Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Klimatyczna równia pochyła

Na konferencji energetycznej w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że „rosnące w Niemczech koszty rozwoju odnawialnych źródeł energii mogą negatywnie wpłynąć na konkurencyjność gospodarczą kraju i muszą być zmniejszone”. Niby rzecz oczywista, od dawna diagnozowana przez wielu ekspertów, ale w ustach pani Kanclerz – dyrygentki unijnej orkiestry – brzmi to jak kakofonia. Dostrzegła ona bowiem, że koszt wytworzenia energii elektrycznej w Unii Europejskiej jest wielokrotnie wyższy niż np. w USA, co skutkuje niższą konkurencyjnością europejskiej gospodarki. Wprawdzie pani Kanclerz nadal popiera „dalszy rozwój energii odnawialnej”, aby zmniejszyć emisję dwutlenku węgla, ale – co przełomowe i wręcz rewolucyjne – zauważyła, że „uwzględnione muszą być koszty, ponieważ rywale na świecie korzystają z niższych cen energii”. Na naszych oczach chwieje się jedna z kolejnych sztandarowych polityk Unii Europejskiej, czyli polityka klimatyczna. Diagnozę pani Kanclerz potwierdzają inni politycy i eksperci. Niedawno unijny komisarz ds. energii potwierdził, że prąd w Europie jest dwukrotnie, a gaz czterokrotnie droższy niż w USA. Niemiecka agencja energetyczna DENA postuluje powrót do budowy konwencjonalnych elektrowni w Niemczech, gdyż, jak zdiagnozowano, przez blisko czterdzieści lat odnawialne źródła energii nie będą mogły funkcjonować bez specjalnych unijnych i państwowych dotacji. Niemiecki minister środowiska oficjalnie zapowiedział zamrożenie dotacji do odnawialnych źródeł energii w Niemczech. Komisja Europejska potwierdza, że „subsydia do energetyki odnawialnej powinny być zredukowane”. Po wielu latach brnięcia w absurdy dostrzeżono, że wzrost gospodarczy hamowany jest przez unijne prawo zapobiegające rzekomemu globalnemu ociepleniu. Odejście od tego prawa i dotychczasowej unijnej praktyki może oznaczać, że unijna polityka klimatyczna znalazła się na równi pochyłej. Polityka ta osadzona była na rozwiązaniach prowadzących do zmniejszenia emisji CO2 poprzez inwestowanie w ekologiczne technologie. Zastąpiły one tradycyjne źródła energii, przez co firmy nie emitowały takiej ilości dwutlenku węgla jak wcześniej. Część niewykorzystanych uprawnień do emisji dwutlenku węgla firmy te mogły bardzo korzystnie sprzedać. Komisja Europejska zakładała, że cena uprawnień do emisji CO2 będzie szybko rosnąć i osiągnie pułap czterdziestu euro za tonę. Rzeczywistość po raz kolejny przekroczyła horyzonty wyobraźni unijnych planistów. W wyniku kryzysu finansowego produkcja w krajach Unii wyraźnie się zmniejszyła, a razem z nią emisja CO2. Zamiast zakładanego deficytu CO2  przedsiębiorstwa gromadziły poważne nadwyżki uprawnień. To z kolei doprowadziło do nieprzewidzianego przez Komisję spadku cen uprawnień do emisji CO2 z zakładanych czterdziestu euro za tonę do zaledwie pięciu euro za tonę. To sprawia, że promowane przez Unię Europejską niskoemisyjne technologie nie są opłacalne i prowadzą do zapaści, a niewykluczone, że nawet śmierci unijnej polityki klimatycznej.  Komisja Europejska ratuje swój plan za pomocą tzw. backloadingu, czyli zdjęcia z rynku nadwyżki CO2 w wysokości dziewięciuset milionów ton. Jednocześnie przedstawia nowy, niekorzystny dla Polski plan, podobnie jak tzw. benchmark emisyjny określający pulę bezpłatnych uprawnień do emisji CO2. Punktem odniesienia dla niego miał być poziom emisji CO2 przy spalaniu gazu ziemnego. Na tej podstawie Polska dostałaby mniej bezpłatnych emisji niż wcześniej jej przyznano. Rząd polski zaskarżył decyzję Komisji w sądzie w Luksemburgu, który jednak tę skargę oddalił. Co osobliwe, Polska zrezygnowała z odwołania się od tego werdyktu do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Zaniechanie to może doprowadzić do uplasowania się Polski w klimatycznym ogonie Europy. Liderzy polityki klimatycznej – Niemcy – zapowiadają odejście od jej dotychczasowych założeń, co może niebawem skutkować np. demontażem wiatraków. Nam zaś grozi powtórka sytuacji z lat 90-tych, gdy masowo przywożono do Polski zużyte samochody z Niemiec. Tym razem możemy się spodziewać transportów niemieckich wiatraków bądź starych paneli słonecznych. Czy nie lepiej jednak powrócić do czarnego złota, czyli polskiego węgla, dzięki czemu, podobnie jak w Niemczech, wzrośnie konkurencyjność gospodarcza naszego kraju?

prof. dr hab. Mirosław Piotrowski

drukuj