Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

I już po wyborach

Szanowny Państwo!

„Uroda, uroda, uroda, uroda i już po urodzie” – śpiewała dawno temu Wanda Warska. Przez analogię – wybory, wybory, wybory, wybory – i już po wyborach! A po wyborach – jak to po wyborach – jedni się radują, a inni się smucą. Ale mniejsza już o te radości i smutki, bo ważniejsze są wnioski.

Pierwszy wniosek, to taki,  że umacnia się w Polsce system dwupartyjny, w związku z czym coraz trudniej jest wprowadzić na polityczną scenę choćby kroplę świeżej krwi. To już się okazało podczas wyborów do samorządu terytorialnego, a teraz się potwierdziło. Zatem jedynym sposobem wprowadzania świeżej krwi na polityczną scenę są przetasowania wewnątrz obydwu partii. Jeśli osobistości z obozu rządowego, które uzyskały mandat  nie zrezygnują z niego na rzecz kandydatów z góry upatrzonych, to będzie to znaczyło, że wymieniona zostanie prawie cała ekipa „dobrej zmiany” – może poza panem premierem Morawieckim i panem ministrem Czaputowiczem, którzy przy powołaniu na swoje stanowiska otrzymali zadanie ocieplenia stosunków z Unią Europejską. To pewnie dlatego przed wyborami obydwa obozy licytowały się, kto jest lepszym Europejczykiem. Bo obóz zdrady i zaprzaństwa tez skupia Europejczyków i to takich patentowanych, jak Włodzimierz Cimoszewicz, czy Leszek Miller, chociaż i w obozie „dobrej zmiany” też takich nie brakuje – ale po co rozdrapywać stare rany? Jak to mówił Aleksander Kwaśniewski – trzeba „wybrać przyszłość”, zwłaszcza swoją własną.

Bo – po drugie – Parlament Europejski jest takim demokratycznym kwiatkiem do unijnego kożucha, w którym dominuje metoda kooptacji. W związku z tym realnej władzy to on nie ma, bo Unią Europejską kierują starsi i mądrzejsi, którzy walczą z „ekstremizmem” i „populizmem”. Te bowiem niosą ze sobą rozmaite niespodzianki, a starsi i mądrzejsi żadnych niespodzianek nie potrzebują. Dzięki temu w każdym kraju członkowskim  prędzej, czy później będzie tak samo – bo w socjalizmie, który zaprojektował dla Unii Europejskiej Altiero Spinelli, wszystko musi być takie samo, żeby tym łatwiej europejskie narody przekształcić w tak zwany nawóz historii. Dlatego walka z „ekstremizmem” i „populizmem” nasila się w miarę „pogłębiania integracji”, co oczywiście musi przekładać się na wyniki wyborów  w poszczególnych bantustanach.

Toteż – po trzecie – antagoniści muszą „pięknie się różnić”, ale w gruncie rzeczy chcą tego samego. Ponieważ uprawianie prawdziwej polityki mają od starszych i mądrzejszych surowo zakazane, toteż różnią się w emploi. Jedni po staremu „gryzą proboszcza”, podczas gdy inni go nie gryzą, tylko się do niego łaszą – i to wystarczy, by wymieniać się przy sterze co cztery, albo co osiem lat – bo spora część obywateli myśli, że to wszystko naprawdę i intensywnie to przeżywa. Jednak w sprawach istotnych dla państwa zachowują się tak samo – czy to referendum w sprawie Anschlussu w roku 2003, czy to ratyfikacja traktatu lizbońskiego w roku 2009, czy wreszcie obecnie, gdy niczym miecz Damoklesa, wisi nad Polską sprawa żydowskich roszczeń majątkowych. Obóz „dobrej zmiany” nie mógł już dłużej milczeć, więc miota tromtadrackie oświadczenia, podczas gdy nieprzejednana opozycja z podejrzaną skwapliwością korzysta z okazji, by „siedzieć cicho” – jak to w swoim czasie zalecał Polsce francuski prezydent Jaub Chirac.

Wreszcie warto zwrócić uwagę, że wyniki ostatnich wyborów dzielą geograficznie Polskę na dwie prawie równe części; na wschód od linii Wisły dominuje obóz „dobrej zmiany”, poczas gdy na zachód – obóz zdrady i zaprzaństwa. Czy to tylko przypadek, czy też efekt jakiegoś  działania intencjonalnego – tego oczywiście nie wiem – ale skoro my to widzimy, to tym bardziej muszą to zauważać przywódcy państw poważnych i być może nawet wyciagają z tego jakieś wnioski, zwłaszcza na wypadek, gdy trzeba będzie w Europie Środkowej dokonywać jakichś przetasowań. Zatem chociaż jedni się radują, a drudzy się smucą – warto zastanowić się również nad tymi sprawami, zwłaszcza, że przed nami jeszcze wybory do tubylczego Sejmu i Senatu, do których obecne głosowanie stanowiło rodzaj rozpoznania walką i rodzaj preludium.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj