Myśląc Ojczyzna – pos. prof. dr hab. Krystyna Pawłowicz


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

W 2015 roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę – Macieja Wąsika, na 3 lata  bezwzględnego więzienia, za – zdaniem Sądu – nielegalne wykrycie afery korupcyjnej z udziałem niejakiego pana Ryby i nieżyjącego już szefa partii Samoobrona – Andrzeja Leppera. Zdaniem Sądu, wprawdzie wykryli oni aferę, ale zrobili to sprzecznie z procedurami. Obaj funkcjonariusze nie zrobili tego jednak sprzecznie z procedurami i na wszystkie działania mieli zgodę sądu.

Po tym wyroku skazującym pana M. Kamińskiego i pana M. Wąsika, ewidentnie potraktowanych tak z motywacji politycznych, przez sędziego Wojciecha Łączewskiego, który później zresztą chciał doradzać Tomaszowi Lisowi – szefowi antypolskiego Newsweeka, jak skutecznie obalić nowe władze PiS-u, do sprawy włączył się prezydent Andrzej Duda, który – jak oświadczył – chciał przerwać maltretowanie obu funkcjonariuszy przez politycznie działających sędziów. Prezydent na podstawie art. 139 Konstytucji zastosował do nich obu akt łaski. W takiej sytuacji Sąd Okręgowy, do którego wpłynęły odwołania od wyroku Sądu Rejonowego skazującego, uchylił wyroki skazujące i wobec prezydenckiego aktu łaski umorzył postępowanie wobec obu szefów CBA.

Ale za wygraną nie dali sprawcy przestępstw wykrytych przez pana Kamińskiego i pana Wąsika. Pan Ryba oskarżany o branie łapówek i rodzina pana Andrzeja Leppera mimo umorzenia postępowania, złożyła do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku umarzającego. Wniosek trafił na podatny grunt, gdyż SN właśnie, od czasu przegranych przez Platformę i PSL wyborów, pozostaje w stanie buntu wobec nowych władz pochodzących o Prawa i Sprawiedliwości, w tym wobec prezydenta Andrzeja Dudy. Sąd Najwyższy przyjął kasację i skierował do swego szerszego (siedmioosobowego) składu po wykładnię prezydenckiej kompetencji i ocenę, czy w ogóle prezydent mógł w sprawie szefów CBA akt łaski zastosować, skoro postępowania sądowe nie zakończyły się.

Sędziowie Sądu Najwyższego uważają bowiem, że prezydent mógł zastosować akt łaski dopiero po stwierdzeniu winy oskarżonych. SN zamiast odrzucić kasację wobec oczywistej jej bezprzedmiotowości, otworzył własny front walki ze znienawidzonym przez sędziów prezydentem Polski. SN otrzymał okazję, by pokazać kto naprawdę w Polsce rządzi. Podejmując postępowanie o podważenie legalności konstytucyjnego prawa prezydenta do zastosowania aktu łaski, Sąd Najwyższy wykroczył poza swe konstytucyjne i ustawowe kompetencje, gdyż SN nie ma prawa oceniać konstytucyjności działania prezydenta państwa, nie ma prawa definiować, ani doprecyzowywać jakiegokolwiek konstytucyjnego prawa prezydenta, w tym prawa stosowania aktu łaski.

Ocena konstytucyjności prawa i aktów organów państwa należy wyłącznie do Trybunału Konstytucyjnego,  ale nawet TK nie miałby prawa kontrolować sposobu, czy też celowości stosowania przez prezydenta właśnie aktu łaski. Podobnie jak nie ma takiego prawa np. przy ocenie, czy „wyspowiadania” się z powodów niepowołania na urząd sędziego kandydata wskazanego przez Krajową Radę Sądownictwa. Wczorajsza uchwała Sądu Najwyższego jest bezprawna i oceniać ją można tylko jako kolejny etap i przejaw buntu sędziowskiego środowiska przeciwko nowym władzom państwa.

Trzeba też przypomnieć, że środowa uchwała Sądu Najwyższego jest tylko uchwałą danego – siedmioosobowego, konkretnego składu w konkretniej sprawie. Żadne zaś uchwały odpowiadające na pytania prawne sądów w konkretnej sprawie nie mają mocy ustawy, nie są prawem powszechnie obowiązującym i nie mogą tym bardziej doprecyzowywać Konstytucji. Nie mają żadnej mocy wiążącej, ani negatywnego skutku dla konstytucyjnego aktu łaski zastosowanego w 2015 roku przez prezydenta wobec dwu funkcjonariuszy CBA, maltretowanych i upokarzanych przez sędziowską kastę.

Warto tez odróżnić dwie sytuacje prawne; czym innym jest zapisana w Konstytucji kompetencja prezydenta do zastosowania aktu łaski, a czym innym prawnie i procesowo jest instytucja ustawowa – zapisana w procedurze karnej uniewinnienia oskarżonego. Uniewinniający wyrok może wydać sąd w efekcie postępowania sądowego i może uwolnić w jego efekcie oskarżonego od jego winy. Z kolei akt łaski stosuje tylko prezydent państwa, nigdy sąd. Konstytucja nie definiuje przy tym w żaden sposób i nie ogranicza prezydenta w możliwości stosowania aktu łaski. Wyłącza jedynie spod możliwości jego stosowania wobec osoby skazanej przez Trybunał Stanu, np. ewentualnie w przyszłości, gdyby Trybunał Stanu skazał za skandale smoleńskie: pana D. Tuska, R. Sikorskiego, E. Klicha, czy panią Ewę Kopacz – prezydent z jakiekolwiek opcji by nie pochodził – nie będzie mógł aktu łaski zastosować. Prezydent może, bez jakiejkolwiek konieczności tłumaczenia się komukolwiek, zastosować akt łaski wobec dowolnie wybranej osoby, w dowolnym momencie prowadzonej wobec tej osoby procedury prawnej, w dowolnym momencie może też te procedury prawne zakończyć.

Sędziowie Sądu Najwyższego próbowali wczoraj tę bardzo szeroką, konstytucyjną kompetencję prezydenta Dudy zdefiniować, ograniczyć i w istocie uzurpowali sobie prawo do kontroli działań prezydenta. Sąd Najwyższy niestety kolejny raz jaskrawie, z niechęci do prezydenta państwa, naruszył prawo i Konstytucję i pokazał, że uznaje się za zwierzchnika Polaków, Parlamentu i prezydenta państwa.

Szczęść Boże!

drukuj