Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

 


Pobierz

Pobierz

Trzeba wiele zmienić, by zostało po staremu     

Szanowni Państwo!

Czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty – mawiali w dawnych czasach źli naziści, co to potem rozpłynęli się w nocy i mgle, aż dopiero teraz tak zwana „prasa międzynarodowa” wykryła ich w Polsce i to od razu w imponującej liczbie „60 tysięcy”. Pewnie już tak zostanie, bo  takie liczby żyją własnym życiem; na przykład liczba „6 milionów”, która przewija się przez dzieje już od drugiej połowy XIX wieku aż do dnia dzisiejszego, a kto w nią nie wierzy, tego może dosięgnąć surowa ręka sprawiedliwości ludowej. Mniejsza zresztą o liczby, bo własnym życiem nie tylko one żyją. Własnym życiem żyją również rozmaite porzekadła, na przykład to, że czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty. Nie może być inaczej, skoro żaden z owczarków niemieckich (niech pan słucha, Timmermans!) nie tarmosi za nogawki od spodni Naszej Złotej Pani z powodu niepowodzenia, jakiego doznała próbując zrealizować misję tworzenia rządu, tylko wszystkie owczarki jak na komendę próbują tarmosić  rząd polski. Jak nie z powodu demokracji, w obronie której męczeństwa doznał pan Mateusz Kijowski, to z powodu praworządności, z powodu której, tylko patrzeć, jak męczennicą zostanie pani prezes Małgorzata Gersdorf. Jeszcze niedawno była najukochańszą duszeńką i Jedyną Nadzieją Socjalistycznej Praworządności, aż tu nagle okazało się, że również i ona popadła w sprośne błędy Niebu obrzydłe i zaczyna się bisurmanić. Budzi to oczywiście energiczny sprzeciw niezawisłych jeszcze sędziów, którzy przecież zostali poprzebierani przez starszych i mądrzejszych do całkiem innych zadań. Ale na praworządności świat się przecież nie kończy, więc polski rząd jest tarmoszony również z powodu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Właśnie niezawisły – bo jakże by inaczej –  Europejski Trybunał Sprawiedliwości, surowo nakazał Polsce wstrzymanie tej rozpusty, w przeciwnym razie nakładając surową karę 100 tysięcy euro dziennie. Rząd natychmiast ogłosił, że wycinkę wstrzymuje, bo 100 tysięcy euro dziennie, to nie żarty, nawet w sytuacji, gdy budżet państwa jest w stanie kwitnącym. Kto wie, czy wicepremier Morawiecki nadążyłby z pożyczkami tym bardziej, że wcale nie jest pewne, czy grandziarze w ogóle pożyczyliby jakieś pieniądze Polsce, po której spaceruje sobie aż „60 tysięcy” złych nazistów? Takie incydenty znacznie lepiej ilustrują stopień utraty suwerenności przez Polskę, niż cokolwiek innego – na przykład – deklaracja byłego ministra rolnictwa w rządzie PO-PSL, pana Marka Sawickiego. Kiedy brukselska rada komisarzy ludowych nakazała ograniczyć uprawy tytoniu w naszym i tak już przecież nieszczęśliwym kraju, pan minister Sawicki buńczucznie oświadczył, że napisze do Brukseli podanie: „dopraszam się łaski Jaśnie Wielmożnych Panów…”  – i tak dalej. Najwyraźniej nasi Umiłowani Przywódcy tylko przed nami udają lwy, podczas gdy w Brukseli natychmiast chowają dudy w miech, bojąc się, że tamtejsi cwaniacy cofną im apanaże i znowu będą musieli wydłubywać kit z okien. Bo powiedzmy sobie szczerze – czy którykolwiek z nich potrafi wykonywać jakieś pożyteczne zajęcie, za które inni ludzie dobrowolnie by im zapłacili? Nic więc dziwnego, że taki na przykład pan Janusz Lewandowski kurczowo trzyma się jak nie państwowej, to brukselskiej klamki i widać, że gwoli utrzymania się przy niej gotów jest na wszystko.

Ale bo też co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie – powiada przysłowie. I słusznie – bo oto w Niemczech załamały się rozmowy koalicyjne z udziałem Naszej Złotej Pani. Prasa niemiecka pisze o nowych wyborach, a niektórzy domagają się, by Nasza Złota Pani, po tylu głupstwach, jakich narobiła, może już dała sobie spokój z kandydowaniem. Ale Nasza Złota Pani najwyraźniej zasmakowała w narkotyku władzy i już zapowiedziała, że w przypadku nowych wyborów też będzie kandydowała na kanclerza. Czy to przypadkiem nie ta sama taktyka, jaką Nasza Złota Pani mogła zasugerować panu prezydentowi Dudzie w kwestii ludowej praworządności? Zwróćmy uwagę, że jeśli nawet Nasza Złota Pani nie zostałaby wybrana w trybie art. 63 niemieckiej konstytucji, a nowe wybory zakończyłyby się podobnym rezultatem, jak te ostatnie, to ona nadal będzie pełniła obowiązki kanclerza – bo kanclerz musi przecież być. Widać, że demokracją też może manipulować w każdą stronę – a ostatnim szańcem są oczywiście niezawisłe sądy, które zatwierdzą wszystko, co nakażą im starsi i mądrzejsi. Czyż nie dlatego właśnie pan prezydent Duda odgraża się, że jak tylko Sejm zmieni cokolwiek w jego projektach, to on takich ustaw nie podpisze. No dobrze – ale co z tego wyniknie? Ano tylko to, że w Sądzie Najwyższym i Krajowej radzie wszystko zostanie po staremu – i o to właśnie chodzi! Ale jakże ma być inaczej, skoro po Warszawie spaceruje „60 tysięcy” złych nazistów, a rząd samowolnie wycina lasy, które być może należą już do kogoś innego, skoro ich wycinka tak denerwuje „Gazetę Wyborczą”?

Stanisław Michalkiewicz

drukuj