Nowe pogaństwo dziś (cz. II)

Nowa ideologia zła w świetle nauki bł. Jana Pawła II. Część druga.

Wyrosła z neomarksistowskich, trockistowskich oraz postmodernistycznych korzeni nowa ideologia zła nie posiada wprawdzie, tak jak dawniejsze ideologie, charakteru zorganizowanej potężnej partii czy innej struktury, nie formułuje, jak one, jednoznacznych politycznych manifestów, ale prezentuje identyczną, co te dawne, zbrodnicze ideologie karykaturę historii zbawienia, zakorzenioną w takiej samej jak i one fałszywej antropologii. Jak napisał Jan Paweł II, jest ona równie niebezpieczna jak hitleryzm i komunizm, a może nawet groźniejsza dla ludzkości, ponieważ jest bardziej niż one podstępna i fałszywa w działaniu. Podobnie jak one uzurpuje sobie rolę jedynej przewodniczki ludzkości do osiągnięcia szczęścia, swoistego raju na ziemi. O ile marksizm identyfikował go z osiągnięciem ustroju komunistycznego, a nazizm z „Tysiącletnią Rzeszą Niemiecką”, o tyle nowa, współczesna ideologia zła widzi ten raj w ustanowieniu wolnego od jakiejkolwiek moralności, od jakichkolwiek przykazań, więzów, zobowiązań i przywiązań tzw. społeczeństwa zabawy: Fun society – mówią Amerykanie, Spassgeselschaft – powiadają Niemcy. Chcę mieć wszystko, bez trudu i od razu! Chcę raju tu i teraz! Paradise now! Chcę go dla siebie. Inni mnie nie interesują. Oto główne hasła nowej ideologii zła.

Przedsmaku rajskiego szczęścia człowiek szukał zawsze. Szukał go w miłości, w tańcu, w zabawie, w uczcie, w muzyce, w podróżach itd. Ale zawsze traktował takie szczęśliwe chwile jako swego rodzaju przerwy w normalnym życiu, o którym wiedział, że przepełnione jest pracą, trudem, problemami, cierpieniem i lękiem. Swoim hasłem Paradise now! nowa ideologia proponuje młodym pokoleniom zerwanie z trudem, z wewnętrzną dyscypliną i z wszelkimi zobowiązaniami na stałe. Nie liczy się w niej żmudny, konsekwentny trud, samodyscyplina, jakakolwiek stała wartość – etyczna, religijna, społeczna czy patriotyczna. Liczy się nieustająca przyjemność, ustawiczna zabawa, coraz to mocniejsze przeżycia oraz seks bez żadnych zahamowań; seks – jak głoszą twórcy tej nowej ideologii i ich liczne media – uwolniony od wszelkich tabu, od naturalnego wstydu i od jego biologicznego sensu; seks wyłączony ze sfery jakiejkolwiek moralności; seks każdego z każdym i od najmłodszych lat; seks nieskrępowany żadnymi przykazaniami, a nawet zdrowym rozsądkiem; seks, który w tworzonym przez „nową ideologię zła” świecie ma pełnić funkcję namiastki szczęścia rajskiego.

Lewacki marsz przez instytucje

Paradise now! Ów natychmiastowy raj na ziemi – głosi nowa ideologia – nastąpi automatycznie, gdy zapanuje całkowity pluralizm religijny, kulturowy, moralny i wszelki inny oraz gdy nastąpi pełna tolerancja. Znikną wówczas wszelkie różnice między religiami, ponieważ żadna z nich nie ośmieli się głosić, że posiada pełną prawdę, gdyż jej wyznawcy uświadomią sobie, że nie ma prawdy obiektywnej i każdy ma swoją prawdę, tyle samo wartą, co prawdy innych; oraz że nie istnieje żadne dobro obiektywne, ponieważ każde dobro jest względne. Zatem należy odrzucić jako całkowicie nietolerancyjne pierwsze przykazanie Dekalogu: „Ja jestem Panem i twoim Bogiem, nie będziesz miał innych bogów poza Mną”. W ślad za tym należy odrzucić wszelką kodeksową etykę, wszelką hierarchię i wszelkie różnice między ludźmi, także te, które wynikają z ich natury i wyznaczają im określone role życiowe. Należy w związku z tym – w imię niosącej pokój społeczny tolerancji – zakwestionować także różnice między kobietą i mężczyzną. Należy to uczynić na wszystkich płaszczyznach życia: w pracy, małżeństwie, rodzinie, polityce, wojsku, w życiu społecznym; absolutnie wszędzie.

Ideologowie paradise now – raju tu i teraz – zwalczają wszelkimi sposobami tych, których uważają za nieprzyjaciół stworzonej przez siebie, siejącej całkowity relatywizm, hedonizm, sekularyzm i anarchię moralną „poprawności politycznej”. Wykorzystują w tym celu parlamenty, uczelnie, rozmaite organizacje, swoje ogromne wpływy polityczne, finansowe oraz swoje potężne liberalne media. Do owych nieprzyjaciół zaliczają każdego, kto uważa, że istnieją różnice osobowości i ról między kobietą i mężczyzną oraz rodzicami i dziećmi, a także każdego, kto widzi realne różnice między religiami i kulturami; każdego, kto twierdzi, że jest realna różnica między dobrem i złem, prawdą i fałszem; każdego, kto sprzeciwia się anarchistycznym, bezstresowym teoriom wychowawczym; każdego, kto opowiada się za niezmiennymi wartościami moralnymi, kto nie stawia znaku równości między mądrym i głupim, między łotrem i świętym, między próżniakiem i pracowitym, między prawdziwym małżeństwem a jego zboczoną karykaturą, między wiernością a niewiernością, między patriotyzmem a kosmopolityzmem, między uczciwym i złodziejem itd. Ideologowie poprawności politycznej nie przyjmują oczywistej prawdy, że rozróżnianie i rozstrzyganie jest konieczne w życiu. Wszystkich, którzy to czynią, uważają za wrogów tzw. społeczeństwa zabawy. Obrzucają ich – w parlamentach, w rozmaitych wypowiedziach i dyskusjach, w szkołach i uniwersytetach, a także w niezliczonych usłużnych mediach – najgorszymi, niewybrednymi epitetami, wśród których takie określenia jak: zły, niebezpieczny, homofob nienawidzący ludzi, fundamentalista, obskurant, nietolerancyjny, zacofany, faszysta, siewca nienawiści, wcale nie należą do najgorszych. Używają tych określeń bez żenady, nie zwracając uwagi na to, że czynią to całkowicie w niezgodzie ze swoją rzekomą tolerancyjną postawą wobec wszystkich i wszystkiego. Nie przejmują się tym, że popadają w ustawiczne sprzeczności. Nie uznają przecież racjonalnego, logicznego, prowadzącego do prawdy myślenia, ponieważ kwestionują istnienie prawdy. Nie poprzestają na słowach. Każdego, kto nie przyjmuje ich obłędnej ideologii, starają się zniszczyć wszelkimi dostępnymi im środkami, a te są potężne. Przykładów na to dostarcza codzienne życie. Jednym z nich był atak na wybitnego włoskiego polityka i myśliciela Rocco Buttiglionego, który z powodu katolickich przekonań religijnych nie został dopuszczony do ważnego stanowiska we władzach Unii Europejskiej. Tego rodzaju działania dokonywane są także w naszym kraju. Co i raz odnotowujemy dobrze przygotowany, medialny atak na upatrzonego. Atak dokonywany według takich samych jak w komunizmie bolszewickich metod. Niewygodnym, stojącym na drodze „długiemu marszowi lewaków przez wszystkie instytucje” osobom stawia się najpodlejsze zarzuty, odsądza się ich od czci i wiary, oskarża o pedofilię, o przestępstwa finansowe i o wrogość do rodzaju ludzkiego. Zdecydowani ateiści udają zatroskanie o kondycję Kościoła, którego nienawidzą i którym gardzą. Wystarczy wspomnieć permanentne ataki niepolskich przecież, ponieważ będących własnością obcych sił, chociaż polskojęzycznych mediów, na Radio Maryja, na Telewizję Trwam oraz na znienawidzonych przez nich duchownych.

Aborcyjny totalitaryzm

W tych właśnie działaniach ideologów poprawności politycznej, nowej ideologii zła, coraz wyraźniej można dostrzec dążenia dyktatorskie i totalitarne. I to właśnie tę ideologię coraz silniej wiąże ze starymi ideologiami. Tak jak niegdyś komuniści, ideologowie poprawności politycznej uważają się za najbardziej porządnych, mądrych, postępowych, miłujących sprawiedliwość, demokrację i pokój ludzi. Kto nie zgadza się z ich poglądami, jest od razu nazywany przez nich neofaszystą, antysemitą, rasistą i wrogiem demokracji. Podejmowana jest przeciw niemu określona kampania wrogości. I czynione jest to w sposób bardziej przebiegły niż w starych dyktaturach, przy użyciu niezliczonych kanałów oddziaływania, do których należą liczne media, internet, reklama, często organizacje kulturalne, a nawet szkoły i uniwersytety. Tymi kanałami ideologowie poprawności politycznej nieustannie sączą do społecznej świadomości swoją truciznę. Obydwa przerażające zjawiska, które wymienił Ojciec Święty bł. Jan Paweł II w swojej książce „Pamięć i tożsamość”, to znaczy: masowa, dokonywana na skalę wielu milionów morderstw rocznie aborcja oraz tzw. małżeństwa homoseksualne, stanowią najbardziej przemawiającą do wyobraźni konkretyzację „nowej ideologii zła”. Aborcja zdarzała się od wieków. Najczęściej z powodu rozpaczliwej sytuacji, w jaką popadała niejedna kobieta. Zawsze jednak wiedziano, że chodzi o zniszczenie nienarodzonego życia ludzkiego. Dlatego władze cywilizowanych krajów surowo to karały. Czymś nowym w naszych czasach jest to, że w wielu krajach aborcja – traktowana jako jedna z metod regulacji narodzin – stała się zjawiskiem powszechnym, sprawiającym, że rocznie morduje się miliony niewinnych istnień ludzkich. I to także w krajach bogatych, przeżywających jednocześnie alarmujący spadek liczby urodzeń.

Bezbożna ideologia, pod wpływem której znajdują się elity prawnicze, polityczne, medialne i inne tych krajów, idąc za lansowanym powszechnie skrajnym indywidualizmem, feminizmem i ateizmem, spowodowała wydanie przez wiele parlamentów praw, które zupełnie nie chronią życia ludzkiego, co więcej – wyraźnie mu zagrażają, stanowiąc w ten sposób sprzeniewierzenie się samej istocie prawa, którego celem jest wprowadzanie ładu politycznego, społecznego i moralnego, mającego chronić niewinne istoty przed agresją rozmaitych napastników, nie zaś uniewinnianie i wspomaganie agresorów. Aborcja stanowi wielkie wykroczenie przeciw prawu Bożemu i straszne sprzeniewierzenie się sumieniu i powołaniu prawnika, lekarza, polityka oraz każdego człowieka, który się na nią waży i który pomaga w jej dokonaniu. Aborcja owocuje nie tylko śmiercią niewinnych, nienarodzonych dzieci, lecz także głębokim poranieniem dusz kobiet, które tego dokonały. Błogosławiony Jan Paweł II wzywał dramatycznie przez cały swój pontyfikat wszystkie kompetentne władze i wszystkich ludzi, bez względu na ich światopogląd, do podjęcia wszelkich możliwych działań, by usunąć z życia narodów zjawisko aborcji; by ludzie, nawet gdy nie wierzą w Boga, w tym wypadku zdecydowali się na takie postępowanie, jakby wierzyli, że On istnieje. Jednocześnie prosił wszystkie państwa i narody, Kościoły, religie i organizacje, a także wszystkich ludzi dobrej woli, by zjednoczyli się w chronieniu życia i rodziny, by kobietom, które są w ciąży i które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, udzielili wszechstronnej pomocy.

Walka o władzę nad umysłami

Do najbardziej zdumiewających zjawisk naszych czasów należy całkowita zmiana – w ciągu życia jednej generacji – społecznej, a w ślad za nią prawniczej oceny zjawiska homoseksualizmu. To, co od zawsze uważane było za zboczenie, sprzeczne z naturą i z zasadniczym celem aktu seksualnego, nieoczekiwanie w krajach opanowanych przez „nową ideologię zła” stało się w rozstrzygnięciach prawnych formą życia równoprawną z heteroseksualizmem, a nawet chronioną przez prawo silniej niż życie rodziny tworzonej przez mężczyznę i kobietę; formą życia wszechstronnie promowaną, finansowaną, logistycznie i finansowo wspieraną przez potężne międzynarodowe siły polityczne, gospodarcze i medialne, które od dziesiątków lat robią wszystko, by etos judeochrześcijański, odwołujący się do Dekalogu, zastąpić relatywizmem moralnym, ateizmem i hedonizmem poprawności politycznej.

Jest rzeczą godną szczególnej uwagi, że wprowadzane w życie, za pomocą ustanawianego prawa, neomarksistowskie, lewackie i postmodernistyczne postulaty dotyczące aborcji, eutanazji, związków homoseksualnych oraz zbrodniczych doświadczeń na ludzkich embrionach, chociaż sprzeczne są z prawem naturalnym, z ludzkim rozumem i – co trzeba podkreślić – ze współczesnymi badaniami naukowymi i statystycznymi oraz z ostrzeżeniami płynącymi z wielowiekowego doświadczenia życiowego społeczeństw – wbrew oczywistej rzeczywistości ośmielają się uważać – tak jak to czynił przez dziesięciolecia komunizm – za naukowe i postępowe. W tym kontekście należy pamiętać, że „postęp” to nie coś nowego, ale to coś lepszego, lepszego zwłaszcza w wymiarze moralnym. Tymczasem ideologiczne postulaty irracjonalnej do gruntu poprawności politycznej nie mają nic wspólnego z prawdziwymi twierdzeniami naukowymi weryfikowalnymi doświadczalnie bądź przez ewidencję intelektualną. Niemniej jednak – wbrew nauce, wbrew prawu naturalnemu i żywotnym interesom społeczeństw, a nawet zdrowemu rozsądkowi – postulaty te formułowane przez kilkuprocentową populację ateistów działającą wśród przeważającej populacji chrześcijan przyjmowane są przez prawodawców i wcielane w życie; co więcej, znajdują akceptację u wielu ludzi przyznających się do chrześcijańskiego światopoglądu, o czym świadczą przeprowadzane stale sondy opinii publicznej, co jest swoistym paradoksem świadczącym o tym, jak głęboko poraniony został zmysł moralny współczesnych społeczeństw. Odpowiedź na pytanie, dlaczego się tak dzieje, dają badania kompetentnych badaczy życia społecznego, którzy wskazują na istnienie od kilkudziesięciu lat określonych ściśle grup lobbystycznych, które – rozpowszechnione w całym świecie, bardzo bogate, powiązane wzajemnie, mające ściśle określony laicki ideologiczny program i przy tym dysponujące potężnymi wpływami politycznymi – od lat wywierają systematyczny, potężny publiczny nacisk na świadomość społeczeństw, nacisk realizowany przez opracowaną w szczegółach semantyczną manipulację, a przede wszystkim przez różne sztuki przekonywania tłumów, w których to sztukach są zastosowane najbardziej wyrafinowane psychologiczne i marketingowe metody oddziałujące na podświadomość odbiorców. Przykładem stosowanej od lat manipulacji semantycznej jest konsekwentne zastępowanie w medialnym języku słów „mąż”, „żona”, „małżonek” słowem „partner”; słów „rodzina” i „małżeństwo” – określeniem „związek partnerski” itp. Mając ogromne środki finansowe i olbrzymie wpływy wśród tzw. współczesnych areopagów, które z zasady są ateistyczne, w polityce, w mediach i – co szczególnie ważne – w instytucjach wychowawczych i szkolnych, gdzie z olbrzymią determinacją lansują przynoszące fatalne skutki, wymyślone przez neomarksistów z lat 60. teorie wychowawcze. Już w przedszkolach starają się wszelkimi sposobami indoktrynować maleńkie jeszcze dzieci w duchu relatywizmu moralnego, kultu homoseksualizmu i postulatu wolności odrzucającej wszelkie normy moralne, wszelką pracę nad sobą i jakąkolwiek samodyscyplinę. W odpowiednio większym wymiarze czyni się to w szkołach różnego szczebla i w uczelniach. Wielotysięczne kadry – albo przekonane do „nowej ideologii zła”, albo po prostu zastraszone przez nią – realizują dokładnie jej postulaty. Działania nowej ideologii są ściśle skoordynowane i zdyscyplinowane i mają międzynarodowy charakter. Jej zwolennicy w razie potrzeby jednoczą się w przeprowadzaniu swoich postulatów, jednakowo argumentują, głosują, protestują i odsądzają od czci i wiary oponentów, zarzucając im łamanie demokracji, terroryzm i dążenie do teokracji.

Obojętność rozzuchwala zło

Rodzi się pytanie, jakie nadrzędne cele im przyświecają. Odpowiedź nie jest zbyt trudna. Chodzi po prostu o władzę nad świadomością milionów ludzi, by postępowali według reguł sformułowanych dla nich przez określone polityczne i ideologiczne siły oraz pozostające pod ich władzą koncerny; reguł notabene systematycznie przekazywanych milionom ludzi przez różnych medialnych kuglarzy ufryzowanych propagandowo na autorytety, moralne zwłaszcza i naukowe. Reguł przekazywanych systematycznie i wytrwale po to, by ich medialni odbiorcy stali się bezmyślnymi, posłusznymi, pogrążonymi w hedonistycznej konsumpcji, niewolniczymi klientami, myślącymi tak, jak się im każe, i przynoszącymi duży, coraz to większy zysk w społeczeństwie, w którym największymi wartościami mają być: zakupy, seks i nieustająca zabawa.

Jest rzeczą zdumiewającą, jak mało odporny jest współczesny człowiek, i to właśnie szczególnie ten ze współczesnych „areopagów”, na ideologię poprawności politycznej, do głębi nieracjonalną i prowadzącą do moralnej destrukcji społeczeństw z kręgu cywilizacji euroatlantyckiej. W milionach biografii współczesnych ludzi powtarza się ciągle biblijna scena ulegania diabelskiej pokusie. Tak łatwo szatan sprowadza na manowce. Wystarczy parę kłamstw o rzekomej wolności, o rzekomym postępie i rzekomej nowoczesności, które jakoby zapewni „nowa ideologia zła”, a wielu zdawać by się mogło mądrych i znakomitych ludzi pędzi do samozatracenia, jak biedne ćmy do ognia, pociągając przy tym za sobą miliony innych, jeśli mają wielki wpływ na ich świadomość. I chociaż ludzi widzących całą moralną pustkę ziejącej nihilizmem nowej ideologii, widzących dokładnie, że „król jest nagi”, takich ludzi jest bardzo dużo, to przeważnie milczą. Nie chcą się narazić. Chcą mieć spokój. Mówią między sobą: „Ktoś powinien się sprzeciwić temu zgubnemu dla społeczeństwa działaniu. Ktoś powinien zaprotestować”. Nie przychodzi im do głowy, że chodzi właśnie o nich, że to zadanie powinni podjąć właśnie oni, uczniowie Chrystusa. Nie bez powodu mówi się, że siła zła bierze się z tchórzostwa, lenistwa i niedbalstwa ludzi dobrych, którymi zło tak łatwo potrafi manipulować, bez żadnej reakcji z ich strony.

Błogosławiony Jan Paweł II prosił jednak przez cały swój pontyfikat, by ludzie dobrej woli nie tracili nadziei na zwycięstwo dobra. Twierdził, że historię świata wyznaczają trzy najważniejsze momenty: stworzenie, grzech i odkupienie. Dzieje świata są historią niewypowiedzianej miłości Boga, a jednocześnie Jego zapamiętałej, nieustającej walki z mocami śmierci o życie wieczne człowieka.

Swojego uwikłanego w grzech, ale kochanego stworzenia, na którego nawrócenie, na opamiętanie i na odrobinę dobrej woli i pokory Bóg czeka tak, jak ewangeliczny miłosierny ojciec czekał na powrót marnotrawnego syna.

Jesteśmy słabymi ludźmi, dlatego tak łatwo upadamy, dlatego niektórzy z nas, zwiedzeni tą samą, co pierwsi rodzice, diabelską pokusą życia bez Boga tak łatwo poddają się nowej ideologii zła, przed którą dramatycznie przestrzegał bł. Jan Paweł II.

Czynią to często nie z szatańskiej nienawiści do Boga, lecz ze słabości swojej grzesznej natury. Dlatego róbmy wszystko, co w naszej mocy, by ich ratować, by ich podźwignąć, by ich pouczyć, by im pokazać światło Chrystusowej nauki.

Prośmy więc Boga w każdej codziennej modlitwie, byśmy my i nasi bliźni, także ze społeczeństw tak bardzo dziś uległych nowemu pogaństwu, wrócili na drogę prawości i dobra. I nie zapominajmy o tym, że Chrystus oczekuje od nas misjonarskiej gorliwości. Idźmy więc za Nim w naszym codziennym życiu, w naszej pracy, w wychowywaniu dzieci, w naszym życiu sąsiedzkim, społecznym, a także politycznym. Bądźmy świadkami wiary silnej i integralnej. Nie ulegajmy współczesnej pokusie przebierania między Bożymi prawdami i przykazaniami dokonywanego po to, by pójść przez życie drogą najwygodniejszą, bagatelizując prawdy objawione.

Dobro zwycięży

Prowadźmy autentycznie chrześcijańskie życie, wierne wskazaniom Kościoła, by niechrześcijanie, uważnie obserwujący nasze postępowanie i według niego oceniający całą wiarę chrześcijańską, nie mówili z pogardą – jak to mówią współcześni muzułmanie o chrześcijanach Zachodu – „wy jesteście poganami, a nie ludźmi wierzącymi, skoro nie żyjecie według wskazań religii, którą rzekomo wyznajecie, skoro nie uczęszczacie na Mszę św. niedzielną, skoro się nie modlicie, skoro zdradzacie współmałżonków, skoro rozwodzicie się i niszczycie swoje rodziny, skoro kradniecie i dokonujecie oszustw, skoro bluźnicie i pozwalacie na obrzucanie błotem waszych największych świętości, skoro nie spełniacie żadnych praktyk religijnych, skoro postępujecie tak, jak wam wygodniej, a nie tak, jak wam nakazuje wasza wiara”.

Zachowujmy postawę chrześcijańską w każdej, nawet najtrudniejszej, wymagającej wielkiego trudu i samozaparcia chwili życia. Brońmy chrześcijaństwa przed sekularyzmem, ateizmem, konsumeryzmem i relatywizmem. Przez dziesiątki lat Polacy śpiewali i dziś jeszcze śpiewają stary, piękny hymn, który dobrze znamy:

My chcemy Boga w rodzin kole,
w troskach rodziców,
w dzieci snach;
My chcemy Boga w książce,
w szkole,
w godzinach wytchnień,
w pracy dniach.
My chcemy Boga w naszym kraju,
wśród starodawnych
polskich strzech;
W polskim języku i zwyczaju,

niech Boga wielbi chrobry Lech. Dziś te wezwania są aktualniejsze niż kiedykolwiek. Naszym obowiązkiem jest przemieniać nasz świat i naszą Ojczyznę ku dobremu. My, chrześcijanie, pamiętajmy o tym, że spoczywa na nas ten obowiązek. Dlatego bądźmy kwasem ewangelicznym zakwaszającym wiarą Chrystusową całe społeczeństwo. Bądźmy światłem ewangelicznym, którego nie chowa się pod korcem, lecz stawia na świeczniku, by świeciło ludziom pozostającym w ciemności grzechu i szukającym właściwej drogi w życiu. Wchodźmy odważnie w życie społeczne, naukowe, szkolne, kulturalne, medialne, gospodarcze i polityczne. Nie zostawiajmy tych tak bardzo ważnych sfer życia ludziom bezbożnym. To my, chrześcijanie, jesteśmy na polskiej ziemi od tysiąca lat. To przede wszystkim my, chrześcijanie, stworzyliśmy nasz kraj i naszą kulturę. To my wywalczyliśmy wolność i niepodległość.

W czasach komunizmu wierzących ludzi spychano na margines życia, wmawiając im, że przeszkadzają realizacji najwspanialszej idei – raju komunistycznego. Wmawiano im kłamliwie, że wierząc w Boga, są zacofani i ciemni intelektualnie. Liberalne siły co i raz posługują się tymi samymi argumentami także dziś. Otrząśnijmy się. Bądźmy dzielni w wyznawaniu naszej wiary i w życiu według jej zasad. Wnośmy w życie naszego Narodu, a na ile możemy także w życie innych narodów chrześcijańską wizję rzeczywistości i chrześcijańską hierarchię wartości.

Nie ma innego sposobu przeciwstawienia się nowej ideologii zła, jak tylko dochowanie wierności Chrystusowi. Walka jest i będzie trudna. Ale absurdalność, a nawet zbrodniczość zasad owej ideologii już budzi poważny sprzeciw w zachodnich społeczeństwach. Coraz głośniej wołają one o powrót do chrześcijańskich wartości w życiu społecznym, w prawodawstwie i w wychowaniu młodych pokoleń. Od sekularyzmu, erotyzmu, konsumeryzmu i ateizmu odchodzą niektórzy młodzi ludzie spragnieni prawdy i autentycznej miłości, czyli Boga.

W analizowanej tutaj książce bł. Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”, gdy Papież rozważa tajemnicę zła w dziejach ludzkich, dochodzi do wniosku, że zawsze okazuje się ono słabsze od dobra i że zawsze w ostatecznym rachunku ponosi klęskę, a nawet wbrew sobie rodzi dobro. Wyrażając tę myśl, Ojciec Święty posłużył się cytatem z „Fausta” genialnego Goethego, który w usta diabła włożył następujące słowa: „Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft” (Jestem częścią owej siły, która zawsze pragnie zła i zawsze czyni dobro).

My, chrześcijanie, jesteśmy ludźmi nadziei i mocno w to wierzymy, że dobra jest więcej niż zła i że zwycięży ono także w życiu współczesnego świata, a my przyczynimy się do tego zwycięstwa.

ks. abp Stanisław Wielgus

Pierwsza część konferencji ks. abp. Stanisława Wielgusa

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl