Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Jeszcze tylko dziś i jutro możemy przekonywać do naszych kandydatów na radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Sprawy lokalne, to zgodnie z istotą i sensem działania samorządów, zadania publiczne, służące zaspokajaniu potrzeb danej wspólnoty samorządowej, takie jak: sprawy mieszkaniowe, drogi, zaopatrzenie w wodę, gaz, szkoły, żłobki, biblioteki, ochrona środowiska, cmentarze, ochrona zdrowia i wiele, wiele innych wskazanych szczegółowo w ustawach o samorządzie gminnym, powiatu i województwa. Konstytucja wprowadza domniemanie, że wszystkie zadania publiczne służące zaspokajaniu potrzeb wspólnoty samorządowej należą, co do zasady, do gminy tj. do najniższego szczebla samorządu będącego najbliżej mieszkańców, tj. do rad gmin i do wójtów, burmistrzów. Z kolei łącznikiem samorządowym z władzami centralnymi, z administracją rządową są sejmiki województwa i marszałkowie województw, które dysponują z kolei ogromnymi środkami finansowymi, przekazywanymi przez rząd na rozwój województw, które potem marszałkowie rozdają między gminy zlokalizowane na obszarze ich działania. Czyli, aby to było jasne, największą władzę w naszych codziennych sprawach, tzn. mieszkania, zdrowia, oświaty, transportu, wypoczynku itd. mają te podstawowe rady gminne i miejskie oraz wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci miast, którzy w swej działalności są w ogromnej części wspierani przez samorządy wojewódzkie i marszałków, środkami, które przekazuje rząd na potrzeby danego województwa.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby samorządy lokalne, tj. wójtowie we wsiach, czy burmistrzowie i prezydenci w miastach zgodnie współpracowali z władzami centralnymi, z rządem realizującym program wyborczy, wybrany przez większość Polaków w wyborach. Tzn. by zgodnie z wolą większości wyborców wspierali wykonywanie rządowych programów, gdyż jest to w żywotnym interesie mieszkańców czekających na obiecywane przez władze reformy i rozwój. A tak się jednak bardzo często nie dzieje i takiej współpracy z władzami centralnymi państwa w interesie i dla dobra mieszkańców nie ma. Obecnie bowiem w większości gmin władzę sprawują przedstawiciele PSL i PO, którzy w ostatnich wyborach władzę przegrali na poziomie centralnym, którzy – jak ich partie – nie pogodzili się i dotychczas od trzech lat nie przyjmują do wiadomości, iż w wyborach z 2015 roku zwyciężyło jednak przygniatająco Prawo i Sprawiedliwość i zwycięstwo odniosła Zjednoczona Prawica. Program Prawa i Sprawiedliwości zyskał bezapelacyjną aprobatę Polaków np. Program 500 Plus, obniżenie wieku emerytalnego, Program Wyprawka 300 Plus, bezpłatne leki dla osób po 75 roku życia, opieka na rodziną, urealnienie praw rodziców itd. Te programy realizujące wyborcze obietnice Prawa i Sprawiedliwości zwiększają sympatię Polaków dla tej partii, która uczciwie i poważnie traktuje wyborców i swe obietnice spełnia.

To z kolei sprawia, że PO i PSL, które przez 8 lat rządziły, a PSL zawsze – przez lata wcześniej, żadnych obietnic nie zrealizowały, przeciwnie – istotnie i dramatycznie pogorszyły sytuację życiową swych wyborców, m.in. przez podniesienie wieku emerytalnego kobietom ze wsi aż o 12 lat – z 55, aż do 67 roku życia, innym paniom o 7 lat. PO i PSL podniosły wszystkie możliwe podatki, zniosły wszelkie ulgi, a nawet obniżyły wysokość zasiłku pogrzebowego z sześciu do czterech tysięcy. Sukcesy Prawa i Sprawiedliwości nie są więc na rękę będącym teraz w opozycji PSL i PO i wszędzie tam, gdzie ich przedstawiciele mają jeszcze władzę, większość w radach gmin, powiatów i województw, gdzie są wójtami, burmistrzami lub prezydentami, starają się oni przeszkodzić rządzącemu PiS-owi i zaszkodzić rządzącej z sukcesami politycznymi partii w przeprowadzaniu w Polsce reform. Z nadzieją, że wzbudzą niechęć i ograniczą wiarygodność wyborczą w swych lokalnych mieszkańcach wobec Prawa i Sprawiedliwości, którego centrum zapowiada reformy, ale „na dole” w gminach ich nie bardzo widać. A często tak się zdarza, bo lokalni samorządowcy z PSL i PO bojkotują wykonywanie centralnych, rządowych projektów. Sabotują ich wykonywanie odwlekając, a za przewlekłości obwiniają Prawo i Sprawiedliwość, ministrów PiS, szefów rządowych agencji czy wojewodów. Tak się dzieje np. przy udzielaniu rolnikom przez rząd środków za suszę, gdy PSL-owscy wójtowie najpierw odwlekali, a potem mając już w końcu raporty z wycenami, nie przekazywali tych raportów wyżej, a dziś w około 30% jeszcze gmin nie przesłali ich wyżej, aby można było wypłacić poszkodowanym rolnikom należne środki.

PSL-owscy i PO-owscy włodarze, też ukrywający się pod różnymi określeniami – obywatelskie komitety, udający niezależnych, podobnie postępują przy realizacji projektów gazyfikacji wsi, ochrony środowiska, przy programach edukacyjnych czy sportowych. Tak zrobili opóźniając i blokując np. realizację wypłat Programu 500 plus. PSL-owscy i PO-owscy włodarze po prostu nie składają wniosków, by uzyskać dla swych gmin bardzo duże bezzwrotne środki finansowe na te wyżej wymienione programy, budowę dróg, czy przywracania przystanków PKS, linii kolejowych itd. Z powodu politycznej niechęci do Prawa i Sprawiedliwości i rządu PiS, grają na utrzymywaniu stanu stagnacji swych gmin, na nierozwiązywaniu problemów mieszkańców, wykazując skandaliczną, złośliwą bierność, licząc, że mieszkańcy obciążą za taki stan rządzące Prawo i Sprawiedliwość – jego władze, rząd i posłów. Brak troski o sprawy mieszkańców tylko z powodu niechęci politycznej do Prawa i Sprawiedliwości przez PO i PSL z poziomu lokalnych wspólnot jest absolutnie nie do zaakceptowania. Chęć utrzymania się u władzy przez PO/PSL kosztem interesów i potrzeb mieszkańców, dyskwalifikuje takich samorządowców. Dlatego też w wyborach do samorządów w najbliższą niedzielę – 21 października, wybierajmy kandydatów popieranych przez Prawo i Sprawiedliwość, gdyż tylko oni dają gwarancję zgodnej i efektywnej współpracy samorządu z rządem, dla dobra mieszkańców i ich wspólnot.

Szczęść Boże!

drukuj