fot. tv trwam

Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Europejscy liderzy

Europejscy liderzy szykują się do wyborów europejskich, które odbędą się w maju tego roku. Wykorzystują przy tym swoje stanowiska. Zarzuca się im, że naginają unijne prawo lub też je łamią. Zakończona sesja plenarna Parlamentu Europejskiego w Strasburgu rozpoczęła się od awantury. Europosłowie z Chorwacji i Słowenii, kolokwialnie rzecz ujmując, skoczyli do gardła przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego Antoniemu Tajaniemu. Poszło o jego niedawną wypowiedź w sprawie Istrii i Dalmacji. Podczas obchodów Dnia Pamięci przewodniczący Tajani skandował: „Niech żyje Triest, niech żyje włoska Istria, niech żyje włoska Dalmacja, niech żyją obywatele włoscy, niech żyją spadkobiercy obywateli włoskich”. Słowa te do czerwoności rozgrzały europosłów, którym oświadczenie wygłoszone przez Tajaniego na początku sesji nie wystarczyło. Również premierzy Słowenii i Chorwacji oskarżyli Tajaniego o rewizjonizm. „Nie tego oczekujemy od europejskich liderów” – napisała unijna komisarz ze Słowenii. „Wypaczanie historycznych faktów na granicy słoweńsko-włoskiej jest nie do przyjęcia” – dodała. Również premier Chorwacji Andrej Plenković powiedział, że oświadczenie przewodniczącego Parlamentu jest nie do zaakceptowania. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że na płaszczyźnie unijnej w Brukseli i Strasburgu cytowany premier Chorwacji należy do jednej rodziny politycznej z kontrowersyjnym Antonio Tajanim. Czyżby kłótnia w rodzinie?

Jednakże podczas zbliżających się majowych wyborów każdy z nich będzie zbierał osobno głosy w swoim kraju. Na plan drugi schodzi więc jedność w ramach unijnej międzynarodówki. Do tej samej grupy należy przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który przed zbliżającymi się wyborami europejskimi zintensyfikował swoją medialną aktywność. Czyni to w kontekście problemów brexitowych Zachowanie jego można przyrównać do poruszania się przysłowiowego słonia w składzie porcelany. Niektórzy przypuszczają, że robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie uwagę i być może na formację czy też osoby, które zechce poprzeć w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wielokrotnie za swoje wypowiedzi był krytykowany przez premier Theresę May. Nie wystarczyło mu, że jakiś czas temu w brytyjskich tabloidach postępowanie jego określono jako „patronising plonker”, co się tłumaczy „protekcjonalny pacan”. Ostatnio napisał, że „zastanawiał się, jak wygląda ten specjalny pokój w piekle dla tych osób, które promują Brexit bez nawet zarysu planu, jak to zrobić bezpiecznie”. Media brytyjskie zatrzęsły się z oburzenia, nazywając Tuska „diabelnym euromaniakiem” i cytują słowa Nigela Farage’a, który nazwał go „aroganckim łobuzem”. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski zauważył, że „obrażanie Brytyjczyków przez Tuska mogło być zamierzone i na rękę Niemcom”. A więc znowu wybory?

Gruszek w popiele nie zasypuje także wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans. Niedawno głośno zrobiło się w prasie, że używa on swojego służbowego konta na Twitterze do prowadzenia kampanii wyborczej. A przecież Komisja Europejska wyraźnie zaleciła oddzielenie działalności związanej z pełnieniem funkcji komisarza od aktywności wyborczej, publikując „wytyczne w sprawie etyki postępowania komisarzy biorących udział w wyborach”. Sprawę nagłośniła jedna z polskich korespondentek w Brukseli. Komisja Europejska jednak nie dostrzegła żadnego problemu. Niezależnie od tego, rząd Węgier zaapelował do szefa Komisji Jean-Claude’a Junckera, aby w okresie kampanii do Parlamentu Europejskiego wycofał Fransa Timmermansa z prac Komisji. Zdaniem władz węgierskich „stanowisko wiceprzewodniczącego KE jest nie do pogodzenia z aktywnym udziałem w kampanii do Parlamentu Europejskiego”. Timmermans nie tylko startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Holandii, ale jest też kandydatem z ramienia grupy socjalistów w Parlamencie Europejskim na szefa Komisji Europejskiej. Innymi słowy, kto głosuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego na kandydatów socjalistycznych w Holandii, Francji, Niemczech, czy w Polsce na SLD, jednocześnie głosuje za tym, aby Frans Timmermans został szefem Komisji Europejskiej. A kto w Polsce zagłosuje na listę PO-PSL jednocześnie oddaje głos za tym, aby niemiecki chadek Manfred Weber stanął na czele Komisji. Przez wiele lat chadecy i socjaliści z liberałami na przyprzążkę tworzyli w Unii Europejskiej układ zamknięty. Zamieniali się miejscami, które już na kilka lat wcześniej obsadzali w trakcie tajnych rozmów. Podpisywali też niejawne układy. Niebawem może się to jednak zmienić. Stąd taka nerwowość u europejskich czyli unijnych liderów.

prof. Mirosław Piotrowski

drukuj