Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz Pobierz

Krwawiąca rana

Kościół katolicki w Polsce i na całym świecie, postawiony został pod pręgierzem. Medialnym. Nie po raz pierwszy zresztą. Ostatnio najbardziej nośnym tematem jest wykorzystywanie seksualne osób małoletnich przez duchownych. Ten grzech eliminowany jest od najwyższego do najniższego szczebla w Kościele. Bez wątpienia każda taka sprawa jest bolesna.
Jak przyznał niedawno rzecznik Archidiecezji Lubelskiej, ks. dr Adam Jaszcz,
„Każdy przypadek nadużycia jest jak krwawiąca rana, która długo się zabliźnia”. To prawda. Nie szukając usprawiedliwienia, hierarchowie Kościoła katolickiego w Polsce, Europie, na świecie, także w Rzymie, podejmują stosowne działania. Zauważył to nawet prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który kilka miesięcy temu, komentując ataki na Kościół, powiedział w wywiadzie: „Papież zajmuje się tymi sprawami najlepiej, jak się da”. I dodał, że „osobiście darzy Kościół wielkim szacunkiem”. Obserwując ataki na Kościół i wytworzoną wokół tego medialną wrzawę, nie można pozwolić na wykoślawianie obrazu i zatracanie proporcji. Według upublicznionych danych, w Archidiecezji Lubelskiej w ciągu ostatnich 28 lat do Kurii zgłoszono 9 takich przypadków, a w tym samym czasie wyświęcono 639 księży.  Obecnie w diecezji tej pracuje 925 księży. Jest więc cała rzesza porządnych księży, którzy ofiarnie służą Kościołowi i ludziom. Ci, którzy najbardziej atakują Kościół, zdają się nie dostrzegać belki we własnym oku i swojego środowiska. Od wielu bowiem lat z problemem pedofilii zmagają się polityczne formacje lewicowo-liberalne w Niemczech, szczególnie Zieloni, a problem ten dotyka w sposób niemal zorganizowany kraje Europy Zachodniej, takie jak Holandia. Tak, Holandia, ta, z której pochodzi komisarz Frans Timmermans pouczający wszystkich w Unii Europejskiej w sprawie praworządności. W jego kraju blisko 30 lat funkcjonowało stowarzyszenie pedofilów „Martijn”, a holenderskie prawo wobec tej organizacji było bezsilne. Obywatele jego kraju musieli udać się z prośbą o pomoc do Rady Europy, gdyż Ministerstwo Sprawiedliwości i prokuratura w Holandii odrzucały wniosek o delegalizację „Martijn”, twierdząc, że nie narusza holenderskiego prawa. A przypomnieć należy, że ta holenderska organizacja nawoływała do seksu z nieletnimi i legalizacji dziecięcej pornografii. Holenderskie sądy twierdziły, że mieści się to w ramach swobodnego wypowiadania się. Dodać należy, że w 2006 roku organizacja „Martijn” utworzyła swoje polityczne skrzydło Partię na rzecz Miłości Bliźniego, Wolności i Różnorodności (seksualnej). Przyświecało jej piękne hasło przywrócenia wolności i decydowania o swoim życiu. Partia pedofilów w Holandii, bo tak ją nazywano, postulowała obniżenie wieku legalnego współżycia seksualnego z 16-u do 12-u lat.

Kilka lat temu w Parlamencie Europejskim ujawniono aferę związaną z Danielem Cohn-Benditem, przewodniczącym grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim. Odkurzono bowiem jego książkę wspomnieniową z 1975 roku pod tytułem „Wielki Bazar”, w której de facto przyznawał się do pedofilii, opisując konkretne zdarzenia, gdy przez dwa lata pracował w przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Oszczędzę Państwu cytatów z tej książki.
Gdy sprawa wyszła na jaw i nagłośniono ją w Parlamencie Europejskim, Cohn-Bendit, twierdził, że wówczas nie miał świadomości tego problemu, czyli pedofilii. Później jednak musiał mieć. Doskonale pamiętam, jak podczas jednej z debat w Parlamencie Europejskim, francuski europoseł Jean-Marie Le Pen, przemawiając wskazywał na Cohn-Bendita i skarżył się słowami: „Proszę Państwa, pedofil mnie atakuje”. Cohn-Bendit nie jest już europosłem, ale nadal zapraszany jest na międzynarodowe sympozja, publiczne debaty, do niemieckiej telewizji. Nie przeszkadza mu to wypowiadać się o przyszłości Unii Europejskiej i zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie tak dawno w Niemczech wyszło na jaw, że nie tylko Cohn-Bendit, ale niemal cała jego formacja stanęła pod zarzutem pedofilii. Poczytny niemiecki tygodnik ujawnił szczegóły niemalże zbiorowego wykorzystywania seksualnego dzieci w latach 80-tych przez Zielonych w Nadrenii Północnej i Westfalii.  O szczegółach, jakie opisuje, aż trudno mówić. Nie słyszę, aby przed wyborami do Parlamentu Europejskiego stawiano pod pręgierzem Zielonych i inne lewicowo-liberalne formacje. Być może liberalne media wybaczają im to, gdyż deklarują, że są „szczerymi Europejczykami”. A tak przy okazji, to w Polsce w ramach tzw. Koalicji Europejskiej do wyborów idzie Partia Zielonych. Może warto więc teraz zapytać, z kim będzie tworzyć w Brukseli koalicję? Z niemieckimi Zielonymi, socjalistami, czy może zasili największą grupę chadecką z PO i PSL?

Mirosław Piotrowski

drukuj