Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Powszechne poczucie sprawiedliwości domaga się, by osoby odpowiedzialne za największą katastrofę, w której zginęło 96 osób z różnych środowisk społecznych i politycznych, poniosły odpowiedzialność. Nie chodzi o zemstę, ale o wyegzekwowanie zwykłej odpowiedzialności jaką prawnie przyjmują na siebie osoby obejmujące rożne publiczne stanowiska kierownicze w państwie. Niestety, z odpowiedzialnością za działania rożnych kierowników, ministrów, dyrektorów, premierów, prezydentów itp., było i jest bardzo źle od zawsze. Polska Ludowa za złe lub sprzeczne z prawem działania swych partyjnych szefów, sekretarzy i ministrów po prostu, w ramach tzw. karuzeli stanowisk, kierowała nieudacznika lub nieuczciwego urzędnika na inne stanowisko, równie dobrze płatne i prestiżowe. W PRL najsurowszą karą było „zesłanie” na stanowisko ambasadora do ciepłych krajów. Także po 1989 roku odpowiedzialność za działania przynoszące wymierne szkody nie była egzekwowana. Gdy byłam członkiem Trybunału Stanu w latach 2007-2011, żadna sprawa do Trybunału nie trafiła. Zresztą uważam, iż sama procedura stawiania przed tym Trybunałem i postępowanie przed nim w zasadzie nie daje szansy na napiętnowanie polityków – szkodników społecznych.

Po ostatnich wyborach nowe władze wykazały bardzo liczne nadużycia i afery. W prokuraturach prowadzonych jest obecnie około 20-stu postępowań w sprawach związanych tylko z katastrofą smoleńską. PO z PSL-em w ciągu ostatnich 7 lat robiły wszystko, by do wyjaśnienia przyczyn nie doszło, by nikt z polityków PO i PSL za żadną z afer nie poniósł odpowiedzialności. PO powtarzała komunistyczne praktyki, tj. nagradzała osoby pozostające w najcięższych i najpoważniejszych podejrzeniach. Pana Arabskiego na przykład – ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przyjaciela premiera D. Tuska, który odpowiadał za organizowanie lotu do Smoleńska, premier Tusk po ujawnieniu tajemniczej roli pana T. Arabskiego w przygotowaniu śmiertelnego lotu – wysłał na stanowisko ambasadora do Hiszpanii. Szef Biura Ochrony Rządu (BOR) – pan Janicki, gdy okazało się, że BOR, czyli właśnie biuro ochrony najważniejszych osób w państwie, w ogóle nie chroniło prezydenta przy organizacji lotu do Smoleńska, nie sprawdzało lotniska, nie było nikogo z funkcjonariuszy BOR na miejscu w Smoleńsku po katastrofie, dostał z fanfarami awans na stanowisko generała! Wyobrażacie to sobie Państwo?!, taki bezwstyd i arogancję PO, premiera Tuska, ówczesnego ministra obrony (psychiatry) B. Klicha, ówczesnego prezydenta B. Komorowskiego, który przed Belwederem, pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, wręczał byłemu kierowcy – panu Janickiemu, który zaniedbaniami podległego sobie Biura, przyczynił się do śmierci prezydenta państwa – wręczał mu awans generalski.

Dziś, prokuratura, jak wspomniałam, prowadzi postępowania mające realnie ustalić osoby inne, które przyczyniły się do śmierci polskich polityków. Trwa, rozpoczęte jeszcze przed wyborami w 2015 r., postępowanie sądowe wszczęte przeciwko panu Arabskiemu, o zaniedbania organizacyjne dotyczące tragicznego lotu, wszczęte jeszcze przed wyborami przez część rodzin ofiar katastrofy, bo ograny ówczesnego państwa, jak wspomniałam, odmówiły wsparcia tej inicjatywy. Kilka dni temu w sprawie tej zeznawał jako świadek były minister Spraw Zagranicznych – Radosław Sikorski, który (jak wszyscy w zasadzie funkcjonariusze teoretycznego państwa PO/PSL) zasłaniał się brakiem pamięci, niewiedzą, brakiem słuchu oraz wzroku. Jednak, z publikacji jednego z tygodników wiemy, że były minister R. Sikorski najzwyczajniej kłamał, mimo złożenia przysięgi pod odpowiedzialnością karną. Kilka dni po jego zeznaniach dziennikarze dotarli bowiem do licznych dokumentów dotyczących organizacji tragicznego lotu, na których pan Sikorski wskazywany był jako ich adresat i musiał je znać, a niektóre z nich nawet osobiście parafował. Na co liczył pan Radosław Sikorski kłamiąc w sądzie? – że sędziowie nie dadzą mu zrobić krzywdy?, jak biorącej łapówki na oczach całej Polski pani byłej poseł Sawickiej (poseł PO)?, że może wrócą dawne czasy, a sądy tak przeciągną sprawy, że może wszystko się przedawni? Nie wiem na co liczył pan Sikorski, bo kłamstwo jest bardzo łatwe do wykazania. Ale ważne, że sąd w ogóle w charakterze świadka wezwał byłego ministra Sikorskiego.

Podobnie, realnie wezwany został, tym razem na przesłuchanie do prokuratury, były premier D. Tusk – jako świadek w sprawie przekazania śledztwa smoleńskiego de facto do decydującej roli rosyjskim, a więc wrogim Polsce, służbom specjalnym FSB. Najwyraźniej prokurator dociskał byłego premiera, bo premier wyszedł z przesłuchania mocno poirytowany i głupio odpowiadał i odgrażał się, ze może więcej, na takie wezwanie prokuratora, nie stawić się. Wiem, ze nasi wyborcy oczekują bardzo szybkich procesów i należnych kar, by sprawiedliwości stało się zadość, ale postępowanie sądowe musi być poprzedzone bardzo solidnym, bardzo rzetelnym zebraniem – najpierw w prokuraturze – mocnych i niepodważalnych dowodów przestępstw. Dopiero potem jest postępowanie przed sądem. Trzeba mieć nadzieję, że sędziowie nie zechcą zrobić nowym władzom „na złość” i nie będą uniewinniać i umarzać spraw, albo nie potraktują winnych z nadzwyczajną łagodnością, jak to zrobiono w sytuacji i wobec pana generała Pawła Bielawnego (zastępcy pana generała Janickiego, wiceszefa BOR), który za swe skandaliczne zaniechania przy organizacji lotu do Smoleńska otrzymał coś ok. 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Pan Bielawny jest więc wolny i przy pomocy sądu śmieje się dzisiaj ze swych ofiar.

Szczęść Boże!

drukuj