Rozważania adwentowe: Byłeś kiedy na pielgrzymce?
Nie byłem i mam na ten temat
swoje zdanie.
Po co w tych czasach
chodzić pieszo setki kilometrów,
być zawalidrogą,
klątwą dla kierowców,
marnować wakacyjny czas?
Nie podoba mi się to.
Profan jesteś.
Nigdy nie byłeś na pielgrzymce,
a mówisz o niej źle.
Jesteś podobny do tych, którzy
źle mówią o Radiu Maryja,
a nigdy go nie słuchają.
Można sobie pojechać na dzień
na Jasną Górę, pomodlić się
w kaplicy przed Cudownym Obrazem
i wystarczy.
Dobrze, można się pomodlić,
ale nie wiesz, co to znaczy
iść do Matki Bożej pieszo,
a niektórzy idą tygodniami
z Gdańska, Szczecina, z Warmii.
To naprawdę trzeba tęsknić,
trzeba kochać, znieść deszcz
i upały, zmęczenie, niewygody.
Ty nie wiesz, ale nawet bąble
na nogach nie bolą,
lekarze opatrzą.
Głodu się nie czuje,
bo ludzie dadzą wszystko, co mają.
Nie wiesz, jak smakuje pielgrzymi chleb.
Nie wiesz, jak dobrzy są ludzie.
Oddadzą swoje domy,
żeby się umyć, przespać,
ucałują na drogę,
krzyżyk zrobią na czole
i proszą o modlitwę.
Każdą pielgrzymkę lubię,
każdego pielgrzyma szanuję,
ale gdybyś zobaczył pielgrzymkę
niepełnosprawnych, to by cię ścisnęło.
Chorzy to się cieszą, ale tam idą
studentki, żołnierze, policjanci,
nawet więźniowie.
Nie tylko idą.
Przecież trzeba pchać
albo ciągnąć wózek
z chorym, a chory ma czasem
więcej niż 100 kilo.
Trzeba go nakarmić,
umyć, przewinąć.
I znów mi powiesz – po co to?
Przecież można przewieźć sanitarką.
Można, ale ile dobroci by zginęło.
Stary jestem i nie mam odwagi
iść z pielgrzymami,
ale czekam cały rok
na spotkanie z pielgrzymami
w Studziannie, w Miedniewicach,
w Nowym Mieście, Głuchowie
i w Wysokiennicach.
Żeby oni wiedzieli,
jak bardzo ich kocham.
A co w Częstochowie?
Wystarczy, że Ją zobaczą przez łzy.
Ona wszystko wie.
Całą drogę Jej mówiłem.
Potem powrót…
I znów czekam cały rok, całe życie
na pielgrzymkę do nieba.