Papież podobny do Jana Pawła II

Z JE ks. bp. Józefem Słabym CSsR, przełożonym prałatury terytorialnej Esquel w Argentynie, rozmawia Piotr Falkowski.

Kiedy Ksiądz Biskup spotkał ostatni raz osobiście ks. kard. Bergoglio?

– Dwa tygodnie temu, tuż przed jego wyjazdem do Rzymu. To było na posiedzeniu Komisji Episkopatu Argentyny ds. Papieskich Dzieł Misyjnych. Rozmawialiśmy wtedy chwilę. Tym większa jest teraz nasza radość i satysfakcja. Był wówczas bardzo spokojny. Biskupi mówili między sobą, że kardynał jest spokojny, bo wie, że teraz mu już nic nie grozi. Wola Boża była jednak inna. Może jednak coś przeczuwał i ten spokój był zapowiedzią tego, co go może spotkać.

Jak Argentyńczycy przyjęli wybór swojego rodaka na Stolicę Piotrową?

– Na pewno z wielkim wzruszeniem, wielką radością i wielkimi emocjami. Argentyńczycy są bardzo wylewni, spontaniczni, uzewnętrzniający swoje uczucia. W związku z tym radość ogarnęła zaraz ulice, kościoły, miasta i instytucje. Nawet ludzie, którzy z pewną obojętnością odnosili się do Kościoła, przeżywają to z wielkim wzruszeniem. Z całą odpowiedzialnością mogę to porównać z tym, co działo się w Polsce, gdy kard. Karol Wojtyła został wybrany na Papieża. Taką euforię przeżywa się raz w życiu. Mnie dane to jest po raz drugi.

Czy ktoś w Argentynie spodziewał się wyboru arcybiskupa Buenos Aires?

– Nie. Kiedy wspomniałem ostatnio na pewnym zebraniu wśród braci biskupów, że może ks. kard. Bergoglio zostanie Papieżem, to jeden z nich powiedział mi, że dziękuje za dobre życzenia, ale one się nigdy nie spełnią. Właśnie rozmawiałem z nim przez telefon. Mówił, że to wszystko niewiarygodne. Sam zresztą, gdy usłyszałem tę wiadomość, to zaniemówiłem. Tak więc zaskoczenie jest ogromne i wśród duchowieństwa, i wśród wiernych. Nie dlatego, żeby ksiądz kardynał nie był odpowiednią osobą, ale ze względu na jego wiek. Mimo to jednak uważam, że z pewnością zasługuje na tę godność. Myślę, że swoją posługą Ojciec Święty Franciszek będzie podobny do bł. Jana Pawła II. Jest człowiekiem bardzo otwartym, inteligentnym, dobrym pisarzem. Potrafi przyjąć z pokorą krytykę, ale prawdy zawsze broni do końca.

Między Polską i Argentyną jest sporo znanych podobieństw.

– Tak, mamy wiele wspólnych cech. Należy do nich sposób przeżywania wiary i mocna świadomość własnej godności. To nas bardzo łączy. Argentyna też miała trudną historię z wieloma ciężkimi okresami i politycznymi zwrotami, a Argentyńczycy doświadczali ekonomicznych kryzysów. Wybór ks. kard. Bergoglio na Papieża będzie też dla Argentyńczyków wielkim podniesieniem na duchu i dodaniem im większej wiary w siebie. Tu, w Argentynie, czekamy już na pierwszą podróż apostolską Ojca Świętego do ojczyzny. Na pewno będzie ona wielkim przeżyciem. Wiemy, że Argentyńczycy są narodem o duchowości bardzo wylewnej. Wizyta naszego Papieża będzie dla wszystkich wielkim zaszczytem. Zawsze pozostanie nam bardzo bliski.

Ksiądz Biskup od czterech lat należy wraz ks. kard. Bergoglio do argentyńskiej konferencji biskupów. Przez większość tego czasu obecny Ojciec Święty był jej przewodniczącym. Proszę opowiedzieć o stylu jego posługi biskupiej i duszpasterskiej.

– Jest bardzo bliski człowiekowi. Ma bardzo dobry kontakt ze swoimi kapłanami. Był dla nich troskliwym ojcem i myślę, że teraz też taki będzie dla wszystkich kapłanów świata. Ale potrafił być też bliski ludowi, któremu posługiwał. To było odczuwalne nawet podczas pierwszego spotkania z wiernymi. Osobiście zawdzięczam mu bardzo wiele. To on wprowadził mnie do Episkopatu Argentyny. Swoją życzliwością, pokorą i otwartością pomógł mi wejść w obowiązki. Byłem wcześniej zwykłym księdzem w parafii, nie miałem wiele do czynienia z biskupami. On podtrzymał mnie na duchu. Zapewniał, że zawsze mi pomoże. Niedawno była taka ciężka sytuacja. Jeden z moich księży miał poważny wypadek. Kardynał sam starał się znaleźć dla tego księdza miejsce w jednej z klinik w Buenos Aires i załatwić transport samolotem do stolicy. Jest to więc człowiek wrażliwy na cierpienie, bliski ludziom potrzebującym. Przed wyjazdem na konklawe jego ostatnią posługą była wizytacja kanoniczna w jednej z najuboższych parafii Buenos Aires, po prostu w slumsach. Tam odprawił Mszę Świętą. I tego samego dnia przed wylotem do Rzymu odprawił jeszcze jedną Mszę św. dla bliskich ofiar tragicznego wypadku pociągu sprzed roku na stacji Once. On interesuje się człowiekiem w sposób prosty, ale dogłębny. Myślę, że dlatego tak umie stawić czoła złu, powiedzieć prawdę, nawet gdy jego sprzeciw wywoła oburzenie wśród pewnych kręgów społecznych czy politycznych.

Wiemy, że ks. kard. Bergoglio zawsze zajmował bardzo jednoznaczną postawę wobec aborcji czy układów homoseksualnych…

– Niestety, te złe ustawy, w tym o adopcji dzieci przez pary homoseksualistów, zostały jednak uchwalone. Ale nikt nie może powiedzieć, że Kościół i ks. kard. Bergoglio byli bierni, patrzyli w drugą stronę. Wręcz przeciwnie. W kręgach rządowych przyjęto to jako postawienie się w politycznej opozycji do rządu. Jemu to nie przeszkadzało. Szedł swoją drogą, szedł z prawdą. Ksiądz kardynał wskazywał jedną drogę. Każdy deputowany Kongresu Narodowego wiedział, głosując, jaka jest jego osobista odpowiedzialność, i musiał wziąć decyzję na swoje sumienie.

„Nie bądźmy naiwni, nie chodzi tu o zwykłą walkę polityczną. To niszczące wyzwanie rzucone Bożemu planowi. Nie mówimy o zwykłym projekcie ustawy, lecz machinacji ojca kłamstwa, który stara się zmylić i zwieść dzieci Boże” – pisał obecny Papież w 2010 r. o ustawie dopuszczającej adopcję dzieci przez pary homoseksualistów. To bardzo mocne słowa.

– Bardzo ostre i bardzo zdecydowane. Najpierw powiedział je nam na konferencji Episkopatu, a potem już publicznie w homilii w katedrze i listach.

Prezydent Cristina Fernández de Kirchner powiedziała wówczas, że te słowa przypominają jej „średniowiecze i inkwizycję”.

– Ale on się tym w ogóle nie przejął. Swoje zdanie podtrzymał. Wchodzenie w dyskusję w takich wypadkach nie ma sensu. Myślę, że w tym samym duchu będzie sprawował posługę papieską. Umie rozmawiać ze wszystkimi, ale prawdę mówi odważnie. Trzeba dodać, że jest też dobrym dyplomatą. Umie znaleźć dobry moment, by powiedzieć to, co ma do powiedzenia. Potrafi też z szacunkiem odnosić się do każdego człowieka, nawet tego błądzącego.

Kiedy myślimy o Kościele w Ameryce Południowej, zaraz przypomina się sprawa błędów teologii wyzwolenia, z którą na początku swojego pontyfikatu musiał zmierzyć się Jan Paweł II. Jednocześnie kwestie społeczne muszą znajdować się w centrum zainteresowania Kościoła. Jak ks. kard. Bergoglio udawało się zachować równowagę miedzy duchowością a sprawami socjalnymi?

– Papież Franciszek jest człowiekiem bardzo głębokiej duchowości. Sprawom duchowym poświęcona jest większość jego książek. Tak na marginesie liczę na to, że teraz zostaną one bardziej dostrzeżone i ukażą się też w języku polskim. Te książki zostały tak napisane, by pomóc człowiekowi odnaleźć i pogłębić swoje życie wewnętrzne. Misja prawdziwego chrześcijanina łączy w sobie duchowość i akty miłosierdzia. Wiemy z doświadczenia, że bez ducha ciało nie może dobrze funkcjonować. Upadek duchowy skutkuje upadkiem ludzkim i moralnym. Kładzenie nacisku na duchowość wbrew pozorom wiąże się też z chęcią podniesienia całego człowieka, również w wymiarze socjalnym. Ksiądz kardynał prowadził ostrą krytykę demoralizacji młodzieży, podjął walkę z szerzącą się narkomanią. W swoim nauczaniu dopominał się działań od władz, ale też podkreślał odpowiedzialność rodziców za swoje dzieci. Ma taką umiejętność, żeby położyć nacisk zawsze tam, gdzie powinien być położony. Tę samą praktykę będzie stosował jako Papież.

Jak Ksiądz Biskup odczytuje wybór przez Ojca Świętego imienia Franciszek?

– Myślę, że Franciszek to cały styl jego życia pełnego skromności, ubóstwa i prostoty, jaka zawsze go charakteryzowała jako księdza, biskupa i kardynała. Sądzę, że tym chce ubogacić Kościół podczas swojego pontyfikatu. Jest w swojej archidiecezji znany z tego, że często poruszał się metrem lub autobusem. Albo jeździł swoim starym peugeotem 504 [produkcja tego modelu zakończyła się w 1983 roku]. Ale kiedy przyjeżdżał, to był bardzo bliski. Dużo rozmawiał z księżmi, z ludźmi. Jest też człowiekiem zatroskanym o sprawy ochrony środowiska naturalnego. W nauczaniu poruszał sprawy odpowiedzialności człowieka za świat i jego rozwój. Patrzył z niepokojem na niszczenie natury przez wydobywanie złóż metodami dewastacyjnymi. To również rys związany ze św. Franciszkiem z Asyżu. W swoim nauczaniu papieskim też zapewne będzie wskazywał na odpowiedzialność człowieka za to, jak wykorzystuje dobra, które Bóg mu powierzył.

Bardzo Księdzu Biskupowi dziękuję za rozmowę.

– Życzę błogosławieństwa Bożego waszej gazecie i już zapraszam „Nasz Dziennik” na papieską pielgrzymkę do Argentyny.

Piotr Falkowski

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl