Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Wiele emocji, insynuacji i kłamstw wytwarza opozycja i jej media na temat udziału i wypowiedzi posłów partii rządzących, tj. Zjednoczonej Prawicy, w czasie prac sejmowych komisji zajmujących się najważniejszymi obecnie reformami w obszarze wymiaru sprawiedliwości, czy ordynacji wyborczej do samorządu terytorialnego. Posłowie opozycji i wpierające ich media wprowadzają widzów i słuchaczy w błąd swymi manipulacyjnymi interpretacjami poglądów przedstawianych przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Ci, którzy nie potrafią się pogodzić z regułami demokracji, z wynikami demokratycznych wyborów z 2015 roku, udając „obrońców demokracji i Konstytucji” zarzucają nam wszelkie możliwe naruszenia i łamanie właśnie ustawy zasadniczej.

Taka sytuacja i atak spotkały teraz mnie, za udział w dyskusji na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na której kilka dni temu zajmowaliśmy się prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym (SN). Jak wiadomo, Prezydent zawetował w lipcu ustawę o Sądzie Najwyższym i przedstawił we wrześniu własną propozycję reformy tego ważnego organu państwowego. Prezydent zawetował ustawę o KRS i SN, zarzucając im, w jego własnej ocenie, niezgodność z Konstytucją. Prezydent ma konstytucyjnie przyznane prawo weta, co więcej w Konstytucji stwierdzono też, w art.126 ust.2, iż „Prezydent RP czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji”, tzn., że może oceniać uchwalone w Sejmie ustawy przed ich podpisaniem, także z punktu widzenia konstytucyjnego, jako ten właśnie czuwający nad jego przestrzeganiem organ. Jeśli nabierze wątpliwości konstytucyjnych, ma prawo takiej ustawy przez Sejm uchwalonej nie podpisać. I ma wówczas dwa wyjścia – dwie drogi, albo zastosować weto i odesłać taką ustawę z powrotem do sejmu, albo też może ją przekazać do Trybunału Konstytucyjnego (TK), który jest jedynym w Polsce organem upoważnionym do wiążącej wszystkich oceny, czy dany przepis, ustawa, czy inny akt prawny jest – czy też nie jest – zgodny z Konstytucją. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ma charakter władczy i wiąże wszystkich na terytorium Rzeczypospolitej.

Kompetencja ustrojowa Trybunału Konstytucyjnego do ostatecznej oceny konstytucyjności stanowionego w Polsce prawa nie oznacza jednak, że nikt inny nie może wyrazić swego osobistego poglądu o projektowanych, czy też już uchwalonych, przepisach. Każdy – i Prezydent, i posłowie, i każdy w Polsce z osobna lub w organizacjach – ma prawo swój pogląd o przepisach wyrazić. Będzie to jednak tylko czyjś własny, osobisty, nikogo nie wiążący pogląd. Każdy ma prawo do wolnej wypowiedzi. Tym bardziej posłowie pracujący w Sejmie nad projektami ustaw. Bardzo często zarzuty o sprzeczności z Konstytucją stawiają naszym, tj. PiS- u ustawom posłowie opozycji, totalnie odrzucający nasze projekty, twierdzący, że wszystko w nich jest właśnie z Konstytucją sprzeczne. Wymachują egzemplarzami polskiej Konstytucji lub skandują jej nazwę na ulicach. Ale to, że ktoś głośno, a nawet zagłuszająco krzyczy, że jakieś przepisy są z Konstytucją sprzeczne, nie oznacza, że tak jest w istocie. Oznacza co najwyżej, że takie właśnie ta osoba ma osobiste wątpliwości. Jednak do czasu, aż ktoś uprawniony konstytucyjnie nie skieruje uchwalonej ustawy do jedynego upoważnionego do oceny przepisów co do ich zgodności z Konstytucją organu jakim jest Trybunał Konstytucyjny, to takie uchwalone i podpisane przez Prezydenta ustawy i inne przepisy (np. rozporządzenia), korzystają z tzw. domniemania, iż są z Konstytucją zgodne.

Jeśli jednak Prezydent ma wątpliwości co do przesłanej mu z Sejmu ustawy, to – jak wspomniałam – może ja zawetować i odesłać do Sejmu do ewentualnego przegłosowania jego weta lub też przed podpisaniem skierować do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o ocenę. Niczyje indywidualne, poglądy krytyczne i wątpliwości nikogo nie wiążą i muszą być traktowane jedynie jako zwrócenie uwagi na jakiś ważny problem. Tak było też i moją wypowiedzią na posiedzeniu komisji sejmowej rozpatrującej prezydencki projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. W czasie dyskusji wyraziłam swój stanowczy, ale osobisty pogląd, że dwa spośród 132 artykułów tego projektu nie są – w mojej ocenie – z Konstytucją zgodne. Zwykła rzecz w czasie dyskusji. Co więcej, wbrew kłamstwom opozycyjnych mediów, nie poparłam tych dwóch wątpliwych (moim zdaniem) propozycji w głosowaniu nad nimi, lecz wstrzymałam się od głosu. Ale w głosowaniu nad całą ustawą – poparłam ją, bo przeprowadzenie reformy wymiaru sprawiedliwości jest konieczne. A po drugie, mój pogląd krytyczny, osobisty wcale nie oznacza, że tak w przyszłości uznałby też ewentualnie Trybunał Konstytucyjny, który być może uznałby, że mimo ocen niektórych osób (krytycznych ocen) podważana regulacja jest z Konstytucją zgodna. I tylko ocena TK ma znaczenie.

Tak więc pamiętajcie Państwo, by nie dać się łapać w pułapkę domorosłych, ulicznych, ale też poselskich specjalistów od zgodności uchwalanego prawa z Konstytucją. Każdy może wyrazić swój pogląd na temat zgodności danych przepisów z Konstytucją, ale decydują o tym ostatecznie tylko i wyłącznie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, a nie posłowie z PO, od Palikotów, PSL czy Kukiza. Także nie posłowie PiS w czasie dyskusji. Dyskutować może każdy, decyduje o niekonstytucyjności wyłącznie Trybunał Konstytucyjny.

Szczęść Boże!

drukuj