Homilia wygłoszona przez ks. bp. Wiesława Lechowicza podczas VII Pielgrzymki RRM do św. Józefa w Kaliszu

Czcigodni Księża Biskupi Stanisławie i Teofilu,
umiłowani bracia i siostry,
pielgrzymi tworzący wspólnotę Radia Maryja.
Wszyscy którzy razem z nami łączycie się dzięki transmisji radiowej i telewizyjnej na modlitwie.

Wśród różnych określeń kierowanych pod adresem św. Józefa przyznam się szczerze, że bardzo podoba mi się określenie go mianem „cień Ojca”. To tytuł jednej z najbardziej chyba popularnych książek poświęconych św. Józefowi, Oblubieńcowi Najświętszej Maryi Panny i ziemskiemu opiekunowi Pana Jezusa. Tak, św. Józef był cieniem Ojca, Boga Ojca. Był Jego dyskretnym i cichym obrazem. Niczym cień Boga Ojca osłaniał Jezusa, przyjmując Go jako swojego syna. Wychowując w pocie czoła, biorąc za niego odpowiedzialność.

 

 

Otaczał Jezusa całą delikatną czułością i naturalną troskliwością na jaką go było stać. Właściwą prawdziwej miłości ojcowskiej. Przy boku Józefa, Jezus uczył się życia. Można powiedzieć, że się nauczył. Jak bowiem czytamy na kartach Ewangelii, Jezus wzrastał nie tylko w latach, ale również i w mądrości u Boga i u ludzi.

W jednym z filmów poświęconych Panu Jezusowi znajduje się poruszająca scena ukazująca śmierć św. Józefa. Stający przy łóżku swojego Ojca mały Jezus słyszy słowa testamentu ziemskiego ojca. Synu oto Matka Twoja. Umierający Józef wskazuje oczami i palcem na Maryję. Reżyser w ten sposób sugeruje widzom, że Jezus wypowiadając po latach na krzyżu te same słowa, tyle że w odniesieniu do Maryi i apostoła Jana nauczył się takiej właśnie postawy od umierającego ojca – Józefa. Oczywiście to jest pewna inwencja reżysera, ale nie można wykluczyć, że tak w istocie było. Dziecko przecież jest uważnym obserwatorem i pojętnym uczniem swoich rodziców. Dla syna nie powinno być większego autorytetu niż własny ojciec. Dlatego wyobraźnia artystyczna reżysera idzie jak najbardziej po linii teologicznych i psychologicznych intuicji.

Św. Józef otaczał troska całe życie Jezusa. Otaczał najpierw troską jego życie fizyczne. Posłuszny wizjom i natchnieniom płynących od Ojca Niebieskiego udał się z Maryją w poszukiwaniu miejsca na narodziny Syna Bożego, a następnie do Egiptu w obawie przed zamachem na życie niemowlęcia. Z kolei znów później wrócił w swoje rodzinne strony, do Nazaretu i tam zapewne czujnym ojcowskim okiem spoglądał na syna by ten mógł rosnąć prawidłowo i dojrzewać do czekającej Go misji głoszenia Dobrej Nowiny. Przykładem troski o życie fizyczne Jezusa było również poszukiwanie Go z bólem serca.

Bo Jezus został w tym co należało do Boga Ojca i dlatego wraz ze swoją małżonką Maryją Józef go poszukiwał; aż znalazł.  Święty Józef zapewne troszczył się o życie duchowe i religijne Jezusa. Chociaż to może się wydawać dziwne, że trzeba było troszczyć się o wychowanie religijne i duchowe Syna Bożego.  Ale czy nie świadczy to o tym choćby udawanie się zgodnie z tradycją żydowską do miejsc świętych, do sanktuariów, do świątyni aby pielgrzymować i oddawać cześć Bogu. Wzmianka również o tym, że Jezus wzrastał w mądrości u Boga. Świadczy o tym, że rzeczywiście w rodzinie w której głową był Józef panowała wyjątkowa atmosfera; przepełniona wiarą i miłością do Boga. Atmosfera, która pozwalała również duchowo wzrastać Jezusowi, będącemu nie tylko Bogiem ale również i człowiekiem.

Ukochani Bracia i Siostry! Czciciele Świętego Józefa! Oddając dziś cześć św. Józefowi i chyląc czoła przed Jego ojcowską  troską o życie Jezusa powierzamy mu w sposób szczególny naszą troskę o życie. Licząc, że sami potrafimy go naśladować i innym będziemy w tym pomagać.  A wśród niepokojących współczesnych zjawisk zagrażających życiu należy wymienić praktykę zapłodnienia pozaustrojowego, o czym ksiądz profesor mówił przed rozpoczęciem tej Mszy Świętej. Korzystam z okazji aby wyrazić mu wdzięczność, jak również wszystkim, którzy łączą z modlitwą w tym miejscu troskę o formacje intelektualną; o naszą wiedzę. Wiara opiera się również na rozumie.

Jeżeli podejmujemy różnego rodzaju inicjatywy w obronie życia, popieramy się w tym inicjatywach nie tylko i nie przede wszystkim na argumentach natury religijnej, co raczej na argumentach o charakterze racjonalnym, naukowym, medycznym. Częstym argumentem poruszanym w debacie politycznej czy medialnej jest tak zwane prawo do szczęścia; w tym również prawo do dziecka.  W pewnym sensie można o takim prawie mówić. Te prawa podlegają pewnym warunkom i ograniczeniom. Chodzi bowiem nie tylko o dobra osobowe rodziców, ale także dobro innych osób oraz samego dziecka i jego dalszego życia. Bóg pragnie, aby każdy człowiek był szczęśliwy, ale pragnie szczęścia przeżywanego w sposób dojrzały. Dostrzegając dobro zarówno nas jak i innych oraz nie tylko nasze ale i innych niezbywalne prawa.

Dlatego szczęście pojmowane w sposób prawidłowy nigdy nie może łączyć się z samowolą. Nie może nie zważać na konsekwencje, nie może zamykać oczu na to co dobre i godziwe. Odnaleźć szczęście oznacza tak naprawdę odkryć prawdę o sobie i o własnym życiu. Ale niekoniecznie zgodnie z własną  wolą i z własnymi przewidywaniami. Natomiast koniecznie w świetle Bożego objawienia. Takim właśnie szczęśliwym, spełnionym człowiekiem był św. Józef, który również na pewnym etapie swojego życia musiał stanąć wobec wyboru. Podjął decyzję, której do końca nie rozumiał, która go wiele kosztowała, ponieważ szła w poprzek jego dotychczasowego sposobu myślenia. Jeśli patrzymy na całość życia św. Józefa to przekonujemy się, że realizacja tylko własnych życiowych projektów niesie z sobą niebezpieczeństwo, wynikające z naszej ograniczoności i niedoskonałości.

Aby być prawdziwie szczęśliwym trzeba wzorem św. Józefa otworzyć się na wolę Boga, naszego Stwórcy i Pana. Oczywiście z tym może wiązać się także cierpienie. Niewątpliwie źródłem cierpienia dla małżonków jest bezdzietność. Jeśli Kościół sprzeciwia się metodzie in vitro to nie dlatego, żeby nie współczuł i nie rozumiał tego bólu. Sprzeciwiamy się tej metodzie gdyż nosi znamiona produkcji i selekcji ludzi. W trakcie bowiem sztucznego zapłodnienia tworzą się ludzkie zarodki, z których część jest wszczepiana do organizmu kobiety. A reszta niszczona i wykorzystywana w różnych eksperymentach lub zamrażana na czas nieokreślony. Z moralnego punktu widzenia jest to proces niedopuszczalny. Niektórzy mówią, że zarodek nie jest istotą ludzką. Takie opinie również z punktu widzenia religijnego ale też etycznego wręcz medycznego  są nieuzasadnione, są wyrazem ideologii odmawiającej człowiekowi prawa do życia od momentu poczęcia.

Moi Kochani Bracia i Siostry!  Mówimy metodzie in vitro NIE! A życiu z całą stanowczością TAK! Dążenie do posiadania potomstwa jest naturalną konsekwencją miłości jaką obdarzają się małżonkowie. Jednak nie każda droga służąca spełnieniu nawet słusznemu pragnieniu jest dobra.  Poczęcie dziecka metodą in vitro łączy się z przekroczeniem praw Boskich i ludzkich. Dlatego też nie może być akceptowana przez Kościół, przez tych, którzy jak św. Józef chcą żyć sprawiedliwie. To znaczy zgodnie z Bożym prawem.

Umiłowani Bracia i Siostry! Aby zrozumieć stanowisko  Kościoła w tak delikatnym sprawach jak kwestie bioetyczne, aby podejmować zgodne z prawem Bożym działania konieczna jest sprawiedliwość, którą odznaczał się św. Józef. Czyli wrażliwość na prawo Boże i postępowanie zgodne z tym prawem. A więc potrzebne jest otwieranie się wciąż na nowo Słowo Boże . I patrzenie przez Słowo Boże na nasze życie, na nasze problemy.  W świetle tego Słowa Bożego rozwiązywanie różnych trudnych sytuacji życiowych.

Wystarczy sobie tylko przypomnieć, jak zawsze dawał w swoim życiu pierwszeństwo Bożemu Słowu, Bożej Woli, które docierało do niego na różnych drogach, na różne sposoby, poprzez różne znaki i poprzez innych ludzi. Nic dziwnego, że Ojciec Święty, Błogosławiony Jan Paweł II, nazwał św. Józefa powiernikiem tajemnicy. My też, czciciele św. Józefa, miejmy taką ambicję być powiernikami tajemnicy; tajemnicy Bożej miłości względem człowieka. Również tajemnicy ludzkiego życia. Życie jest darem otrzymanym od Boga, który nas kocha i któremu na niczym innym tak bardzo nie zależy jak na naszym dobru i szczęściu. Kończąc tą refleksję poświęconą św. Józefowi, będącemu cieniem Boga Ojca, troszczącego się o życie Jezusa i zapraszającego nas do troski o każde człowiecze życie.

Wróćmy jeszcze na chwilę do odczytanej dziś Ewangelii. Znamy dobrze scenę cudownego połowu ryb. Rozpoczyna się ta scena od jednej uwagi: -zdarzyło się raz jeden. To fakt historyczny, niepowtarzalny. Raz jeden rzeczywiście się zdarzyło, że apostołowie pod wpływem słów Jezusa- wypłyń na głębię, nie bój się- uczynili to i złowili sieć pełną ryb. Jednak nie tylko raz. Nieskończoną ilość razy się zdarza cud- wtedy, kiedy człowiek słucha Pana Jezusa. Słucha tych słów, które niegdyś On wypowiedział nad jeziorem Galilejskim. Proszę was zatem, abyście mieli w sobie tę mądrość, którą mieli w sobie apostołowie, którą miał św. Józef. Wypływajcie na głębię, tak jak dotychczas. Nie zatrzymujcie się tylko na powierzchni obiegowych poglądów. Nie bójcie się. Z odwagą bądźcie powiernikami i orędownikami tajemnicy życia. Wtedy nie raz, nie dwa, ale na pewno wiele razy- chociaż może nie będziemy zdawać sobie z tego sprawy- dokonywać się będzie w nas i wokół nas cud, porównywalny z cudem jakiego Jezus dokonał na jeziorze Galilejskim. A może jeszcze większy cud, bo związany z troską o poczęte i rodzące się życie. Z tą nadzieją zawierzamy się Tobie, św. Józefie. Ku prośbom naszym się skłoń, do Ciebie wznosimy dłonie, opieką swoją nas chroń.

 

Amen.

drukuj