Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski

 


Pobierz

Pobierz

Przebudzenie Tuska

Tusk zdradził Merkel – alarmują media polskie i zagraniczne, szczególnie niemieckie. Podstawą tych twierdzeń stał się wywiad przewodniczącego Rady Europejskiej dla sześciu europejskich gazet. Wprawdzie, jak podkreślają dziennikarze, Donald Tusk „ani razu bezpośrednio nie odniósł się do niemieckiej kanclerz”, to ich zdaniem przekaz wywiadu był jednoznaczny. Nawiązując do polityki migracyjnej Unii Europejskiej, stwierdził, że „nikt w Europie nie jest gotowy na przyjęcie tak wielkiej liczby (migrantów), nie wyłączając Niemiec. Ta fala uchodźców jest zbyt duża, żeby jej nie powstrzymać”- mówił. Tusk dodał też, że „Niemcy łamią uregulowania dublińskie, czyli prawo dotyczące postępowania z azylantami”. Krytycznie odniósł się do przymusowego rozdziału uchodźców. Nacisk kładł na ochronę granic zewnętrznych Unii.

Słowa Tuska jednoznacznie zostały odczytane jako wypowiedzenie posłuszeństwa swojej dotychczasowej promotorce, czyli kanclerz Angeli Merkel, chociaż, jak wspomniałem, ani razu nie została ona wymieniona. Dziennikarze i politycy popuszczają wodze fantazji w interpretowaniu tegoż posunięcia.
Są też zdziwieni, gdyż dotychczas wszyscy mieli w świadomości jego „uległość wobec kanclerz Niemiec”. Sądzę, że interpretacje tego wywiadu biegną zbyt daleko i media mogą przypisywać Tuskowi intencje niezamierzone. Biorąc pod uwagę, że szef Rady Europejskiej funkcję tę sprawuje od roku, a do końca kadencji pozostaje mu jeszcze półtora roku, niektórzy domniemywają, że postanowił on zagrać rolę obrońcy interesów krajów naszego regionu. Widząc zwycięstwo prawicy w Polsce, od początku artykułującej zdecydowany sprzeciw wobec polityki imigracyjnej Unii, a także rosnące w siłę prawicowe partie polityczne w Europie, które zajmują podobne stanowisko, nagle przebudził się i zmienił front. Już nie wiadomo, czy we śnie, czy na jawie w połowie maja tego roku w Gdańsku, Tusk publicznie twierdził, że Europa musi przygotować się w ciągu 20 lat na przyjęcie 70 milionów emigrantów. Wspierał kanclerz Merkel w jej niezbyt odpowiedzialnej polityce migracyjnej, podobno namawiając byłą premier Ewę Kopacz do poparcia mechanizmu obowiązkowego rozdziału uchodźców, co skutkowało rozbiciem jedności grupy wyszehradzkiej.
Cóż więc było powodem nagłego przebudzenia Donalda Tuska? Notabene, jak stwierdził sam zainteresowany, jego pierwsze polityczne „przebudzenie” nastąpiło podczas wydarzeń grudnia 1970 roku. Po latach wspominał: „Byłem bardzo radykalny, byłem buntownikiem”.

W postawie swojej nasz dzisiejszy bohaterski przewodniczący Rady przypomina mi głównego bohatera opowiadania Stanisława Mrożka „Ostatni husarz”. Był nim Lucuś. Opowiadanie zaczynało się od słów: „Lucusia spowijała mgła tajemnicy i ważności. Różni ludzie, znajomi, wiedzieli o tym mniej lub więcej, ale wszystko wiedzieli tylko niektórzy. Wszystko wiedziała tylko żona Lucusia, mama Lucusia i babka Lucusia. Pozostali –  krewni Lucusia, ba nawet jego dzieci – skazani byli na domysły”. Czyli podobnie jak my w przypadku szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Podobieństw – jak sądzę – można doszukać się więcej. Otóż Lucuś się narażał, Lucuś był bohaterem. Konspirował bowiem. Bliscy i znajomi w niejasnym podnieceniu twierdzili, że „Lucuś musi uważać… Czy Lucusiowi coś grozi?… Ach, ten Lucuś…”. A tymczasem, jak się okazało, konspiracja w wykonaniu Lucusia polegała na tym, że wstępował do szaletu publicznego, zamykał się starannie w kabinie, po czym wyjmował ołówek z kieszeni i pisał na ścianie „Precz!”.
Jak zaznaczał Sławomir Mrożek, Lucuś czuł się jak „husarz”.

Stan ten, jak sądzę, towarzyszy wielu politykom i być może także zbuntowanemu szefowi Rady Europejskiej. Czy jednak naprawdę się zbuntował? Dotychczas niemiecka prasa określała go jako „łatwego w hodowli (pflegeleichter)”, „niewymagającego” i „niekłopotliwego”. Tak przynajmniej było przez rok. Teraz się przebudził i albo sam, albo w cichym uzgodnieniu z panią kanclerz pokazuje, że chce być opozycjonistą. Kilka dni temu Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej był gościem naszej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W trakcie spotkania, pytany o kwestie migracyjne powiedział m.in.: „Nie jestem fanem relokacji” oraz „Nie przyjechałem do Brukseli, aby reprezentować interesy jakiegoś dużego państwa, np. Niemiec …”. Czyli, podobnie jak bohater opowiadania Mrożka, Tusk się naraża, Tusk chce być bohaterem, czy Tuskowi coś grozi?

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj