Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Czy warto było?

Czy warto było? Właśnie minęła pierwsza rocznica rekonstrukcji polskiego rządu.  Dziewiątego stycznia ubiegłego roku premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował szefów kilku kluczowych resortów i powołał inne osoby na ich stanowiska. Dokonał też paru roszad. Zaraz potem zżymał się jeden ze znanych prawicowych dziennikarzy, że „wybraliśmy rząd Prawa i Sprawiedliwości, a tymczasem ten rząd powoli (…) zmienia się w rząd Platformy Obywatelskiej i Unii Wolności”.  Nie mógł zrozumieć, że wszystko po to, aby „dobra zmiana” stała się jeszcze lepszą. Oczywiście dla dobra nas, Polaków. Czy jednak przyniosła ona pożądany efekt? Kluczem do sukcesu jest człowiek, jego kompetencje, umiejętności oraz chęć realizacji określonych zadań. Przed rokiem definitywnie z rządem pożegnało się kilku ministrów: minister cyfryzacji Anna Streżyńska, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i minister środowiska Jan Szyszko. Jedni odetchnęli z ulgą, inni przecierali oczy ze zdumienia, porównując następców oraz ich kompetencje z poprzednikami. Ot na przykład zdymisjonowanego ministra środowiska Jana Szyszko, który ukończył studia na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, a później uzyskał stopień doktora i doktora habilitowanego nauk leśnych, następnie tytuł profesora, był kierownikiem Katedry Architektury Krajobrazu oraz zasiadał w Komitecie Ekologii Polskiej Akademii Nauk, zastąpił Henryk Kowalczyk, magister matematyki, który przez jedenaście lat pracował jako nauczyciel matematyki w Zespole Szkół Rolniczych w Golądkowie. Cóż, premier decyduje, premier dobiera sobie ludzi. Najważniejsze są efekty. Można więc zapytać, czy Ministerstwo Środowiska po roku odnotowało jakieś spektakularne sukcesy? Pewnym jest, że podobnie jak cały rząd nowej, czyli „jeszcze lepszej zmiany”, i ten resort ugiął się pod dyktatem Brukseli. Pomijając już kwestię Puszczy Białowieskiej, to największa batalia toczyła się i nadal toczy o handel emisjami CO2. To bowiem ma bezpośredni wpływ na rachunki, jakie płacimy za energię elektryczną. Według szacunków Instytutu Energii Odnawialnej, już za dwa lata „będziemy mieli najwyższe w Europie hurtowe ceny energii i taryfy dla wszystkich grup odbiorców”. Jest to wynikiem, jak podkreśla prezes Tauronu tego, że „Polska w całości wpisuje się w unijną politykę klimatyczno-energetyczną” i jak dodaje, kreatorem tej polityki jest rząd.

Odwołany minister Szyszko lansował politykę zrównoważonej gospodarki leśnej jako kluczowego elementu neutralności klimatycznej. Postulował wykorzystanie roli lasów w polityce klimatycznej i ich uwzględnienie w ogólnym bilansie emisji. A czym zasłużył się nowy minister środowiska?

Zajrzyjmy też do innego resortu – spraw zagranicznych. Odwołany minister Waszczykowski budził oczywiście kontrowersje, ale zajmował twarde stanowisko, nie chcąc dopuścić do pomniejszania roli Polski w Unii Europejskiej. Nowy minister Czaputowicz rozpoczął od polityki ustępstw względem Unii, odżegnał się de facto od kwestii reparacji wojennych od Niemiec, popadł w konflikt z innymi ministrami, skonfliktował się z organizacjami polonijnymi na Litwie i w USA i można by dalej wymieniać. Ale po co, skoro prezes PiS Jarosław Kaczyński sam powiedział o nowym szefie MSZ „to pewien eksperyment. I już dostał reprymendę”. Notabene, jak się okazuje do polityki zagranicznej wtrącało się wielu innych polityków z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Jego nie zawsze dyplomatyczne wypowiedzi mogły wprawiać w osłupienie przywódców sprzyjających nam krajów, których nie ma aż tak wiele w Unii Europejskiej. Na przykład, stwierdzenie premiera: „Polska ma kwitnącą demokrację, jak porównuję naszą sytuację do sytuacji Bułgarii, Rumunii, albo Czech – gdzie wszędzie jest pełno korupcji – albo do Węgier, to nie wiem czy się śmiać, czy płakać”. Czy to się spodobało Viktorowi Orbánowi, albo rządowi Rumunii, który przejął właśnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej? Ten sam premier w Sandomierzu na rynku powiedział: „Szanowni Państwo, ja sam negocjowałem przystąpienie do UE 20 lat temu i doskonale wiem, jak w UE negocjuje się najlepsze transakcje”. Po tej wypowiedzi zareagował były premier Leszek Miller, który negocjował nasze członkostwo w Unii. Zaprzeczając słowom Morawieckiego sarkastycznie stwierdził: „Nic Pan nie negocjował. Proszę choć poczekać do czasu, kiedy umrę”. Później Morawiecki jako premier może się i starał, ale niestety, sukcesów nie odnotował. Mówić może każdy. Publicznie i prywatnie. Prywatne rozmowy obecnego premiera zostały nagrane i niedawno upublicznione.
W kontekście reklam banku, którego był prezesem mówił on: „ale ludzie są tacy głupi, że to działa. Niesamowite!” Miejmy nadzieję, że jednak nie tym razem. Wystarczy bowiem zadać pytanie, czy po zmianie ministra obrony kraj nasz stał się bezpieczniejszy, czy po odwołaniu ministra zdrowia zlikwidowane zostały kolejki do lekarzy, czy poprawiła się sytuacja w polskich szpitalach? I tak dalej i tak dalej. W tym kontekście warto przytoczyć jeszcze jeden cytat z premiera Morawieckiego, który niedawno ogłosił z dumą, że praktycznie co PiS obiecało Polakom, to już zrobiło. Skoro tak, to po roku od rekonstrukcji rządu nawet nie wypada zadać pytania, czy warto było.

prof. Mirosław Piotrowski

drukuj