Felieton „Spróbuj Pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Od pierwszych dni nowego roku drzwiami i oknami zło wdziera się do naszych domów. Członkom kościoła rzymsko-katolickiego podaje się do wierzenia zupełnie nowe zasady traktowania kapłanów. Już nie zakonnika, redemptorystę, a kolejnego arcybiskupa czyni wrogiem publicznym numer jeden. Świadomi ponoszonego ryzyka aktywiści dawnej PZPR nawołują do przestrzegania zasad wymuszonego na nich konkordatu. Wiele lat zajmowania miejsca kapłanów przez sekretarzy partii faszystowskich lub komunistycznych nigdzie na świecie nie zakończyło się sukcesem totalitarystów, nawet w Rosji. Pompastyczne faszystowskie ceremoniały nie zastąpiły nabożeństw katolikom w Bawarii. Renesans prawosławia w wielkim narodzie rosyjskim dobitnie świadczy o tym, że ludziom potrzebna jest wiara w Boga a nie Lenina i wiary tej nie uda się wykorzenić, podstawiając działacza partyjnego w miejsce kapłana, choćby i przepych kolejnych zjazdów partii przekraczał ludzkie wyobrażenie.

Człowiek wyznający wiarę podczas niedzielnego nabożeństwa ma doskonale uporządkowany system wartości. Chcąc pogłębić swoją wiedzę, sięga do Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, Katechizmu Kościoła Katolickiego, encyklik kolejnych papieży, orędzi zwłaszcza tych najbardziej aktualnych, jak Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI sprzed kilku dni. Chcąc pogłębić swoją wiarę, katolik przyjmuje za swoją treść nauczania Kościoła, a dla jej uzupełnienia stawia pytania zakonnikom, księżom i biskupom, wysłuchuje ich odpowiedzi i z pełnym przekonaniem pokłada w nich wiarę, bo przecież są to osoby jak najlepiej przygotowane do udzielania odpowiedzi w zakresie swojej, jakby to można powiedzieć, ekspertyzy.

Na tej samej zasadzie lekarzowi pytania stawia pacjent – kolejarz, prawnik, czy przedstawiciel innego zawodu. Rozmowa może przejść w żywą dyskusję, ale nie wyobrażam sobie, aby pacjent dysponował większą ode mnie wiedzą w zakresie mojej ekspertyzy. Po co by w takim razie pacjent przychodził do lekarza, skoro wie lepiej. Może miałoby być odwrotnie – to może lekarz ma pytać kolejarza, prawnika, albo przedstawiciela innego zawodu jak ratować i umacniać zdrowie?

A relacja lekarz – pacjent dotyczy zaledwie maleńkiego fragmentu życia człowieka. Życia na tej ziemi, trwającego zaledwie siedem – osiem – dziewięć dziesiątków lat okresu próby. W tym czasie albo człowiek zasłuży na życie wieczne, albo w wyniku sprawiedliwego Sądu je straci. Stąd sam Chrystus wyznaczył św. Piotrowi i jego następcom zadania szerzenia Królestwa Bożego, które nie jest z tej ziemi. Stąd osoby duchowne mają tyle razy bardziej odpowiedzialne zadania od lekarzy, ile razy dłuższe jest życie wieczne od życia doczesnego.

Jak jest więc możliwe, że działacze partyjni, dziennikarze, rozmaici spece od spraw różnych wypowiadają się na temat kapłanów kościoła rzymsko-katolickiego, kiedy Rzym milczy.

Wiara i wiedza, czy nauka, nie są tożsame, choć jak wykazywał to wielokrotnie Ojciec Święty Jan Paweł II, wzajemnie się uzupełniają. Kanonik z Fromborka, Mikołaj Kopernik wiedział i wierzył i choć nie doczekał uznania swojej wiedzy przez Rzym, pozostał wierny Kościołowi Rzymsko-Katolickiemu.

Jakim więc prawem łowcy sensacji metodycznie niszczą zaufanie wiernych do ich kapłanów? Czy listy od czytelników mają zastąpić konfesjonał, opinie polityków o dopuszczalności kary śmierci wyprzeć jedno z przykazań danych ludziom już na Górze Synaj, a rozproszone owieczki mają pójść za głosem wilków w owczej skórze?


Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj