Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Czekaj

Słucham ostatnio z upodobaniem najnowszej płyty Antoniny Krzysztoń zatytułowanej „Czekaj”. Tytuł bardzo wieloznaczny, pełen głębokich znaczeń, rzeczywiście odnosi się w jakiś sposób do wszystkich nowych i znanych wcześniej utworów tej artystki, tu podanych w nowej ascetycznie ubogiej, a przez to pięknej aranżacji. Największe wrażenie robi jednak trwający niespełna minutę fragment, właściwie bez muzyki i słów, nazwany „Łazienki wiosna 2013”, z odgłosami z najpiękniejszego parku Warszawy, gdzie śpiew ptaków miesza się z dźwiękiem pozytywki i głosami bawiących się w oddali dzieci. Ledwie rozpoznajemy słowa dziecięcej krótkiej rozmowy. Wydają się najpierw przypadkowe, ale potem, po wysłuchaniu całej płyty zaczynamy rozumieć, że to jest klucz do całości zawartego w niej przesłania. Pierwsze dziecko woła: „A gdzie mamy dojść?” Drugie odpowiada „Tam”. I słyszymy tupot nóg. Biegną. Jedno z dzieci najwyraźniej nie może dogonić drugiego. I wtedy to pierwsze dziecko woła znów: „Czekaj!”

Kiedy słyszymy słowo czekaj, mówimy o czekaniu, wydaje nam się najczęściej, że to oznacza bierne trwanie, bezczynność i bezruch. Tymczasem artystyczna metafora, którą przekazuje nam Antonina Krzysztoń mówi całkiem o czymś innym – o wspólnej drodze, wspólnej podróży do celu. Czekaj, za chwilę cię dogonię i dalej pójdziemy, popłyniemy, wyruszymy razem. Śpiewane wiersze tej artystki to zarówno pieśni o miłości między ludźmi, jak i równocześnie, a nawet bardziej, pieśni o tej niezwykłej więzi jaką mamy z naszym Bogiem. Nie można tu oddzielić jednej sfery od drugiej. I to jest piękne.

Mówię Państwu o tym w adwencie, czasie, gdy słowo „czekaj” jest nam szczególnie bliskie, gdy w centrum naszej modlitwy, rozmyślania powinno być to, co tak naprawdę oznacza oczekiwanie na Boże Narodzenie. Ale słowo „czekaj”, bo ja idę do celu za tobą, bo chcę, żebyśmy dalej wędrowali razem, jak się tak głębiej zastanowić, było czymś niezwykle ważnym w naszej historii i być może jest cenna wskazówką dla naszego przyszłego działania. To czynne, aktywne oczekiwanie poruszało tysiące ludzi w okresie, gdy państwa polskiego nie było na mapach, przez długie sto dwadzieścia trzy lata. I nie tylko w powstaniach, ale i w ciężkiej i żmudnej pracy społecznej i duchowej, takiej jak praca wielu wyniesionych na ołtarze: Brata Alberta, Edmunda Bojanowskiego, Szczęsnego Felińskiego, Rafała Kalinowskiego, Franciszki Siedliskiej, Celiny Borzęckiej, Honorata Koźmińskiego. Często po ludzku wszystko wydawało się nie mieć sensu i przyszłości, ale w rezultacie – uskładało się w jakimś wielkim niebieskim sąsieku, jak doskonały plon zebrany z setek tysięcy różnorodnych kłosów. Bo cel był znany i ludzie chcieli iść do niego razem, wzajemnie wspierali się w drodze, czekali na słabszych, pomagali im, a i sami byli zdolni do pełnego ufności zakrzyknięcia do tych, którzy wyprzedzili ich w drodze: Czekaj, czekajcie, chcę was dogonić. Tym celem była dobra, bliska Bogu, niepodległa Ojczyzna.

W nadprzyrodzony sposób, za natchnieniem Bożym zrozumiał słowo „czekaj” w więziennym odosobnieniu Ksiądz Prymas Stefan Wyszyński. Tak zrodziło się dziewięcioletnie przygotowanie do tysiąclecia chrztu Polski. Doskonale wykorzystywał tę głębię słowa „czekaj” Błogosławiony Jan Paweł II, ucząc cały świat, co oznacza czynne oczekiwanie na Trzecie Tysiąclecie, w jaki sposób ciągle powinniśmy być w drodze do celu i razem z innymi. Dziś jesteśmy w wędrówce ku kanonizacji naszego największego rodaka w kwietniu przyszłego roku. Dziś jesteśmy w drodze do przypadającej już za niespełna trzy lata tysiąc pięćdziesiątej rocznicy chrztu i początku państwa polskiego. Dziś jesteśmy w podróży ku stuleciu odzyskania niepodległości przez naszą ojczyznę.

Spyta ktoś, a jak to się ma do naszego politycznego tu i teraz? Może właśnie warto się zastanowić, co oznacza czynne oczekiwanie na spodziewaną zmianę i odnowę naszego życia publicznego w przyszłych wyborach? Może warto rozpisać sobie osobisty i wspólny program przygotowania do tej nowej niepodległości, wzmacniania się wzajemnego na wspólnej drodze? Wiele naszych codziennych decyzji składa się na jakość i czas tego przyszłego zwycięstwa. W praktyce życia ekonomicznego, w wychowaniu dzieci, opiece nad starszymi, dbaniu o kulturę, walce o dobrą opiekę medyczną, o godne życie dla każdego. To co złego przydarzyło się nam po roku 1989 wzięło się także stąd, że nie umieliśmy zrozumieć właściwego znaczenia słowa „czekaj”, oznaczającego braterstwo, wzajemne wspieranie się, solidarność, w drodze, we wspólnym dążeniu. Struktury zła, o których pisał i mówił Jan Paweł II przekonywały Polaków do niecierpliwości, egoizmu, poszukiwania drobnych przyjemności, zapomnienia o celu, takim samym jak w XIX wieku dla Norwida, takim samym jak w latach 50 dla Kardynała Wyszyńskiego! Tym celem jest dobra, bliska Bogu, niepodległa Polska, w której umiemy zaczekać na tych, co nie nadążają i umiemy zawołać „czekaj”, do tych, co nas wyprzedzili. Polska, w której chcemy mieć dla siebie wzajemnie czas. Tak, rzeczywiście, często zapominamy, że adwent to wyjątkowo bliska duchowości Polaków pora.

Serdecznie Państwa pozdrawiam, mówiła Barbara Bubula

drukuj