Jak być katolikiem w polityce

– Katoliku, nie chowaj głowy w piasek! Bądź czynny w budowaniu wspólnego
dobra. Katoliku zaangażowany w politykę, bądź naprawdę sobą! Bądź sobą we
wszystkich przejawach swojego życia i postępowania! – apelował do katolickich
działaczy politycznych ks. kard. Zenon Grocholewski, prefekt watykańskiej
Kongregacji Wychowania Katolickiego. – Od katolików żąda się, aby w imię
tolerancji zrezygnowali z życia opartego na wartościach, jakie wyznają. Historia
XX wieku pokazała, jak bardzo jest to błędne – mówił hierarcha do uczestników
III Międzynarodowego Kongresu na temat "Katolicy i polityka – szanse i
zagrożenia".

Ksiądz kardynał Grocholewski jest od wielu lat wypróbowanym przyjacielem Wyższej
Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej i już kilkakrotnie zaszczycił swoją
obecnością sympozja toruńskiej uczelni. Tym razem w przemówieniu inaugurującym
sympozjum kardynał wystąpił z krytyką relatywizmu moralnego w życiu społecznym.
– Wolność polityczna nie jest i nie może być oparta na relatywistycznej tezie,
że wszystkie wizje dobra człowieka są równie prawdziwe i mają tę samą wartość.
Ale winna opierać się na fakcie, że wszelka działalność polityczna zmierza do
realizacji bardziej konkretnej wizji dobra człowieka – przypomniał ks. kard.
Grocholewski. Z całą mocą zaznaczał, że chrześcijanin musi sprzeciwiać się wizji
człowieka opartej na relatywizmie. Hierarcha podkreślał, że w postępowaniu wielu
dzisiejszych polityków można zauważyć całkowite lekceważenie podstawowych zasad
etycznych. Stąd, jak stwierdził, powstaje coraz więcej ustaw bezpośrednio
godzących w najbardziej podstawowe prawa człowieka, takie jak choćby prawo do
życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. – Katolicy mają w tej sytuacji prawo
i obowiązek zabierać głos, aby na nowo uświadomić wszystkim najgłębszy sens
życia i odpowiedzialność, jaką za nie ponoszą – przypominał nauczanie Kościoła w
tej kwestii ks. kard. Zenon Grocholewski.

Zadania katolika-polityka
Wielokrotnie przywołując słowa Jana Pawła II i Benedykta XVI, kardynał
Grocholewski wskazał na konieczność integralnego przyjęcia nauki społecznej
Kościoła przez wszystkich katolików, zwłaszcza tych uczestniczących w polityce.
Oprócz ochrony życia dzieci nienarodzonych i wyraźnego sprzeciwu wobec eutanazji
wśród zadań katolickich polityków wymienił m.in.: ochronę naturalnie pojętej
rodziny jako monogamicznego związku kobiety i mężczyzny, obronę prawa rodziców
do wychowania dzieci według ich własnych przekonań, roztoczenie opieki
społecznej nad osobami nieletnimi, a także niesienie pomocy tym, którzy ulegli
współczesnym formom zniewolenia, takim jak narkomania czy prostytucja, ochronę
prawa do wolności religijnych i troskę o właściwy rozwój gospodarczy. W swoim
wykładzie prefekt Kongregacji Wychowania Katolickiego wyjaśniał także istotę
dobrze pojętej demokracji. Podkreślał, że także ona nie może być pozbawiona
podstawowych wartości i obojętna etyce. – Demokracja ze swej natury z jednej
strony musi być zawsze ideologicznie neutralna. Z drugiej zaś strony, nie może
nigdy być neutralna z punktu widzenia wartości. Indyferentyzm, gdy chodzi o
wartości, doprowadzony do szczytu, nie jest przeto warunkiem idealnym
demokracji, lecz jej śmiercią – ostrzegał ks. kard. Grocholewski.

Religia nadaje sens demokracji
Od piątku ponad pół tysiąca osób uczestniczy w wykładach, dyskusjach pod
kierunkiem wybitnych ekspertów podejmujących zagadnienie wartości cywilizacji
chrześcijańskiej w życiu publicznym i szans oraz zagrożeń w ich
urzeczywistnieniu. – Mamy nadzieję, że dzięki mediom katolickim, Radiu Maryja,
Telewizji Trwam, "Naszemu Dziennikowi" te słowa trafią do milionów – powiedział,
otwierając kongres, ojciec dr Krzysztof Bieliński CSsR, rektor WSKSiM. Oprócz
toruńskiej uczelni współorganizatorami kongresu są Katedra Filozofii Kultury KUL
i International Gilson Society.
Główną tezą wszystkich wystąpień było wezwanie do czynnej obecności katolików w
polityce, przy odnotowaniu licznych przeszkód i przeciwności, jakie napotykają
pragnący zachować wiarę ludzie życia publicznego. Goście kongresu dobrze
reprezentują ideę skutecznego uczestnictwa katolików w debacie nad istotnymi dla
społeczeństwa tematami. Są to bowiem osobistości znane w swoich krajach z
wybitnych osiągnięć w najrozmaitszych dziedzinach życia. Mówili oni o tym, jak
nie ulegać zwodniczym kompromisom i zachować, a także promować katolicką naukę o
państwie, prawie i relacjach między polityką, społeczeństwem i kulturą.
Na początek prelegenci starali się wyjaśniać, na czym polega dobrze pojęty
rozdział państwa od Kościoła. O tym, iż naszą współczesność, zarówno w Europie,
jak i w Ameryce, poprzedził wielowiekowy rozdział religii od państwa, mówił
prof. Andrei Marga z Uniwersytetu Babes-Bolyai w Cluj w Rumunii. – Religię uważa
się za sprawę wolności sumienia, która dotyczy prywatnego życia człowieka,
podczas gdy państwo polega na zarządzaniu w interesie publicznym, neutralnym
wobec prywatnych przekonań obywateli – zdiagnozował Marga. Podkreślał jednak, że
klasyczne rozumienie separacji religii i państwa trzeba zakwestionować. –
Religia bowiem nie tylko nadaje pozytywny sens moralny działaniom przeważającej
większości ludzi poprzez współdziałanie z Bogiem, który wymierza sprawiedliwość,
ale – co więcej – może być motywem niektórych najbardziej demokratycznych
zachowań, prawdopodobnie najbardziej demokratycznych spośród nich – podkreślał
prof. Marga.

Przeciwnicy Kościoła wciąż silni
Uczestnicy toruńskiej debaty zauważyli wzrost popularności partii politycznych,
które głoszą poglądy otwarcie sprzeczne z nauką Kościoła. Tak jest choćby w
Australii, gdzie na przykładzie Partii Zielonych Damien Tudenhope, prawnik ze
Stowarzyszenia Rodzin Australijskich, opisał ten niebezpieczny trend. Tudenhope
przypomniał, że pod płaszczykiem dbania o środowisko Zieloni domagają się
uznania tak absurdalnych praw, jak legalizacja "małżeństw" tej samej płci. Chcą
również, aby wszystkie osoby dorosłe, bez względu na tzw. orientację seksualną i
tożsamość płciową, miały prawo do adopcji i wychowania dzieci, zapłodnienia
pozaustrojowego czy zdefiniowania tzw. tożsamości seksualnej. Chociaż są
zdecydowanymi przeciwnikami kary śmierci w każdym przypadku, to jednak popierają
aborcję i eutanazję. Głoszą, że kobiety mają prawo do dokonywania świadomych
wyborów we wszystkich aspektach swego życia, łącznie z tym, w jaki sposób
połączą pracę zarobkową z opieką nad dziećmi. Jednocześnie jednak program
polityczny partii Zielonych nakłada kary finansowe na te matki, które same
opiekują się swoimi dziećmi.
– Taka popularność partii otwarcie antykatolickich wynika wielokrotnie ze
słabości polityków katolickich – uważa prof. Peter Redpath z International
Gilson Society. Tak przynajmniej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie, zdaniem
prof. Redpatha, większość liderów katolickich zarówno wśród osób świeckich, jak
i duchownych coraz wyraźniej zwraca się ku protestantyzmowi. Dziś wśród wielu
Amerykanów obowiązuje wzór myślenia protestanckich fundamentalistów. Oznacza to
mniej więcej tyle, że kierują się oni zasadą, iż wybory moralne są sprawą
irracjonalną, sprowadzają je do poziomu "uczuć", nie traktują ich jako działania
w obrębie roztropnościowego rozpoznawania dobra i zła.

Konsekwentnie stać po stronie życia
John Smeaton, dyrektor fundacji ochrony dzieci nienarodzonych z Wielkiej
Brytanii, w swoim wystąpieniu przypomniał, że jego głównym zadaniem jako
katolika jest działalności ruchu pro-life, który łączy w sobie jednoznaczną i
konsekwentną obronę prawa do życia z niepodważalną prawdą o przekazywaniu
ludzkiego życia poprzez akt małżeński. Podkreślał, że bez względu na trudności
katolik działający społecznie musi sprzeciwiać się coraz silniej atakującej
antykulturze śmierci. – Widoczny atak na życie z kolei jest niczym innym, jak
tylko wynikiem błędu antropologicznego, a ściślej mówiąc, błędnego ujęcia
ludzkiej seksualności. Wypaczone rozumienie aktu seksualnego, którego
konsekwencją jest tzw. nastawienie antykoncepcyjne, leży u podstaw dominującej w
dzisiejszym świecie cywilizacji śmierci – mówił Smeaton. Prelegent przywołał
przykłady osób ze świata polityki, jak również akty prawne o zasięgu
międzynarodowym, które sprzyjają powiększaniu strefy kultury śmierci, a nawet
szykanują tych, którzy występują przeciw zmasowanemu atakowi na życie.
Słowa brytyjskiego obrońcy życia wskazują jednoznacznie, jak trudne jest
jednoczesne działanie na arenie politycznej i konsekwentne opowiadanie się po
stronie katolicyzmu. Temat ten poruszał także Scott J. Bloch, doradca byłego
prezydenta USA George’a Busha. Starał się on odpowiedzieć na pytanie, czy z
podjęciem przez katolików służby społecznej wiąże się jakieś ryzyko, a jeśli
tak, to czy warto je podejmować. Jak podkreślił, wielu katolików, rozpoczynając
swoją działalność polityczną, nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw, jakie
na nich czyhają. – Problemem dla większości katolików w życiu politycznym jest
nie tyle kultura, co oni sami. Ich problemem jest brak świadomości, że znajdują
się w samym centrum kultury postmodernistycznej, że są nie pod wpływem filozofii
realistycznej, dostrzegającej obecność prawdy w rzeczach i w nas samych, lecz
filozofii postmodernistycznej, która w większości jest pragmatyczna,
technokratyczna i nastawiona na manipulację oraz produkcję rzeczy i przyjemności
– mówił Bloch. – Można łatwo zostać zassanym w nurt tego procesu, procesu o
naturze biurokratycznej. Po prostu chodzić na spotkania, dać się skusić urokom
praktycznych rzeczy, następnie nasłuchać się obietnic, że jeśli zrobisz to, co
ci się każe – a ciężko jest oprzeć się sile biurokracji – wzniesiesz się na
wyższe szczeble stanowisk partyjnych, komitetów, urzędów państwowych, tych z
wyboru i tych z nominacji, a wtedy dopiero będziesz w stanie czynić prawdziwe
dobro – dodał. Bloch podkreślał, że w czasie swojej działalności jako polityk
starał się osiągać dla swojego kraju jak najwięcej. Był autorem i współautorem
wielu ważnych projektów, stawał w obronie niepopularnych ludzi i idei, oskarżał
najwyższych urzędników państwowych i narażał się niezliczonym osobom. Jednak w
tym czasie najmocniej był atakowany właśnie za to, że jest katolikiem. Jak
podkreślił na zakończenie, katolik jako reprezentujący Jezusa Chrystusa jest
jednocześnie Jego znakiem. Jest zatem znakiem sprzeciwu, więc cierpienie wpisuje
się niejako w jego działalność.
 

Łukasz Sianożęcki
Współpraca Piotr Falkowski, Toruń

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl