Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz


Polacy w Niemczech, Niemcy w Polsce

Komisja Europejska podjęła decyzję o przeprowadzeniu wstępnej oceny praworządności w Polsce. W mediach polskich i niemieckich zawrzało. Dyskusja w Polsce to sprawa naturalna, dotyczy bowiem naszego kraju. Dlaczego jednak tak bardzo interesują się tym Niemcy. Przypomnę, że do czasu podjęcia zarówno tej  decyzji, jak i zorganizowania debaty w Parlamencie Europejskim, najbardziej zmianą rządu w Polsce zaniepokojeni byli właśnie niemiecko-europejscy politycy.
Od komisarza Guenthera Oettingera poczynając, przez prominentnego europosła CDU Elmara Broka, aż do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego niemieckiego socjaldemokraty Martina Schulza, który dostrzegł „putinizację” Polski. A skoro tak, to może po wstępnych obserwacjach naszego kraju będą forsować nałożenie sankcji. Obywatele Polski dobrze wiedzą, że żadnej putinizacji u nas nie ma, a większość głosowała za politycznymi i gospodarczymi zmianami. Tych w Europie najbardziej obawiają się Niemcy, którzy de facto stoją za polityczną wrzawą na poziomie unijnym. Sądzę, że chcą w ten sposób przykryć własne problemy wewnętrzne – zagrożone bezpieczeństwo obywateli związane z kryzysem imigracyjnym i cenzura w mediach, ale także do dziś nierozwiązane kwestie z Polską, przede wszystkim mniejszości polskiej w Niemczech.

Otóż ćwierć wieku temu na mocy traktatu polsko-niemieckiego z 1991 roku uzgodniono, że Polska uznaje mniejszość niemiecką na swoim terytorium, co więcej, obdarzyła ją przywilejami takimi jak dotacje z budżetu na działalność kulturalną i wydawniczą, dwujęzyczne szkolnictwo, a także przedstawiciele mniejszości niemieckiej mogą startować w wyborach parlamentarnych i nie muszą przekroczyć pięcioprocentowego progu obowiązującego polskie partie polityczne. Przedstawiciele niemieckiej mniejszości zasiadają więc od tamtej pory w polskim Sejmie. Z drugiej strony Niemcy nie uznali i do dziś nie uznają Polaków mieszkających w Niemczech za mniejszość, co pozbawia ich analogicznych przywilejów. W języku dyplomacji takie zapisy traktatowe nazywa się asymetrią. W przełożeniu na język potoczny to nierówne traktowanie, wręcz dyskryminacja. Niemcy do mniejszości narodowych na swoim terytorium zaliczyli Duńczyków, Fryzyjczyków, Serbołużyczan i Romów, o Polakach nawet nie chcą słyszeć. Twierdzą bowiem, że Polacy mieszkający w granicach ich państwa „nie są ludnością tradycyjnie osiadłą – rodzimą”, co nie jest prawdą. Wielu Polaków osiadło w Niemczech już w dziewiętnastym wieku. W dwudziestoleciu międzywojennym funkcjonował Związek Polaków w Niemczech. Zlikwidował go dopiero Hermann Goering w 1940 roku, konfiskując majątek i od tamtej pory Niemcy nie chcą uznawać Polaków za mniejszość. Jednak wielu naszych rodaków mieszkających w Niemczech ciągle domaga się anulowania zarządzeń władz Trzeciej Rzeszy i odejścia od dyskryminacji. Dziś Związek Polaków w Niemczech na drodze sądowej domaga się zwrotu zagarniętego mienia, który wycenił na 1 miliard euro. Sprawa statusu mniejszości polskiej w Niemczech była wielokrotnie podnoszona jeszcze przed wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej. Dwadzieścia lat temu zorganizowałem międzynarodową sesję w Lublinie pt. „Polityka integracyjna Niemcy-Polska”, na której byli obecni naukowcy, politycy, m.in. ówczesny ambasador Niemiec w Polsce Johannes Bauch, gdzie sprawa ta była również podnoszona. Niestety bezskutecznie.

Dziś nasi rodacy w Niemczech złapali jakby drugi oddech. Reprezentuje ich znany mecenas Stefan Hambura, który zapowiada wykorzystanie wszystkich szczebli jurydycznych w Niemczech, a później trybunału w Strasburgu. Z pewnością Niemcy obawiają się wsparcia mniejszości polskiej w Niemczech ze strony nowego prawicowego polskiego rządu, dlatego z ich punktu widzenia najlepiej byłoby go osłabić, albo w ogóle doprowadzić do zmiany. Wbrew pozorom to dla Niemiec sprawa bardzo dużej wagi, bowiem  po nadaniu statusu mniejszości Polakom w Niemczech, niewykluczone, że zechcą po niego sięgnąć także inne mniejszości, jak około trzymilionowa mniejszość turecka. W grę wchodzą nie tylko bardzo duże pieniądze, ale także traktatowe umocowanie.

Naruszenie wartości wymienionych w artykule drugim Traktatu z Lizbony, gdzie zagwarantowano m.in. „poszanowanie praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości”, może skutkować nałożeniem na państwo członkowskie unijnych sankcji zgodnie z artykułem siódmym tego traktatu. Tak więc gdyby mniejszość polska w Niemczech została za taką formalnie uznana, uzyskałaby materialną i traktatową ochronę, a rząd polski dodatkowo otrzymałby poważny atut w relacjach z Niemcami. Z tej perspektywy inaczej widać tzw. troskę niemiecko-europejskich polityków związaną ze zmianą rządów w Polsce. Niemcy przezornie zawczasu wolą pacyfikować sąsiada, a jednocześnie członka Unii Europejskiej na innych polach i to najlepiej cudzymi rękami.

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj