Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Walka o spadek

Gdy umiera człowiek, często zdarza się, że jeszcze w trakcie żałoby rodzina i bliscy toczą spór o spadek, czyli mienie, które zostało tutaj na ziemi po zmarłym. W wyniku Hekatomby drugiej wojny światowej zginęły miliony osób, także na terytorium Polski. Przed wojną w Polsce zamieszkiwało wiele osób zaliczanych do mniejszości narodowych, ale niemal wszyscy oni byli obywatelami Polski. Na skutek masowej zagłady wielu zamordowanych nie pozostawiło po sobie spadkobierców. Stan taki od wieków był regulowany w prawodawstwie krajów europejskich, także w Polsce pod zaborami, m.in. przez Kodeks Napoleona, który w artykule 768 mienie wakatowe i bezdziedziczne przyznawał „Narodowi” tzn. państwu.

Podobne rozwiązania obowiązywały na terenie II Rzeczpospolitej i po drugiej wojnie światowej. Kodeks Cywilny, a konkretnie artykuł 935, jasno precyzował, że w przypadku braku spadkobiercy „spadek przypada Skarbowi Państwa jako spadkobiercy ustawowemu”. Prawo to odnosiło się również do mieszkających na terenie II Rzeczpospolitej Żydów, którzy byli obywatelami polskimi. W wyniku zorganizowanego przez Niemców na terenie Polski Holokaustu pozostawili oni mienie, które ustawowo przeszło na rzecz Skarbu Państwa.

Z punktu widzenia prawa kwestia ta jest zamknięta, ale od roku wokół niej nasiliły się polityczne i to międzynarodowe harce. Przyczyną stał się uchwalony przez amerykańską Izbę Reprezentantów, Senat i podpisany przez prezydenta Donalda Trumpa kontrowersyjny akt prawny znany jako „ustawa” 447. Te trzy wymienione cyfry to numer porządkowy w Dzienniku Ustaw Senatu, pod którym w grudniu 2017 roku wpisano ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono. Nazwa ta w języku angielskim skraca się jako „JUST”. Jak mówiłem Państwu wcześniej w felietonie zatytułowanym właśnie „447”, polskie władze z ministrem spraw zagranicznych i premierem od początku bagatelizowały sprawę, naiwnie się radując, że Polska w tym dokumencie expressis verbis nie jest wymieniona. Jednakże środowiska Polonii amerykańskiej od początku alarmowały, że jest ona skrojona przede wszystkim na miarę naszego kraju. Najbardziej ogólnie rzecz ujmując idzie o to, że w ustawie tej rząd amerykański zobowiązał się do wspierania organizacji zajmujących się kultywowaniem pamięci o Holokauście i wspiera ich w staraniach o zwrot mienia bezspadkowego po ofiarach tegoż Holokaustu. W praktyce może to wyglądać tak, że w tym tygodniu zawiązuje się organizacja, która wpisuje sobie takie cele w statucie i może ona domagać się od rządu polskiego zwrotu mienia po obywatelach polskich pochodzenia żydowskiego bądź wypłacenia stosownych rekompensat.

Z punktu widzenia prawa można by to zbić śmiechem, ale gdy najwyższe władze w Stanach Zjednoczonych gwarantują wsparcie i monitoring tego typu procesu, zrobiło się bardziej poważnie. Według różnych wyliczeń idzie o kwotę nawet do 300 miliardów dolarów, które stosowne organizacje przy wsparciu politycznym Ameryki mogą domagać się od Polski. Naciski, jak powiedziałem, mogą być de facto wyłącznie polityczne, gdyż w żadnym prawodawstwie postronna organizacja nie może domagać się zwrotu mienia bezspadkowego, które po prostu się jej nie należy. Ale biorąc pod uwagę, że kraj nasz stara się o stałe bazy amerykańskie, co do instalacji których rząd USA nie za bardzo się kwapi i woli, jak czytam, organizować tu magazyny, łatwo w negocjacjach wprowadzić polityczny nacisk, np. zamienimy magazyny na bazy wojskowe jeśli konstruktywnie podejdziecie do „ustawy” 447. Choć rząd, jak wspomniałem, bagatelizuje sprawę ludzie w Polsce są bardzo zaniepokojeni.

Według jednego z sondaży, aż 79% Polaków obawia się roszczeń amerykańskich środowisk żydowskich wobec Polski. Sprawę nagłaśniają dziennikarze, jak ostatnio redaktor Stanisław Michalkiewicz, który domaga się od rządu polskiego wyjaśnień w sprawie notatki, wedle której „rząd RP prowadzi tajne negocjacje na temat realizacji roszczeń majątkowych środowisk żydowskich”. Stwierdza się tam też, że negocjacje ze stroną amerykańską odsuwa się na okres po jesiennych wyborach w Polsce. Gromy ciska też znany podróżnik Wojciech Cejrowski, Polonia amerykańska oraz niektórzy polscy posłowie jak poseł Robert Winnicki, domagający się oficjalnych wyjaśnień ze strony rządu polskiego. Wielu uważa, że głos w tej sprawie powinien zabrać prezes rządzącej formacji w Polsce. Brak reakcji, zdecydowanej odpowiedzi, podsyca różne teorie na temat niejawnych porozumień ze stroną amerykańską, Mossadem i rządem Izraela. W tym kontekście mnożą się dywagacje o faktycznych przyczynach roszad personalnych w polskim rządzie z premierem na czele. Co więcej, w Warszawie organizuje się manifestacje, w których ludzie domagają się od rządu wyjaśnień w tej sprawie. Niedługo więc milczenie premiera i rządu nie wystarczy. Niewkluczone, że jeszcze przed wyborami będą zmuszeni jasno opowiedzieć się po której stronie barykady stoją w walce o ten spadek.

prof. Mirosław Piotrowski

drukuj