniszczeniach, jakie wskutek tego wystapią na naszym terytorium – ale czyż to nie zaszczyt poświęcić się dla słusznej sprawy? W normalnej sytuacji Polska powinna z tego tytułu uzyskiwać jakieś wynagrodzenie, ale aż tak daleko nasza ofensywa dyplomatyczna nie idzie, bo czyż wypada żądać takich rzeczy od przyjaciół, a zwłaszcza – od Naszego Najważniejszego Sojusznika? Jasne, że nie wypada, toteż nie tylko rząd dobrej zmiany, ale i rządy tworzone przez obóz zdrady i zaprzaństwa, nigdy się na to nie odważyły. W rezultacie my wprawdzie nie wiemy, jak w razie czego zachowa się NATO, ale – miejmy nadzieję – Putin też tego nie wie i to jest, jak na razie, jedyna korzyść.

Po drugie – żeby Polska kupowała amerykańską broń. To akurat robimy, więc wydaje się, że na tym odcinku interesy Naszego Najważniejszego Sojusznika zostały dobrze zabezpieczone. Powiadają nawet na mieście, że gdyby jakiś dygnitarz nie chciał czegoś w Ameryce kupić, to w jednej chwili zostanie zdmuchniety jak gromnica na przykład w ramach „głębokiej rekonstrukcji rządu”. Ponieważ żaden dygnitarz nie chce znaleźć się w ciemnościach zewnetrzych, skąd dobiega płacz i zgrzytanie zębów, to uwijają się jak w okropie i nie tylko w podskokach spełniają, ale nawet próbują odgadywać życzenia naszego Najważniejszego Sojusznika, na przykład w postaci Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Po trzecie – żeby Polska kupowała w Ameryce gaz. Wiadomo bowiem, że jak kupuje go od Rosji, to nie ma dywersyfikacji, a jak w Ameryce – to jest. A dzisiaj bez dywersyfikacji ani rusz, toteż każdy widzi, że jesteśmy na dywersyfikację skazani.

Po czwarte wreszcie – by Polska spełniała wszelkie życzenia lobby żydowskiego w Stanach Zjednoczonych i wszelkie życzenia bezcennego Izraela. Pojawiły się w związku z tym fałszywe pogłoski, kolportowane przez ruskich agentów, którym śmierdzą onuce, a których ostatecznie zdemaskowały niezależne media związane z rządem, jakoby w ubiegłym roku najważniejsze przedsiębiorstwo przemysłu holokaustu, czyli Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego, w liście do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie, oszacowała żydowskie roszczenia w sprawie tak zwanej „własności bezdziedzicznej” na bilion złotych, co stanowi równowartość 300 miliardów dolarów. Wkrótce potem Kongres Stanów Zjednoczonych miał uchwalić ustawę nr 447 JUST, a prezydent Donald Trump miał ją podpisać. Oczywiście nie ma w tym ani słowa prawdy, a gdyby nawet było, to – po pierwsze – ta ustawa jest pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia, o czym poinformowała nas sama pani Żorżeta, sprawująca w naszym bantustanie funkcję amerykańskiego ambasadora, a po drugie – gdyby nawet jakieś znaczenie miała, to przecież sam pan prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie odda ani guzika. Możemy zatem spać spokojnie, choćby i snem wiecznym – bo w takiej sytuacji knowania ruskich agentów ze śmierdzącymi onucami nie mają szans powodzenia, choćby nawet Putin kazał Kongresowi USA uchwalać ustawy bez znaczenia, a prezydentowi Trumpowi kazał je podpisywać.

Toteż z ulic dziwnym trafem zniknęli płomienni bojownicy KOD-u oraz Obywatele UB i nawet niezawiśli sędziowie już nie dopominają się tak natarczywie o praworządność. Jakże się z tego nie cieszyć, że zamiast tamtych awantur, mieliśmy w Warszawie Paradę Równości, którą ochraniali dypomaci aż z 53 ambasad! Już choćby na tym przykładzie widać, jak Polska jest doceniana w świecie, a będzie doceniona jeszcze bardziej, gdy zapłacimy 2 miliardy dolarów na utworzenie w naszym banstustanie „Fortu Trump”, a potem jeszcze 300 miliardów dolarów z tytułu „własności bezdziedzicznej” – ale o tym dowiemy się dopiero po jesiennych wyborach, kiedy to wyjaśni się, kto jest najukochańszą duszeńką Naszego Najważniejszego Sojusznika.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj