Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

Korzystając z pieriedyszki

Szanowni Państwo!

Wygląda na to, że – jak to mówią Rosjanie –  mamy okres pieriedyszki, czyli chwilę oddechu. Możliwe że to względu na zgryzoty, jakie Nasza Złota Pani ma u siebie w związku z niemożnością sklecenia rządowej koalicji. Jak wiadomo, wybory parlamentarne w Niemczech wygrała CDU/CSU, ale ze względu na głupstwa, jakich Nasza Złota Pani narobiła w sprawie bisurmanów – nie tak wysoko, jak się spodziewała. Drugie miejsce zajął socjalistyczny arywista Martin Schulz, ale za nic w świecie nie chce wejść w koalicję z Naszą Złota Panią, która w tej sytuacji musi kaptować partię tak zwanych „Wolnych Demokratów” i „Zielonych” – bo trzecia w kolejności partia, Alternatywa dla Niemiec, zapowiada „polowania” na Naszą Złotą Panią. Rozmowy koalicyjne utknęły w martwym punkcie, bo FDP i Zieloni nie znają umiaru w żądaniach i słychać, że chcieliby, żeby Nasza Złota Pani osobiście podawała im sznapsa i zakąskę. Nic dziwnego, ze w tej sytuacji ani Nasza Złota Pani, ani niemiecka BND nie ma głowy do organizowania kolejnej kombinacji operacyjnej w naszym nieszczęśliwym kraju. Toteż i stare kiejkuty, czekając na stosowne rozkazy, stoją z pałą u nogi, wskutek czego również folksdojcze zaprzestali demonstracji. Oczywiście wszystko do czasu, bo w Niemczech prędzej czy później demokracja zwycięży, a wtedy Nasza Złota Pani zacznie robić porządek i u nas. W dodatku stary finansowy grandziarz, najwyraźniej czując oddech kostuchy na karku, wyłożył 18 miliardów dolarów na przerobienie historycznych europejskich narodów na tak zwane „społeczeństwo otwarte”, czyli inaczej mówiąc – nawóz historii, na którym mogłyby rozkwitać cudne kwiatuszki w rodzaju pana red. Michnika, czy pana profesora Hartmana. Podobno na wieść o tych 18 miliardach w środowisku folksdojczów, konfidentów i pożytecznych idiotów, co to myślą, że z tą demokracją i praworządnością, to wszystko naprawdę, zapanowała niezwykłe ożywienie, więc jeśli tylko z Berlina przyjdą stosowne rozkazy, to walka o demokrację i praworządność rozgorzeje u nas niczym walka o pokój w Radio Erewań. Zaniepokojony słuchacz zadzwonił kiedyś do Radia Erewań z  pytaniem, czy będzie wojna. Radio odpowiedziało, że wojny oczywiście nie będzie, ale rozgorzeje taka walka o pokój, ze nie zostanie nawet kamień na kamieniu.  Na razie jednak mamy okres pieriedyszki, być może również dlatego, że prezydent Donald Trump, przemawiając w Organizacji Narodów Zjednoczonych, akurat Polaków podał jako przykład narodu umiejącego walczyć o niepodległość. Ta uwaga mogła zostać odebrana w Berlinie jako przestroga, że w razie rozpoczęcia realizacji kolejnej kombinacji operacyjnej w Polsce, Stany Zjednoczone ponownie nacisną hamulec. Dopóki wojsko amerykańskie stacjonuje w Niemczech, takie przestrogi mają swój ciężar gatunkowy tym bardziej, że poprzednia kombinacja operacyjna z 16 grudnia ubiegłego roku spaliła na panewce właśnie dlatego, że amerykańska ręka wcisnęła hamulec z taka siłą, że wszyscy obrońcy demokracji zaryli nosem w ziemię. Toteż dzisiaj zachowują się znacznie ostrożniej i tylko się odgrażają, że wkrótce się zleją i w ten sposób przywrócą demokrację i praworządność. Oczywiście trudno te przechwałki traktować serio, bo wystarczy popatrzeć czy to na pana przewodniczącego Schetynę, czy to na pana Petru, żeby nabrać bezwzględnej pewności, że prochu to oni nie wymyślą.

W tej sytuacji możemy oddać się rozrywkom i na przykład obejrzeć sobie w telewizyjnej stacji TVN, którą podejrzewam o niebezpieczne związki ze starymi kiejkutami, palavery białego człowieka z dzikim, czyli rozmowę naszej resortowej „Stokrotki”, czyli pani red. Moniki Olejnik z panem profesorem Balcerowiczem. Pani red. Olejnik  też musiała odetchnąć z ulgą po deklaracji pana prezydenta Andrzeja Dudy i pana prezesa Kaczyńskiego, że nie będą publikować „Aneksu” do „Raportu o rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych”. Jak pamiętamy, korzystając z informacji tam zawartych pan prezydent Lech Kaczyński zwrócił się do pani red. Olejnik jej resortowym pseudonimem „Stokrotka”. Pani redaktor takiego noża się nie spodziewała, więc dostała spazmów, a w tej sytuacji pan prezydent posłał jej bukiecik kwiatków na zatarcie niemiłego wrażenia. Nic zatem dziwnego, że na wieść, iż złowrogi „Aneks” nie zostanie opublikowany, pani redaktor się rozluźniła i w rozmowie z panem prof. Balcerowiczem mogła dać wyraz zatroskaniu sytuacją w naszym nieszczęśliwym kraju. Pan prof. Balcerowicz też wyglądał na zmartwionego, ale z nim to tak zawsze. Jak był wicepremierem i ministrem finansów, to prowadził politykę, którą później, kiedy już tylko pisał felietony, surowo krytykował. Muszę powiedzieć, że jako felietonista jest znacznie bardziej przekonujący, niż jako wicepremier, a to pokazuje, że trzeba najpierw utracić władzę, żeby nabrać rozumu. Czyż to nie optymistyczne?

Stanisław Michalkiewicz

drukuj