Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski



Pobierz Pobierz

Adwentowe świece

Trwa adwent, czyli radosne oczekiwanie na przyjście Chrystusa. Przygotowujemy się, czekamy i odliczamy czas. Czas, który symbolizują cztery świece. Co tydzień zapalamy kolejną świecę. Za oknem wichury, śnieżyce, na granicach Unii Europejskiej szturm migrantów, muzułmanie napływają do Europy. Paryż wciąż żyje zamachami, pęka strefa Schengen, a bohaterska Komisja Europejska zajęła się świecami. I to nie tylko adwentowymi. Już za nami instrukcje z … przewodnika dobrych praktyk … Komisji Europejskiej dotyczące m.in. wchodzenia po drabinie, decyzja regulująca m.in. ilość wody do spłukiwania w toalecie, spór o tradycyjne bawarskie kufle do piwa, o słynnym mierzeniu nagięcia banana nie wspominając.

Niedawno Komisja opublikowała dokument „w sprawie wymogów bezpieczeństwa, jakie muszą spełniać europejskie normy dotyczące świec, świeczników, pojemników na świece i akcesoriów…”. Płynąc w nurcie stworzonego przez siebie swoistego postępu, zmierzającego do ustalania norm, czyli standaryzowania niemal wszystkiego, każdej ludzkiej aktywności, nie mogła przecież pominąć świec. Do problemu podeszła wieloaspektowo. Najwięcej zainteresowania wzbudziło ścisłe określanie przez Komisję wysokości płomienia świec.
W przywołanym dokumencie zapisano, że „maksymalna wysokość płomieni powinna być ustalona na bezpiecznym poziomie, biorąc pod uwagę naturalną zmienność płomienia w trakcie cyklu spalania”. To tylko jeden z ponad trzydziestu aspektów spalania się świecy dostrzeżonych przez Komisję. Unijni urzędnicy pochylili się odrębnie nad projektem świecy, jej wykonaniem, budową, wymogami chemicznymi, stabilnością, zagrożeniami pożarowymi, opakowaniem i oznaczeniem świec, bezpieczeństwem osób zgromadzonych wokół świecy, itd. itd. W trosce o nasze bezpieczeństwo – naturalnie – Komisja jako minimum nakazuje uwzględnić środki ostrożności „które należy podjąć podczas palenia świec, obejmujące odległość, jaką należy zachować między palącymi się świecami”, a także zauważa, że „w przypadku świec przeznaczonych do użytku w pomieszczeniach (czyli np. w kościołach i naszych domach) należy ograniczyć do minimum emisję sadzy, tak aby w miarę możliwości nie dochodziło do widocznych uwolnień sadzy”.

Niemniej ważne jest, jak stwierdza Komisja, w jaki sposób świece są ustawione. Zdaniem Komisji stojak powinien być s t a b i l n y. Zapisano wprost: „Świece wolnostojące lub świece zaopatrzone w stojak lub pojemnik powinny, kiedy są zapalone, pozostawać stabilne (tzn. nie przewracać się)”. Epokowym odkryciem okazać się może informacja zawarta w punkcie dwa, cztery, podpunkt „e” dokumentu, gdzie stwierdza się, że „świece sprzedawane jako samogasnące powinny pod koniec czasu spalania samodzielnie zgasnąć i dzięki swojej budowie skutecznie zapobiec zapaleniu powierzchni znajdującej się pod nimi. Świece w pojemnikach nie powinny powodować pęknięcia pojemnika”. Jako wprost rewolucyjne postrzegam zapisy dotyczące bezpieczeństwa użytkowania świecy. W punkcie „g” przywołanego artykułu Komisja ostrzega, że „ryzyko poparzenia spowodowane dotknięciem świecy lub jej pojemnika w trakcie palenia świecy lub po jej paleniu należy ograniczyć do minimum, biorąc pod uwagę konkretne przeznaczenie świecy”.

Wiele inwencji wykazała i trudu sobie zadała Komisja Europejska, aby usprawnić życie obywatela Unii Europejskiej. Głęboko myliłby się ktoś, sądząc, że podrzucony nam w adwencie temat użytkowania świec dotyczy wyłącznie świec adwentowych.  Komisja ma o wiele szersze horyzonty i dokument ten dotyczy wszystkich świec – gromnic, świec palących się na ołtarzu, zniczy, a także świeczek na urodzinowym torcie. W gąszczu jakże potrzebnych nam wszystkim przepisów mogą niestety umknąć cechy świecy, których nie da się tak łatwo sparametryzować. Świeca stwarza bowiem niepowtarzalny klimat, nastrój, szczególnie świeca adwentowa. Czy nie można więc, jak sugerował niemiecki pastor, teolog i męczennik Dietrich Bonhoeffer po prostu powiedzieć „Lass warm und still die Kerzen heute flammem” (Niech dzisiaj świece płoną ciepło i spokojnie).

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj