Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Poruszona sposobem zachowania się jednego z najwyższych unijnych urzędników – przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera, w czasie audiencji u Ojca Świętego Franciszka w Watykanie, dla szefów państw i rządów europejskich, z okazji sześćdziesięciolecia podpisania Traktatu Rzymskiego tworzącego Europejską Wspólnotę Gospodarczą, która przekształciła się z czasem w obecną Unię Europejską, postanowiłam napisać list do tego unijnego funkcjonariusza. Jego zachowanie, bardzo często wskazujące na stan pijaństwa, jest w Unii Europejskiej tolerowane i traktowane z pobłażliwością. Znane są z Internetu filmiki pokazujące jak pijany pan Juncker słabo stojący na nogach klepie po twarzach podchodzących do niego polityków, szefów różnych państw określając ich jako np. premiera Orbana – „dyktatorkiem”. Obściskuje i obcałowuje wylewnie – jak to osoba pijana, także kobiety, prawiąc różne prymitywne i infantylne dyrdymały. Wszyscy wokół tolerują to nawet z uśmiechem, jak zachowanie niesfornego dziecka.

W Watykanie pan Juncker próbował swe „niedźwiedzie” uściski i potrząsania stosować także bez skrępowania wobec Papieża Franciszka. I to o dziwo, myślałam, że trochę schorowany Ojciec Św. nie odeprze tego ataku pijackich czułości, a może i poklepania, ale właśnie z dużym wyczuciem mocno uchwycił pana Junckera za przedramiona i mocno przytrzymywał. Widać było próby unijnego urzędnika przyzwyczajonego do lewackiego stylu zachowania, do oswobodzenia swych ramion z papieskiego uścisku, ale się nie udało, Ojciec Św. do końca przytrzymał Junckera na konieczny dystans. Ale niesmak pozostał, wzmocniony zresztą widokiem sali, w której szefowie państw członkowskich Unii Europejskiej podpisywali uroczystą deklarację jubileuszową. Pan Juncker, jeden z najwyższych urzędników, przewodniczący europejskiej Komisji, zasypiał, „przelewał” się przez oparcie krzesła, siadał na nim bokiem, podpierał śpiącą twarz, zakładał nogę na nogę i przybierał pozy bardzo zmęczonego alkoholem człowieka.

Nie widziałam jak pan Juncker zachował się wobec polskiej premier pani Beaty Szydło, jednak było to wszystko przykre i skrajnie kompromitujące i pana Junckera i samą Unię i oczywiście wszystkich szefów rządów tolerujących takie zachowania. Osobiście poczułam się tym lekceważącym zachowaniem pijanego urzędnika Unii obrażona, gdyż reprezentuje on całą Unię i państwa członkowskie na zewnątrz, też nas Polaków i też w jakimś zakresie polskie władze, tez mnie jako polskiego obywatela i posła.

Przypadłość alkoholowej choroby, do której nikt nie lubi się przyznawać, dziwnie często pojawia się w środowiskach lewicowo-lewackich. Pijaństwem swym kompromitował się publicznie prezydent Rosji – Borys Jelcyn, pijaństwem – nazywanym na jego tylko użytek „chorobą filipińską”, czy też „chorobą goleni”, kompromitował Polskę w najbardziej nawet dramatycznych sytuacjach, były prezydent Polski – Aleksander Kwaśniewski, który pijany odwiedzał groby Polaków pomordowanych w Rosji, a potem usiłował wchodzić do samochodu przez bagażnik.

Pan przewodniczący Juncker, w przeszłości premier Luxemburga, znany z działań sprzecznych z prawem, stworzył w Luxemburgu raj podatkowy umożliwiający niepłacenie podatków w rodzinnych państwach różnych przedsiębiorców, ze szkodą oczywiście dla finansów państw członkowskich. Jak to z unijnymi dygnitarzami bywa, został potem wskazany przez panią kanclerz A. Merkel na najbardziej intratne stanowisko w strukturach samej Unii. Być może jego alkoholizm nie ma dla Unii większego znaczenia, gdyż to nie on podejmuje decyzje, lecz jest jednym z unijnych figurantów realizujących interesy niemieckie w tej organizacji, podobnie jak były polski premier – Donald Tusk, wskazany przez Maltę i Niemcy na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej za korzystne dla Niemców decyzje niszczące gospodarkę i suwerenność państwa polskiego.

List do pana Junckera wysłałam mailowo oraz w formie papierowej, tj. listem. Prosiłam go o refleksję nad sposobem wykonywania przez niego swej funkcji, także w moim przecież imieniu. Napisałam, że jego zachowanie będące efektem jego choroby alkoholowej przynieść może wiele szkód interesom nas wszystkich. Czekam na odpowiedz od pana Junckera, ale już „odpowiedział” jakiś lewacki dziennikarz z tygodnika Polityka, żeby nie zwracać na moje listy uwagi, ponieważ po prostu jestem „chamka”. Odezwał się też dla Gazety Wyborczej jakiś przewodniczący związków polonijnych w Niemczech, od 30 lat będący i mieszkający w Niemczech, że przeprasza przewodniczącego Junckera za mój list.

Zobaczymy co, jeśli w ogóle, odpowie pan Juncker. Liczne media europejskie mój list do pana Junckera zauważyły i komentują go, niektórzy wzywają go nawet do dymisji. W polskich mediach lewackich, jak wspomniałam, jestem na razie tylko obrażana.

Szczęść Boże!

drukuj