Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz



Pobierz Pobierz

Polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza

Szanowni Państwo!

Czy istnieje jeszcze jednolity naród polski? Ostatnie wydarzenia pokazują, że nie jest to takie oczywiste. Chodzi mi o stosunek do „Żołnierzy Niezłomnych” zwanych inaczej „Wyklętymi”. Większość z nich zaczynała swój staż partyzancki jeszcze w początkach okupacji niemieckiej, kiedy to na terenie Generalnej Guberni i ziem wcielonych do Rzeszy, powstały ośrodki polskiego oporu, również zbrojnego. Charakterystyczne przy tym, że na terenie okupacji sowieckiej, to znaczy – na Kresach Wschodnich – ośrodków polskiego oporu, zwłaszcza zbrojnego, właściwie nie było. Pierwszą przyczyną był Winston Churchill, który zostawszy premierem rządu brytyjskiego, kazał szefowi swoich tajnych służb „podpalić Europę”. Ale nie całą, a tylko tę jej część, która pozostawała pod władzą niemiecką. Józefowi Stalinowi Winston Churchill żadnymi pożarami nie chciał świecić w oczy. Drugą przyczyną, jak sądzę, było to,  że o ile na terenie okupacji niemieckiej Żydzi stosunkowo wcześnie zostali izolowani od ludności polskiej, to na Kresach Wschodnich było inaczej. Tamtejsi Żydzi nie tylko nie zostali od ludności polskiej izolowani, ale w zdecydowanej większości przeszli na stronę wroga, któremu oddawali cenne usługi, jako milicjanci i konfidenci. Ale kiedy Niemcy w 1941 roku uderzyły na Rosję, a front przesunął się na wschód, ludność żydowska została izolowana od ludności polskiej, a na Kresach natychmiast rozwinęły się ośrodki polskiego oporu, również zbrojnego.

Kiedy w 1944 i 1945 roku Armia Czerwona zajęła terytorium polskie, Stalin przystąpił do odcinania głowy narodowi polskiemu, w pierwszej kolejności eksterminując tych, którzy wykazali się charakterem i zdolnościami przywódczymi. Naturalnie nie robił tego osobiście, wyręczając się albo Żydami, którzy chętnie włączali się do aparatu terroru, albo kryminalistami, którzy również zasilili szeregi bezpieki. We wrześniu 1939 roku prezydent Mościcki zadekretował bowiem amnestię, ale w miarę rozpadania się struktur państwa, władze po prostu wypuściły więźniów na wolność. Uwolnieni w ten sposób kryminaliści natychmiast oddali się swoim ulubionym rozrywkom, czyli rozbojowi, tworząc bandy nękajace przede wszystkim tereny wiejskie, gdzie Niemcy zaglądali stosunkowo  rzadko.  Do tych band od roku 1942 zaczęli docierać zrzucani na spadochronach sowieccy oficerowie i politrucy, którzy bandytom przedstawili propozycję nie do odrzucenia: jeśli poddadzą się władzy sowieckich oficerów i politruków, to Stalin zapewni im polityczną ochronę, a jeśli nie – to zostaną wytępieni. Kryminalistów nie trzeba było do tego długo namawiać, zwłaszcza,  że pod nowym kierownictwem mogli po dawnemu rabować. I tak dotrwali do końca wojny, kiedy to gremialnie wstąpili na służbę do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zwanego wówczas „resortem”, który był podstawowym narzędziem eksterminacji polskiej warstwy przywódczej. W służbie „resortu” dawni kryminaliści awansowali, utworzyli stare rodziny i dochowali się potomstwa, które od początku nie tylko nauczyło się pasożytować na narodzie polskim, ale nawet uznało to  za swoje przyrodzone prawo.

W rezultacie od 1944 roku historyczny naród polski zmuszony jest do dzielenia terytorium państwowego z polskojęzyczną  wspólnotą rozbójniczą, która gotowa jest wysługiwać się każdemu, kto obieca jej możliwość dalszego pasożytowania na polskim narodzie. Zatem nie ma już jednolitego narodu polskiego, bo żeby mówić o jednolitym narodzie, musi być przynajmniej jakiś jeden ideał przez wszystkich uznawany. Tak nie jest, bo polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza żadnego ideału wyznaczającego polską tożsamość nie tylko nie uznaje, ale ostentacyjnie nim pogardza. Obawiło się to przed kilkoma dniami przy okazji obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych. Ci żołnierze, których polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza skazała nie tylko na  śmierć, ale i na zapomnienie, dostarczają narodowi polskiemu miary, do jakich granic należy dochować wierności Polsce i poświęcenia dla niej. I kiedy członkowie historycznego narodu polskiego pochylają się nad nimi z miłością i szacunkiem, drugie i trzecie pokolenie polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, prześciga się w manifestowaniu  szyderstwa i pogardy. W taki łajdacki sposób wypowiedziała się dawna bolszewica, pani prof. Joanna Senyszyn, kolaborująca w tygodniku „Fakty i Mity” z mordercą księdza Jerzego Popiełuszki, Grzegorzem Piotrowskim, podobnie jak pan Włodzimierz Czarzasty,

Stanisław Michalkiewicz

drukuj