Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Cieszymy się ciągle jeszcze wygraną doktora Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, bo wygrana ta wcale nie była taka oczywista. Nasz kandydat zwyciężył w nierównej walce z całą medialną potęgą nieuczciwego państwa i wszystkimi dominującymi mediami wspierającymi bezwstydnie rządowego kandydata.

Jednak sukces Andrzeja Dudy to dopiero początek drogi do odzyskania Polski. Prezydent ma duże możliwości działania, ale ważniejsze jeszcze i decydujące o naszym, Polaków sukcesie będzie dopiero zwycięstwo w wyborach do Sejmu na jesieni. Dopiero wtedy, przy zgodnej współpracy Prezydenta z Sejmem zdominowanym przez posłów PiS, a także naszym rządem, będziemy mogli zmienić Polskę tj. przywrócić fundamentalny porządek rzeczy, zadbać o najsłabszych, uporządkować sprawy podatkowe, cofnąć wiek emerytalny itd.

Będziemy mogli zatrzymać nawałę obyczajowych patologii, nawałę niszczącą nasze dawne tradycje, naszą tożsamość chrześcijańską, niszczącą już systematycznie i programowo polski Kościół, rodzinę, ośmieszającą polskich katolików. Będziemy mogli, ale pod warunkiem, że uda nam się powtórzyć sukces Andrzeja Dudy.
Wybory do Sejmu są już jednak bardziej złożone. O ile w wyborach prezydenckich głosujemy w całej Polsce ostatecznie na dwie osoby w II turze, to w wyborach do Sejmu głosujemy na 460 posłów, wybierając ich spośród kilku tysięcy kandydatów zgłoszonych przez kilkanaście różnych partii i środowisk.

Problem w tym, że aby sukces Andrzeja Dudy mógł być dokończony w wyborach do Sejmu muszą zwyciężyć ci kandydaci, którzy jego program (tj. program Andrzeja Dudy), czyli program jedynej liczącej się partii opozycyjnej (PiS), popierają.

Najkorzystniejszym dla doprowadzenia zmian w Polsce do końca byłby sukces kandydatów PiS na posłów tak, by partia ta, która na swych listach wyborczych umieści kandydatów szeroko rozumianej prawicy m.in. Marka Jurka, Zbigniewa Ziobro, czy J. Gowina uzyskała w Sejmie większość pozwalającą uchwalać nam ozdrowieńcze dla Polski ustawy.

Zwycięstwo takie wymagałoby ok. 42-43% głosów wszystkich wyborców. Sprawa trudna, choć przy mobilizacji takiej jak w kampanii prezydenckiej możliwa do pomyślnego załatwienia. To będzie główny kierunek w działaniach PiS w jesiennych wyborach. Tzn. uzyskanie ok. 43% głosów poparcia dla swych kandydatów i samodzielne rządy nie zmuszające do różnych ustępstw na rzecz ewentualnych, często przymusowych koalicjantów, z którymi zresztą nie zawsze można się zgadzać. Ale może też się okazać, że PiS nie uzyska poparcia wystarczającego do utworzenia samodzielnego rządu, wtedy będzie potrzebny koalicjant w Sejmie, który wesprze realizację naszego programu wyborczego.

Na dzień dzisiejszy sytuacja co do takich koalicjantów nie jest jasna. SLD, PSL, nie mówiąc o PO całkowicie się skompromitowały. Powstaje silnie wspierana przez media rządowa partia pana Petru – Nowoczena.pl – reprezentująca interesy biznesu i banków oraz ich sytych, zadowolonych z życia w Polsce właścicieli, którzy na gruzach upadającej Platformy chcą dla SIEBIE, a nie dla Polski ratować to, co się jeszcze da. Oni nie są naszymi sojusznikami. Ale jest jeszcze druga siła, która wykształciła się w czasie kampanii prezydenckiej. To wyborcy muzyka Pawła Kukiza, którzy negują w całości wszystko co jest w obecnej Polsce, łącznie z PiS- em. Na dzień I tury wyborów była to bardzo duża grupa (ok. 20 %) wyborców.

W sytuacji, gdy w wyborach do Sejmu PiS nie uzyska wystarczająco dużej liczby głosów, choć o to bardzo Polaków prosimy, to wtedy ruch muzyka Pawła Kukiza będzie rozpatrywany jako potencjalny koalicjant PiS. Mówię jako „potencjalny”, gdyż wcale nie jest pewne, że partia pana Kukiza zechce w ogóle razem z PiS- em zmieniać Polskę. Sygnały płynące z tego środowiska są różne i czasami niekiedy niestety sprzeczne ze sobą. Jedno jest jednak pewne, na samodzielną władzę partia Kukiza nie ma szans i też będzie musiała szukać sobie koalicjanta.

Jeśli prawdą jest, że ludzie skupieni w ruchu Pawła Kukiza chcą zmiany i zależy im na dobru Polski, to nie będzie innego wyjścia niż współpraca w tym dziele z PiS- em. Z pewnością nie byłaby to współpraca łatwa, ale dla dobra Polski, dla wspólnego dobra – konieczna.

Walczmy więc i mobilizujmy się, by dać PiS- owi możliwość samodzielnego rządzenia. Tylko taka bowiem sytuacja będzie jasna i pozwoli nam zrealizować nasze plany dotyczące poprawy Polski. Plany, które znamy i które sami układaliśmy naszymi marzeniami, doświadczeniami i łzami od wielu lat. Na razie Opatrzność nam sprzyja, ale musimy też Opatrzności pomóc własnym wysiłkiem, bo przecież Opatrzność nie będzie za nas np. rozdawała ulotek.

Szczęść Boże!

pos. prof. dr hab. Krystyna Pawłowicz

drukuj