Zakończyła się akcja ratownicza po pożarze kościoła w Oławie
W Oławie (Dolnośląskie) zakończyła się akcja ratownicza po pożarze XIX-wiecznego kościoła pw. św. Józefa. Pożar wybuchł w sąsiadującym z nim budynku mieszkalnym, z którego ewakuowano 8 osób. Nikt nie ucierpiał. Kościół jest doszczętnie zniszczony.
Jak poinformował pomocnik dyżurnego z wojewódzkiego stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej, aspirant Piotr Borecki, strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze w czwartek ok. godz. 5.30.
– Ogień najpierw pojawił się na dachu sąsiedniego budynku. Potem przeniósł się na kościół i strawił cały dach świątyni – mówił Borecki. Akcja ratownicza trwała ponad 8 godzin.
Spaliła się wieża, a płonący dach runął do wnętrza świątyni, powodując duże straty w środku budynku. Zniszczony został m.in. ołtarz, ambona i całe wyposażenie.
– Spalił się prospekt organowy i obraz Jezusa modlącego się w ogrodzie oliwnym, przywieziony przez kresowian w trakcie repatriacji po II wojnie światowej. Na szczęście nie zajęła się zakrystia, z której uratowaliśmy inne pamiątki m.in. monstrancję również przywiezioną ze Wschodu – powiedział proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia w Oławie ksiądz Paweł Cembrowicz.
Wybudowany w 1877 r. kościół św. Józefa był świątynią pomocniczą w tej parafii. Jak dodał, w kościele nie było obiektów o wartości zabytkowej czy historycznej. Świątynia była ubezpieczona.
– Przyczyny pożaru ustali specjalna komisja – powiedział rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
Jak poinformowała powiatowa inspektor nadzoru budowlanego w Oławie Elżbieta Pawlikowska, mieszkańcy sąsiadującego z kościołem budynku będą mogli powrócić do swoich mieszkań najwcześniej za dwa tygodnie. To na dachu tej kamienicy najpierw zauważono ogień, który rozprzestrzenił się na wieżę i dach świątyni. Budynek udało się strażakom uratować – spłonął jedynie dach i strych.
– Trzeba wykonać ekspertyzy stropów, by zdecydować, czy ludzie mogą tam powrócić – dodała Pawlikowska. Osiem ewakuowanych osób zamieszkało tymczasowo w hotelu lub u krewnych.
PAP/RIRM