Przemówienie Papieża Franciszka wygłoszone podczas Czuwania modlitewnego na Spotkaniu Rodzin


Pobierz Pobierz

Treść przygotowanego, ale nie wygłoszonego przemówienia Papieża

Drodzy Bracia i Siostry!

Drogie rodziny,

Przede wszystkim chcę podziękować rodzinom, które zechciały nam opowiedzieć historię swojego życia. Dziękuję za wasze świadectwo! Słuchanie rodzin dzielących się swoim doświadczeniem życiowym zawsze jest darem; dotyka naszych serc. Mamy wrażenie, że mówią nam o sprawach, które są bardzo osobiste i niepowtarzalne, które w pewien sposób angażują nas wszystkich. Słuchając ich doświadczeń, możemy czuć się wciągnięci, wezwani jako małżonkowie i rodzice, jako dzieci, bracia i siostry, jako dziadkowie.

Kiedy słuchałem, myślałem, jak ważne jest dla nas dzielenie się naszym życiem domowym i pomaganie sobie wzajemnie w tym wspaniałym i trudnym zadaniu, jakim jest „bycie rodziną”.

Spotkanie z wami skłania mnie do pomyślenia o jednej z najpiękniejszych tajemnic naszej wiary chrześcijańskiej. Bóg nie chciał przyjść na świat inaczej, jak przez rodzinę. Bóg nie chciał zbliżyć się do ludzi inaczej, niż poprzez dom. Bóg nie chciał dla siebie żadnego innego imienia, niż Emmanuel (Mt 1,23). On jest „Bogiem z nami”. To było Jego pragnieniem od początku, Jego celem, Jego nieustannym wysiłkiem, by nam powiedzieć: „Ja jestem Bogiem z wami, jestem Bogiem dla was”. On jest Bogiem, który od samego początku stworzenia, powiedział: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2,18). Możemy dodać: nie jest dobrze, żeby kobieta była sama, nie jest dobrze, żeby dzieci, osoby starsze lub młodzież była sama. Nie jest dobrze. Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24). Dwoje mają stworzyć dom, rodzinę.

Od niepamiętnych czasów, w głębi naszego serca usłyszeliśmy te mocne słowa: nie jest dla Ciebie dobre, żebyś był sam. Rodzina jest wielkim błogosławieństwem, wielkim darem tego „Boga z nami”, który nie chciał nas porzucić w samotności życia bez innych, bez wyzwań, bez domu.

Bóg nie marzy samotnie, stara się czynić wszystko, „z nami”. Jego marzenie nieustannie spełnia się w marzeniach wielu małżeństw, które pracują, aby ich życie stało się życiem rodziny.

Dlatego rodzina jest żywym symbolem planu miłości, o którym niegdyś marzył Ojciec. Pragnienie tworzenia rodziny to postanowienie, by być częścią marzenia Boga, decyzja, aby marzyć wraz z Nim, dołączyć do Niego w Jego sadze budowania świata, w którym nikt nie będzie czuł się samotny, niechciany lub bezdomny.

Jako chrześcijanie doceniamy piękno rodziny i życia rodzinnego jako miejsca, do którego przychodzimy, by nauczyć się znaczenia i wartości ludzkich relacji. Dowiadujemy się, że „Kochanie kogoś to nie tylko sprawa silnego uczucia – to również decyzja, osąd, obietnica” (Erich Fromm, Sztuka kochania). Uczymy się postawienia wszystkiego na inną osobę oraz uczymy się, że jest ona tego warta.

Jezus nie był zagorzałym kawalerem – żadną miarą! Obrał Kościół jako oblubienicę i uczynił go swoim Ludem. Oddał swoje życie za tych, których miłował, aby Jego Kościół, Jego oblubienica mógł zawsze wiedzieć, że jest On Bogiem z nami, że jesteśmy Jego Ludem, Jego rodziną. Nie możemy zrozumieć Chrystusa bez Jego Kościoła, tak jak nie możemy zrozumieć Kościoła bez jego Oblubieńca, Jezusa Chrystusa, który oddał swoje życie z miłości, i który pozwala nam zobaczyć, że jest on wart swojej ceny.

Nie łatwo oddać swoje życie z miłości. Jak w przypadku Nauczyciela, „postawienie wszystkiego” może niekiedy wiązać się z krzyżem. Czasami wszystko wydaje się „pod górkę”. Myślę o tych wszystkich rodzicach, tych wszystkich rodzinach, które nie mają pracy czy praw pracowniczych, i jak bardzo jest to prawdziwym krzyżem. Ileż ofiar podejmują, żeby zarobić na swój chleb powszedni! Zrozumiałe, że kiedy ci rodzice wracają do domu, są tak zmęczeni, że nie mogą poświęcić wszystkich swoich sił dzieciom.

Myślę o tych wszystkich rodzinach, które nie posiadają mieszkania lub mieszkają w warunkach przepełnienia. Rodzinach, którym brakuje elementarnych  warunków do budowania więzi bliskości, bezpieczeństwa i ochrony przed wszelkiego rodzaju trudnościami.

Myślę o tych wszystkich rodzina, które nie mają dostępu do podstawowych usług zdrowotnych. Rodzinach, które, w obliczu problemów zdrowotnych, zwłaszcza wśród młodszych i starszych członków, są zależne od systemu, który nie spełnia ich potrzeb, jest nieczuły na ich ból i zmusza ich do wielkich poświęceń, aby otrzymać odpowiednie leczenie.

Żadne społeczeństwo nie może być nazwane zdrowym, jeśli nie pozostawia realnej przestrzeni na życie rodzinne. Nie da się myśleć o przyszłości społeczeństwa, jeśli nie jest ono zdolne do uchwalenia praw pozwalających ochronić rodzinę i zapewnić jej podstawowe potrzeby,  a zwłaszcza tych rodzin, które dopiero zaczynają wspólne życie. Ile problemów zostałoby rozwiązanych, gdyby nasze społeczeństwa chroniły rodziny i zapewniały domownikom, a zwłaszcza młodym małżeństwom, możliwość godziwej pracy, mieszkanie, świadczenia medyczne, żeby towarzyszyły im przez całe życie.

Marzenie Boga się nie zmienia; pozostaje nienaruszone i zachęca nas do pracy na rzecz społeczeństwa,  które wspiera rodziny. Społeczeństwa, w którym chleb, „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich” stale kładziony jest na stole każdego domu, aby karmić nadzieję swoich dzieci.

Pomagajmy sobie nawzajem, aby umożliwić „postawienie wszystkiego na miłość”. Pomagajmy sobie nawzajem w chwilach trudnych i ulżyjmy sobie nawzajem w znoszeniu ciężarów. Wspierajmy się nawzajem. Bądźmy rodzinami, które stanowią wsparcie dla innych rodzin.

Idealne rodziny nie istnieją. To nie może nas zniechęcić. Wręcz przeciwnie. Miłość jest czymś, czego się uczymy, miłość jest czymś, czym żyjemy; miłość wzrasta, gdy „wykuwa się” przez konkretne sytuacje, jakich doświadcza każda rodzina. Miłość rodzi się i stale rozwija pośród świateł i cieni. Miłość może się rozwijać w mężczyznach i kobietach, którzy nie starają się, by ich ostatnie słowo stwarzało konflikt, ale raczej nową okazję. Okazją do szukania pomocy, okazję, by zapytać jak musimy się poprawić, okazję odkrycia Boga, który jest z nami i nigdy nas nie opuszcza. Jest to wielka spuścizna, jaką możemy dać naszym dzieciom, bardzo dobra lekcja: to prawda, popełniamy błędy, to prawda, mamy problemy.  Ale wiemy, że nie to liczy się naprawdę. Wiemy, że błędy, problemy i konflikty są okazją, aby zbliżyć się do innych, by zbliżyć się do Boga.

Dziś wieczorem przyszliśmy, aby wspólnie się modlić, by modlić się jako rodzina, uczynić nasze domy radosnym obliczem Kościoła. Aby spotkać tego Boga, który nie chciał przyjść do naszego świata inaczej, niż za pośrednictwem rodziny. Aby spotkać „Boga z nami”,  Boga, który jest zawsze pośród nas.

Tłumaczenie: Radio watykańskie

drukuj