Śmierć dziecka – czy i jak o niej mówić?


Pobierz

Pobierz


Co się dzieje po śmierci dziecka – Radio Maryja 13 10 2015 X. Paweł Nowogórski

(Tekst nieautoryzowany bez przypisów oparty na dorobku wielu osób…)

Śmierć dziecka jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń w życiu rodziny. Zaburza zwykły porządek świata, w którym rodzice powinni wcześniej odejść do domu Ojca, a nie dzieci – to naturalne. Matka i Ojciec nie powinni chować dziecka, tylko odwrotnie.

Kiedy umiera dziecko wraz z nim rodzice tracą cześć samych siebie – swoje marzenia, oczekiwania, plany i nadzieje. Większość rodziców jest w tej sytuacji pełna żalu, czasem poczucia winy, ponieważ dziecko, które zostało powierzone ich opiece zmarło.

Strata dziecka stanowi bardzo trudną próbę dla trwałości małżeństwa. Matka i ojciec na różny sposób przeżywają żałobę. Boją się niezrozumienia, odtrącenia, mogą się nawzajem obwiniać. Mają skłonność do izolowania się. Jednak przebywanie ze sobą w ciężkich chwilach, rozmawianie i dzielenie się swoimi przeżyciami pomaga wszystkim członkom rodziny zachować bliskość i jedność.

Strata dziecka w rodzinie oddziałuje na rozwój pozostałych dzieci, zarówno tych, które już żyją, jak i tych, które się narodzą. Zdarza się, że dorośli chcąc ochronić dzieci przed tym, co sami przeżywają lub nie doceniając głębi przeżyć uczuciowych swoich dzieci czynią temat śmierci rodzeństwa tematem tabu. Takie postępowanie utrudnia lub nawet uniemożliwia dzieciom wyrażenie uczuć i myśli, osłabia więź z innymi członkami rodziny i hamuje prawidłowy rozwój dziecka.

Rodzice, którzy przeżyli śmierć swojego dziecka potrzebują życzliwej obecności osób które są gotowe wysłuchać, dzielić ich uczucia i nieść pomoc w codziennych obowiązkach. Natomiast unikanie rozmowy na temat osoby dziecka, bagatelizowanie jego śmierci lub pocieszanie ranią ich i utrudniają radzenie sobie ze stratą.

I tu wiara w żywego Boga bardzo pomaga w przeżyciu tych niewytłumaczalnych momentów w życiu. Rozmowa z Bogiem – modlitwa, przystępowanie do sakramentów, rozmowa duchowa na temat swojego dziecka, świadomości, że jest on aniołkiem. Powiedzenie Bogu o wszystkich trudnych sprawach, które w sobie nosimy i prośba, żeby wszedł ze swoją łaską i mocą i pomógł, zaradził często ludzkiej bezradności, niezrozumienia, pretensji do całego świata. Spotkanie z Bogiem w medytacji, w codziennym pacierzu, oczyszczenie i umocnienie sakramentem pokuty, Komunii św. To jest coś, co najbardziej potrzebujemy! Kolejną sprawa jest zrozumienie u bliźnich, najbliższych, wzajemna życzliwość, okazane zrozumienie. Dojrzałe podejście do trudnej i nierozwiązywalnej sprawy, bo wobec śmierci wszyscy jesteśmy bezradni i równi bardzo w takich momentach pomaga. Dojrzałe i mądre podejście do tematu działa, jak przysłowiowy plaster miodu na dusze człowieka. Przemodlenie całej sytuacji umacnia człowieka i więź z mężem, dziećmi w tych bardzo trudnych momentach.

Najbardziej niedojrzałym sposobem radzenia sobie ze śmiercią bliskiej osoby jest ucieczka od bólu m.in. poprzez zaprzeczanie lub bagatelizowanie straty, nadużywanie substancji zmieniających nastrój (leki, alkohol, narkotyki), rzucenie się w wir różnego typu aktywności Najczęstsze konsekwencje niedojrzale przeżywanej żałoby to: depresja, bunt, agresja, lęki, chaos i dezorganizacja, bezradność, zaburzenia psychosomatyczne, zaburzenia snu i koszmary senne, idealizowanie zmarłego, izolacja i wycofanie się z życia rodzinnego i społecznego, popadniecie w uzależnienia, myśli samobójcze.

Śmierć dziecka – niezależnie od długości trwania jego życia -jest zbyt wielką tragedią by udało się o niej zapomnieć zbyt łatwo. Można jednak przebyć bolesną drogę żałoby: od szoku i niezgody na to co się wydarzyło do akceptacji i pełnego życia.

Towarzyszyć nam będzie łaska Boża, modlitwa, sakramenty, najbliżsi, lekarze, ojcowie duchowni i bliska relacja z rodziną.

Ale to wszystko nie jest takie łatwe! To wszystko trwa nieraz zbyt długo! Specjaliści, tak jak obecna tu Pani doktor………, znają wiele sposobów, aby pomóc w przeżywaniu śmierci swojego dziecka. Np., czym bardzo pomocnym jest umiejętność pożegnania się z własnym dzieckem

Większość kobiet odczuwa ogromną potrzebę zobaczenia, przytulenia i pożegnania dziecka. Nawet jeśli poród odbywa się znacznie przed czasem, kobieta najczęściej chce zobaczyć swoje dziecko. Przeczyłem kiedyś w prasie katolickiej wypowiedź Pani doktor, gdzie znajdowało się takie zdanie: Pożegnanie dziecka to niezwykle ważny moment w procesie żałoby. Jego brak sprawia, że emocje zostają jakby „zawieszone”, „odłożone na potem”, co przedłuża etap szoku i w efekcie wydłuża czas żałoby. Podobnie oczyszczającą rolę spełnia pogrzeb. Jeśli brak takiego pożegnania nastąpił bez zgody kobiety, jest jej dużo trudniej pogodzić się ze śmiercią dziecka i powrócić do życia.

Dalej, podano konkrety dla rodziny, pielęgniarki, położnej, lekarza, jak to można zrobić, na przykład:

Zadbanie, by martwe dziecko podano rodzicom umyte i owinięte w kocyk lub pieluszkę. W wielu krajach Europy Zachodniej zmarłe dziecko jest ubierane i przekazywane rodzicom w osobnej sali, gdzie mają czas by się z nim pożegnać i zdecydować o pogrzebie.

Można zrobić zdjęcie dziecka, obciąć kosmyk włosów… Rodzice są zbyt zszokowani, by o tym pomyśleć, ale w przyszłości to będzie jedyna pamiątka i namacalny dowód istnienia ich dziecka. Poinformowanie rodziców, że istnieje możliwość uzyskania kopii części badań, zdjęcia USG, zapisu tętna dziecka itd. Są one dla nich również ważną pamiątką.

Urodziłam córeczkę w 18 mc. Prosiłam by pozwolono mi ją przytulić. Była bardzo malutka, a jej ciałko przez ciśnienie podczas porodu bardzo zniekształcone, ale mimo to zawinięto ją w pieluszkę i pozwolono mi ją potrzymać, aż do momentu gdy miałam zasypiać w narkozie. Lekarze potraktowali nas wtedy jak ludzi, a nie jak rozhisteryzowaną wariatkę i poroniony płód. Z szacunkiem dla naszej tragedii i z sercem. Bardzo im jestem za to wdzięczna.

To piękne słowa wdzięczności skierowane do położnych i lekarzy…

Teologia

Jako kapłan, chciałbym troszkę poszerzyć temat  kierując go na chrześcijańską wizję śmierci dziecka.

Dla chrześcijanina śmierć nie oznacza ostatecznego końca. Życie doczesne jest pielgrzymką do domu Ojca. Dla jednych jest ono trwającą latami wędrówką, dla innych zaledwie krótką podróżą. To Bóg jest Panem życia i śmierci. Stawianie pytania „dlaczego” pozostaje dla nas często bez odpowiedzi, świadczy o naszej ludzkiej bezradności wobec śmierci. W obliczu cierpienia możemy jednak zaufać, że dla Boga ważny jest każdy człowiek, pragnie on zbawienia wszystkich ludzi. Dlatego też mimo, iż Kościół jednoznacznie nie wypowiedział się na temat losu dzieci zmarłych bez chrztu, współczesna teologia idzie w kierunku, by postulować nadzieję zbawienia tychże dzieci. Rytuał pogrzebowy zawiera elementy takie, jak w przypadku pogrzebu dziecka ochrzczonego. Pogrzeb dziecka jest wydarzeniem ułatwiającym przeżycie żalu, dlatego również polskie prawo daje możliwość rodzicom do pochowania swego dziecka bez względu na wiek lub czas trwania ciąży. Grób jest miejscem pozwalającym zachować pamięć o zmarłym, świadczącym o jego realnym życiu i śmierci. Czasami pojawia się pytanie małżonków „to ile my właściwie mamy dzieci?”. Wtedy łatwiej odpowiedzieć zgodnie z prawdą np. „mamy czworo, z czego jedno zmarło”.

Jeśli sięgniemy po Ewangelię, dostrzeżemy, że Maryja towarzyszyła swemu Synowi w drodze krzyżowej, była świadkiem Jego śmierci. Możemy tylko wyobrażać sobie, co wtedy czuła Ona patrząc, jak umiera jej dziecko. Sens męki i śmierci Chrystusa poznała dopiero później, po Zmartwychwstaniu. Myślę, że to doświadczenie sprawia, że może być ona bliska tym matkom, które tracą dzieci między innymi w wyniku poronienia, płaczącym, poszukującym sensu, próbującym się odnaleźć po doświadczeniu straty, mającym nadzieję, że kiedyś dane im będzie poznanie dziecka, które utraciły.

Bóg daje nadzieję, że pomimo trudności, z jakimi przyszło się zmierzyć małżonkom, są powołani do współpracy z Nim w dziedzinie przekazywania życia. Pan Bóg może ich po raz kolejny obdarzyć potomstwem, o ile z własnej woli nie zamkną się na dar płodności. Dane medyczne świadczą, że u blisko 80% kobiet po poronieniu kolejna ciąża zakończy się urodzeniem zdrowego dziecka. Część rodziców stara się w takiej sytuacji o poczęcie, by jak najszybciej na nowo doświadczyć obecności dziecka, podczas gdy część małżonków długo boi się podjęcia starań, by nie ryzykować dalszych strat i związanych z nimi przeżyć. Potrzeba, by doświadczyli oni, że Bóg jest przy nich, czuwa nad nimi wszystkimi, może uleczyć zranienia. Bóg nigdy nie opuszcza człowieka w takich sytuacjach. Więcej, jest z nimi i niemal nosi ich w swoich ramionach!

Kończąc, chcę przytoczyć słowa Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski z 20 marca 2002 roku mówiące o zbawieniu nienarodzonych dzieci.

Cytuje: W kontekście historiozbawczym należałoby uznać, że dzieci umierające bez Chrztu zostają uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia Chrztu, zawartego w akcie wiary Kościoła, wyrażonego w jego modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich. Ponieważ każdy sakrament dokonuje się w wierze Kościoła, który go sprawuje z mandatu Chrystusa, takze sakrament Chrztu dzieci jest sprawowany w tej wierze i dlatego nie widać rozumnych podstaw dla wyłączenia dzieci nieochrzczonych z powszechnej zbawczej woli Boga, która obejmuje niechrześcijan dorosłych, o których mówi Sobór Watykański II w LG n. 16. Skoro zbawcza łaska Chrystusa obejmuje wszystkich, którzy „bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, […] mogą osiągnąć wieczne zbawienie i Opatrzność Boża nie odmawia koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie” (tamże), to tym bardziej weryfikuje się to w odniesieniu do niewinnego dziecka.

Dodam jeszcze, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego o Chrzcie pragnienia:

(1258) Kościół zawsze zachowywał głębokie przekonanie, że ci, którzy ponoszą śmierć za wiarę, nie otrzymawszy chrztu, zostają ochrzczeni przez swoją śmierć dla Chrystusa i z Chrystusem. Chrzest krwi, podobnie jak chrzest pragnienia, przynosi owoce chrztu, nie będąc sakramentem.

(1259) Jeśli chodzi o katechumenów, którzy umierają przed chrztem, ich wyraźne pragnienie przyjęcia tego sakramentu, połączone z żalem za grzechy i z miłością, zapewnia im zbawienie, którego nie mogli otrzymać przez sakrament.

(1261) Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im” pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu. Tym bardziej naglące jest wezwanie Kościoła, by nie przeszkadzać małym dzieciom przyjść do Chrystusa

Pogrzeb Dzieci Utraconych w Toruniu 15 października 2015 roku, o godz. 8, w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Zostanie odprawiona Msza św. i odbędzie się pochówek dzieci utraconych. Po Mszy św. na Cmentarzu Komunalnym w Toruniu zostaną pogrzebane prochy dzieci, których poronienie stwierdzono w Szpitalu Wojewódzkim w Toruniu w I półroczu 2015.

Tekst nieautoryzowany bez przypisów oparty na dorobku wielu osób…

drukuj