Felieton „Spróbuj Pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Wiekopomna pielgrzymka Ojca Świętego Benedykta XVI do naszej Ojczyzny sprawiła,
że kolejny papież jest nasz, a my – Jego.

Papieska ponad pięćdziesięciomilionowa Gwardia Polska, na którą składają
się polscy katolicy żyjący w kraju i na obczyźnie na tle mikroskopijnej Gwardii
Szwajcarskiej wyróżnia się potężną siłą oddziaływania na wszystkie aspekty
życia na ziemi, na które może wpływać człowiek. Obyśmy tylko potrafili wykazać
się szwajcarską dokładnością w dotrzymywaniu wymagań naszej wiary, obyśmy
chcieli i umieli stanowczo reagować na przejawy zła atakującego naszych bliźnich
i nas samych! Niezłomność i odwaga nie mogą nie rozkwitnąć w państwie, którego
głowa określa się jako katolik. Miłość bliźniego nie może nie osiągnąć wyżyn
pod tęczą rozpostartą na krajem, w którym wrogowie chrześcijaństwa stworzyli
anus mundi, a papież pochodzący z ich narodu od samego Boga uzyskał biblijny
znak pojednania.

Każda działalność człowieka jest obciążona wieloma błędami. Nawet działając
w najlepszej wierze, możemy pogubić się, posłuchać złych doradców i przekupnych
ekspertów, zaufać fałszywym przyjaciołom, ludziom pragnącym naszej zguby.
Wilków w owczej skórze wszędzie bez liku. Wystarczy trochę zdrowego rozsądku
na miarę imci Onufrego Zagłoby, aby dostrzec diabelski ogon wystający spod
ornatu nakładanego ostatnio przez zdeklarowanych wrogów Pana Boga, którzy
w tym nowym przebraniu chcą dowoli mieszać nam w głowach, kreować konflikty,
niszczyć więzi i w nowej formie realizować swoją sprawdzoną strategię trzech <<o>> –
ogłupić, okraść, ośmieszyć. Tak jak dla Ojca Świętego Benedykta XVI jesteśmy
nadzieją Kościoła, tak dla wrogów Kościoła Świętego jesteśmy przeszkodą,
którą należy rozbić, rozproszyć i zlikwidować, bo stoi na drodze do deprawowania
dzieci, poniewierania kobiet, wyzyskiwania pracowników i dostawców, niszczenia
zdrowia mieszkańców, oszukiwania konsumentów, zabijania pacjentów. Kościół
Katolicki bierze w obronę wszystkich ludzi, zwłaszcza tych najsłabszych,
a to już wystarczy, aby ludzie opanowani przez zło egoizmu, nieprawości i
nadużycia uznali Kościół i każdego z jego gorliwych członków za wroga, którego
trzeba niszczyć wszelkimi sposobami, siłą i podstępem, w domu, w pracy i
na ulicy, a nade wszystko w środkach masowego przekazu.

Na szczęście w naszym kraju prawdziwie chrześcijańscy politycy przestali
chować się za sutanną kapłana, lękliwie zerkać zza zakonnej sukienki, czy
aby się komuś nie narażą, gdy naruszą wynaturzenia politycznej poprawności
przez opowiedzenie się za zasadami dekalogu w życiu społecznym, zasadami,
za których obronę zakonnik jest publicznie rozszarpywany przez media jak
przez lwy na arenie.

Warto tu podkreślić niezwykle ważną i wiele obiecującą symbolikę niedawnego
wydarzenia. Oto Pan Prezydent Lech Kaczyński wręczył Ojcu Świętemu Benedyktowi
XVI kopię kopii włóczni św. Maurycego, której grot przechowywany jest w Skarbcu
Katedralnym w Krakowie. Oryginał włóczni znajduje się w wiedeńskim muzeum
Schatzkammer. W opracowaniach katolickich można przeczytać, że <<jest
to włócznia, za pomocą której rzymski żołnierz Gaius Cassius, później zwany
Longinusem, przebił bok Chrystusa. Wierzy się, że włócznia posiadała nadprzyrodzoną
moc, której pierwszym znakiem było uzdrowienie ślepnącego Cassiusa krwią
pozostałą na ostrzu i późniejsze jego nawrócenie.

Według legendy rzymski oficer Gaius Cassius przebił bok Pana Naszego Jezusa
Chrystusa, a gdy kropla krwi wpadła mu w oko, przejrzał. Udał się do Piłata,
pokazał mu oko i opowiedział o cudzie. Cassius nawróciwszy się na chrześcijaństwo
zginął śmiercią męczeńską przez ścięcie mieczem. W roku 290 właścicielem
włóczni został rzymski oficer legii tebańskiej, chrześcijanin Maurycy. Nie
chcąc przed wyruszeniem na wojnę oddać zwyczajowej czci bogom Rzymu, poniósł
wraz z całym legionem śmierć męczeńską. Został uznany za świętego, a jego
włócznię nazwano włócznią św. Maurycego.>>

Kopia włóczni św. Maurycego i korona to pierwsze w Polsce insygnia władzy
królewskiej, które otrzymał w roku 1000 na zjeździe gnieźnieńskim książę
Bolesław Chrobry od cesarza Ottona III.

Gall Anonim w swojej Kronice tak opisał to wydarzenie:

Zważywszy jego chwałę, potęgę i bogactwo, cesarz rzymski zawołał w podziwie: <<Na
koronę mego cesarstwa! to, co widzę, większe jest, niż wieść głosiła!>> I
za radą swych magnatów dodał wobec wszystkich: <<Nie godzi się takiego
i tak wielkiego męża, jakby jednego spośród dostojników, księciem nazywać
lub hrabią, lecz [wypada] chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć
koroną>>. A zdjąwszy z głowy swej diadem cesarski, włożył go na głowę
Bolesława na [zadatek] przymierza i przyjaźni, i za chorągiew tryumfalną
dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego, w
zamian za co Bolesław ofiarował mu ramię św. Wojciecha. I tak wielką owego
dnia złączyli się miłością, że cesarz mianował go bratem i współpracownikiem
cesarstwa i nazwał go przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego. Ponadto
zaś przekazał na rzecz jego oraz jego następców wszelką władzę, jaka w zakresie
[udzielania] godności kościelnych przysługiwała cesarstwu w królestwie polskim,
czy też w innych podbitych już przez niego krajach barbarzyńców, oraz w tych,
które podbije [w przyszłości]. Postanowienia tego układu zatwierdził [następnie]
papież Sylwester przywilejem św. Rzymskiego Kościoła.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj