Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

 

Doktor Mengele walczy o prawa człowieka

Szanowni Państwo!

Jednym z ważnych narzędzi rewolucji socjalistycznej jest wprowadzanie bałaganu w sferze języka. Socjaliści, chcąc zrobić ludziom wodę z mózgu, by tym łatwiej nad nimi zapanować, nadają dotychczasowym sformułowaniom zupełnie nową, niekiedy nieoczekiwaną treść. Żeby łatwiej to zrozumieć, musimy pamiętać, że socjalizm występuje w różnych odmianach. Bolszewizm jest tylko jedną z wielu odmian socjalizmu. Innymi jego odmianami są narodowy socjalizm, czyli „nazizm” oraz faszyzm. Współcześni socjaliści chcieliby zapomnieć, że narodowy socjalizm i faszyzm są odmianami socjalizmu i dlatego próbują lansować pogląd, że wybitny przywódca narodowych socjalistów Adolf Hitler, był przedstawicielem „prawicy” i to „skrajnej”. Tymczasem Adolf Hitler był przywódcą partii narodowo-socjalistycznej i wprawdzie zwalczał komunistów, ale jako konkurentów ideowych i politycznych. Dzisiaj w socjalizmie dominuje nurt politycznej poprawności, czyli marksizmu kulturowego – ale również i on posługuje się takimi samymi metodami deprawacji języka, jak znane nam z przeszłości postacie socjalizmu, czyli bolszewicka, faszystowska, czy narodowo-socjalistyczna.

Weźmy dla przykładu formację bolszewicką. Posługiwała się ona określeniem „demokracja” na oznaczenie najstraszliwszej tyranii, porównywanej jedynie z asyryjskimi despotami. Dzisiaj brzmi to jak jakaś mimowolna satyra, ale kiedy podczas wiecu wyborczego w pierwszym stalinowskim okręgu wyborczym miasta Moskwy Józef Stalin mówił, że „nigdy i nigdzie nie było takiej demokracji, jak nasza” – to mówił serio. Podobnie postępowali hitlerowcy, czyli – jak to się dzisiaj mówi – „naziści”. Pozory legalności, jakie generalny gubernator Hans Frank stworzył na potrzeby eksterminacji narodu polskiego, przybrały postać dekretu o zwalczaniu zdradzieckich zamachów „na niemieckie dzieło odbudowy”.

Politycznie poprawni marksiści kulturowi sprawiają na tym tle wrażenie szalenie łagodnych – ale niech nas te pozory nie zmylą. Im chodzi o to samo, co bolszewikom, to znaczy – o przerobienie normalnych ludzi na ludzi sowieckich – a tylko próbują osiągnąć ten cel przy pomocy odmiennej taktyki. O ile bolszewicy posługiwali się terrorem i propagandą, o tyle politycznie poprawni marksiści kulturowi posługują się w tym celu piekielną triadą: państwowym monopolem edukacyjnym, mediami i przemysłem rozrywkowym. Można powiedzieć, że ta taktyka, której pomysłodawcą był włoski komunista Antoni Gramsci, może okazać się skuteczniejsza od terroru. Człowiek zoperowany przy pomocy tej piekielnej triady, nawet nie wie, że został zoperowany. Myśli, że to wszystko naprawdę, a tymczasem żyje w świecie podstawionym przez manipulatorów.

Narzędziem tej manipulacji jest w pierwszym rzędzie język, na którym dokonywane są operacje mające wypaczyć pierwotny sens słów i określeń. Na przykład jeszcze do niedawna przez „prawa człowieka” rozumieliśmy prawa naturalne, to znaczy – życie, wolność i własność. Tymczasem socjaliści wynaleźli nowe „prawo człowieka” w postaci tak zwanych „praw reprodukcyjnych”, za którymi kryje się przyzwolenie na zabijanie innych ludzi – tyle, że bardzo małych.

Przypominam o tym wszystkim, bo niedawno usłyszałem w państwowym radiu o innym, podobnym wynalazku w postaci tak zwanego „testamentu życia”. Chodzi o to, by obywatel zawczasu sporządził oświadczenie, że w razie poważnego uszkodzenia ciała prosi, by go nie ratować. Zaproszeni do studia lekarze, sprawiający wrażenie, jakby wyszkolił ich sam doktor Józef Mengele, nie mogli się „testamentu życia” nachwalić, ponieważ umożliwia on dokonywanie bez moralnych skrupułów selekcji negatywnej pacjentów, których leczenie jest – jak się wyrazili – „społecznie nieuzasadnione”. Wynika z tego, że „testament życia” jest próbą przeprowadzenia tylnymi drzwiami legalizacji eutanazji, nazywanej przez przewrotnych socjalistów „prawem do dobrej śmierci”. Wygląda na to, że jeszcze trochę kryzysu, a „prawo do dobrej śmierci” zostanie uznane w całej Unii Europejskiej za podstawowe „prawo człowieka” – oczywiście zaraz po prawie do płacenia podatków.

red. Stanisław Michalkiewicz 

drukuj