Homilia księdza biskupa Antoniego Pacyfika Dydycza na XVI Pielgrzymce RRM

Czcigodni bracia w biskupstwie, pasterze Kościoła, który jest w Polsce, kochani ojcowie paulini, gospodarze zawsze gościnni, rozmodleni tego miejsca, czcigodni ojcowie redemptoryści z ojcem prowincjałem, ojcem dyrektorem Tadeuszem Rydzykiem na czele, drodzy którzy tworzycie wspólnotę Radia Maryja, kochani przedstawiciele parlamentu Sejmu i Senatu, różnych sił ośrodków politycznych i społecznych odpowiadających za przyszłość naszej Ojczyzny.

Drodzy księża kapłani, księża infułaci, wszyscy kapłani różnych szczebli i stopni, a zwłaszcza związani z Rodziną Radia Maryja, czcigodne siostry zakonne, drodzy bracia życia konsekrowanego, ukochani bracia i siostry zgromadzeni tutaj, a także w całej Polsce przy radioodbiornikach, przed telewizorami, jak i na całym świecie przynależący do tej wielkiej wspólnoty Rodziny Radia Maryja.

Kochani siostry i bracia tych rodzin, których bliscy stracili życie w ostatnim tygodniu, zwłaszcza w Serbii, kochani nasi dziewczęta i chłopcy zgromadzeni na Światowych Dniach Młodzieży w Sydney. Łączymy się z Ojcem Świętym, łączymy się z naszymi biskupami, kapłanami i z naszą młodzieżą

Od dwudziestu wieków trwa przedziwne zjawisko. Oto ten sam Jezus Chrystus idzie przez świat i powołuje kolejnych uczniów. Czyni to wprost, odrywając od sieci, albo korzystając z pośrednictwa już pozyskanych uczniów. Zawsze jednak inicjatywa należy do Chrystusa. To On powołuje. I wszyscy uczniowie podejmują Jego wezwanie „zaraz”, albo „natychmiast”, jak to zauważa św. Augustyn. Pielgrzymując zaś razem z Chrystusem przypatrywali się Mu z uwagą, wsłuchiwali się w Jego naukę, uczyli się od Niego modlitwy. I coraz bardziej wypływali „na głębię”. Odchodząc z tego świata Jezus polecił im: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”

(Mt 28,19-20).

Pan Jezus przemawiał w sposób bardzo prosty. Czyni tak nadal. Ale, czy tylko, czy prawdę Bożą można wyrazić w pełni w ludzkim słowie? Istnieje tylko jedno Słowo, które w pełni wypowiada Bożą prawdę. Jest nim sam Jezus Chrystus. My natomiast jedynie o tyle pojmujemy prawdę Bożą i możemy ją głosić, o ile przyjmujemy ją równocześnie umysłem i sercem.

O skuteczności Słowa Bożego mówi Stwórca w dzisiejszym tekście Izajasza „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią jej urodzaju (…) tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne” (mówi Pan Bóg).

Oczekiwanie na Słowo Boże wiąże się z cierpieniem. Wedle św. Pawła : „…stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych”, a wszystko po to, aby jak najszybciej móc uczestniczyć w wolności, w wolności dzieci Bożych. Kolejne więc pokolenia wyglądają uczennic i uczniów Chrystusa, sługi Słowa.

Nie można jednak zapominać o właściwym przygotowaniu się każdej i każdego z nas na przyjęcie Słowa Bożego. Jak ziarno potrzebuje odpowiedniej gleby, tak Słowo Boże oczekuje na nasze otwarcie się, na naszą gotowość, gotowość serca i umysłu. Dzięki bowiem takiej postawie jako uczniowie Chrystusa będziemy w stanie zbliżać się do tajemnicy królestwa niebieskiego, przyjmować ją i nią się dzielić.


2. Kim jest uczeń Chrystusa?

Wielkie więc zadanie i wyjątkowa misja spoczywa na każdym uczniu Chrystusa. Wedle Mistrza z Nazaretu pierwszym zadaniem uczniów jest głoszenie królestwa niebieskiego. „Wędrując ogłaszajcie, że królestwo niebieskie jest tuż. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wyrzucajcie złe duchy…Gdy wejdziecie do jakiegoś miasta lub osiedla, dowiedzcie się, kto tam jest godny i u tego zostańcie, aż do waszego odejścia”(Mt 10,7-11).

Uczeń Chrystusa wypełnia swoją misję wędrując, a tylko na jakiś czas może się zatrzymać. Ale jego odejście nie może być zbyt odległe od przyjścia, gdyż wiele innych osób czeka na Słowo Boże. Może się on spotkać z różnym przyjęciem. Zaczynać wszakże powinien od kogoś godnego. A gdyby nie spotkał kogoś takiego, gdyby trafił na sprzeciw, powinien natychmiast opuścić tych ludzi, gdyż ich los w czasie sądu ostatecznego będzie gorszy niż tych z Sodomy i Gomory. Ważne to ostrzeżenie. Płynie ono z ust samego Chrystusa. A my jako ci, którzy uważamy się za Jego uczennice i uczniów, czy pamiętamy o tym? Czy nam się nieraz nie wydaje, że potrafimy dogadać się ze wszystkimi i o wszystko, a zwłaszcza za każdą cenę? A przecież nie o to chodzi.

Pan Jezus jasno określa sytuację, w której przyjdzie pracować uczniom Chrystusa. Niczego nie ukrywa. „Oto posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie roztropni jak węże, a niewinni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi: będą was bowiem stawiać przed sądami, będą was biczować w swoich synagogach”(Mt 10,16-17). Uczniowie jednak Chrystusa nie muszę się martwić o to, jak mają się bronić, gdyż „…będzie wam dane w owej chwili, co i jak trzeba mówić”(Mt 10,19).

Wiemy już, że jako uczniowie Chrystusa mamy pielgrzymować przez świat, przez kulturę i cywilizację, wciąż poruszać się wśród ludzi, głosząc królestwo niebieskie. Nie może nas zniechęcać to, że niektórzy będą przeciwnikami, że będą względem nas agresywni. W takich chwilach nie zapominajmy o jakże istotnej deklaracji Syna Bożego: „Kto was przyjmuje. Mnie przyjmuje, a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40). Zbędną jest nam jakakolwiek legitymacja i zezwolenie. Wielkość bowiem zaufania okazanego przez Jezusa wystarczy za wszystko. Ale czy zawsze bierzemy to pod uwagę? Czy kryzys współczesnego przekazu Słowa nie bierze się stąd, że zbyt łatwo upodabniamy się do tego świata, że wstydzimy się naszej misji?

To jednak nie wszystko. Syn Boży wyposaża swoich uczniów jeszcze bardziej, kiedy wypowiada to wyjątkowe wyznanie: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w Mojej miłości” (J 15,9). Tylko na tę miłość powinniśmy liczyć, gdyż ze strony świata wszystko może się zdarzyć. Przewiduje to Pan Jezus i dlatego ostrzega: „A jeżeli świat was nienawidzi, to pamiętajcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście należeli do tego świata, świat miłowałby was jak swoją własność. Ponieważ nie jesteście ze świata – bo przecież Ja was wybrałem ze świata – dlatego was świat nienawidzi” (J 15,18-19).

To ostatnie oświadczenie nie ma hipotetycznego podkładu. Jest po prostu jasną i konkretną oceną rzeczywistości. Dlatego tam, gdzie świat nas nie nienawidzi, tam należałoby się pytać, czy jest głoszona Prawda Boża! A może jest, ale tylko wybiórczo?

Posłannictwo głoszenia Słowa Bożego otrzymało od Chrystusa dodatkową pomoc, właśnie na tego rodzaju okoliczności. Takie wsparcie nadejdzie, „gdy (…) przyjdzie Pocieszyciel, posłany przeze Mnie od Ojca, Duch Prawdy, On wyda świadectwo o Mnie. Wy też będziecie dawać o Mnie świadectwo, bo jesteście ze Mną od początku” (J 15,26-27). Te słowa zostały wypowiedziane przez Zbawiciela w określonym celu „Powiedziałem wam to wszystko, żebyście się nie załamali w wierze” (J 16,1). Wiara jest czymś niezbędnym. Należy jej strzec.

Całej zaś misji uczniów Chrystusa towarzyszy Jego modlitwa, jak On wyznaje: „Proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu uwierzą we Mnie. Proszę, aby wszyscy stanowili jedno. Ojcze, niech będą jedno z nami, jak Ty jesteś we Mnie, a Ja w Tobie. Niech stanowią jedno, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (J 17,20-21).

Modlitwa Chrystusa w intencji uczennic i uczniów przekracza czas i wszelką odlegŹłość. Obejmuje wszystkich, którzy będą szli z Nim i za Nim, ale też względem uczniów stawia bardzo istotne wymaganie, aby „byli jedno” i to za przykładem samego Jezusa, złączeni między sobą, jednością o boskich wymiarach.


3. Nasze dzisiejsze Zgromadzenie jest wyrazem jedności.

Nasze dzisiejsze zgromadzenie tutaj, na Jasnej Górze, w domu Matki i przy Sercu Matki jest wyrazem oraz znakiem pragnienia i dążenia do jedności. Myśmy przybyli tutaj jednocześnie, jako członkowie nowej rodziny, potrzebnej w naszych czasach, rodziny Radia Maryja; przybyliśmy, aby dać świadectwo, iż rozumiemy znaczenie środków przekazu w głoszeniu Królestwa Bożego, pełnieniu misji ucznia i tworzeniu jedności, takiej jedności, o której mówił Jezus Chrystus, opartej na wierze w Ojca, i Syna, i Ducha Świętego; a więc płynącej z miłości.

Przybywamy też, aby szesnasty już raz dziękować Matce Najświętszej za Jej wspaniały patronat nad radiem, telewizją i całym środowiskiem budującym ewangeliczną jedność, jedność prawdziwą i konkretną, opartą na szczerych podstawach. Takiej jedności warto służyć, tylko taka jedność bowiem ukazuje się trwałą.

Pragniemy w ten sposób wypełnić testament Ojca Świętego Jana Pawła II, który w ostatnim swoim Orędziu na XXXIX Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu napisał: „W Liście św. Jakuba czytamy: „Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo” (Jk 3,10). Pismo Święte przypomina nam, że słowa mają niezwykłą moc, mogą narody jednoczyć, bądź dzielić, tworzyć więzy przyjaźni, bądź wywoływać wrogość”(Jan Paweł II, Orędzie..w: L´ Osservatore Romano, nr 3/2005, str.8).

I taka jest prawda. „Słowa mają niezwykłą moc”. Nie trzeba nas o tym przekonywać, gdyż w tej dziedzinie nasze doświadczenie jest podobne, zwłaszcza gdy pamiętamy o straszliwej propagandzie zła, wszelkiego rodzaju zła, a przede wszystkim – kłamstwa. I dlatego też dzisiaj przeżywamy tak wielką radość, gdyż powstanie Radia Maryja, diecezjalnych i zakonnych radiostacji, a następnie telewizji TRWAM; powstanie względnie odrodzenie się prasy katolickiej i powołanie do działalności wydziałów, a w końcu Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej przełamało monopol na środki przekazu. Monopol, który pozwalał na głoszenie i powielanie kłamstwa, bez możliwości zajęcia innego stanowiska w medialnej przestrzeni.

A jak to było i jest potrzebne, widać gołym okiem. Doświadczamy tego na każdym kroku i we wszystkich dziedzinach życia. To dzięki tym skromnym środkom przekazu, o których jest mowa, którym jeszcze jest daleko, aby w pełni były w stanie zrównoważyć, od strony technicznej, siłę mediów przeciwnych, ale jednak coś jest, możemy odwoływać się do zasad i podstaw ewangelicznych bez podtekstów interesownych. I nie dziwi nas, że budzi ten fakt tak ostrą reakcję. To jednak też świadczy, że nie poruszamy się w świecie wolności. Że wolność jest traktowana instrumentalnie. Że nadal zawłaszcza się słowa takie, jak właśnie wolność, czy też jedność, choć treść tych pojęć bywa bardzo przewrotna. Mogliśmy się o tym przekonać nie tak dawno, gdy przypuszczono straszliwy atak na naród irlandzki i tylko za to, że na serio potraktował swoją wolność i niepodległość. I tylko z tego względu, że nie godzi się na pozory jedności. On chciałby, aby budowano jedność w imię Trójcy Przenajświętszej. Podobnie rzecz się przedstawia i u nas.

Jakże żenująco wygląda, kiedy poseł i to młody wybrany przez nas zamiast dyskutować i rozważać różne kwestie związane z tym wszystkim, zmierzał ku temu , aby ośmieszyć innego posła, wykrzykując na oczach tych którzy to wszystko oglądali, że ten chyba słucha Radia Maryja, skoro tak mówi, jakby słuchanie Radia Maryja było w Polsce cenzurowane, było jeszcze wykroczeniem. Ale to świadczy o poziomie kulturowym i moralnym pewnych osób. To świadczy także o wrażliwości naszej społecznej i ludzkiej, jako tych którzy dokonują wyborów. W ten sposób ten człowiek wbrew sobie dał do zrozumienia, że tylko Radio Maryja ma odwagę stawać w obronie obywatelskiej godności każdego człowieka.

My przecież jako katolicy wszyscy jesteśmy za jednością. Jednością podejmowaną w imię Boże. Tylko taka jedność może być trwała. Mamy też obowiązek bronić się i przestrzegać przed pozorami jedności, przed sztuczną jednością, opartą wyłącznie na popieraniu się w interesach, gdyż to wszystko przypomina nam kolosa na glinianych nogach.

W tym momencie wypada kolejny raz odwołać się do naszych myślicieli i przytoczyć słowa Cypriana Kamila Norwida, poety piękna i prawdy, człowieka o wielkim wyczuciu społecznym i narodowym. To on przestrzega:

„Nie trzeba myśleć, że jest podobieństwo

Być demokratą… bez Boga i wiary

(Czego, jak świat ten – nie bywało – stary!)

Nie trzeba kłaniać się okolicznościom,

A prawdom kazać, by za drzwiami stały; (…)

Nie trzeba stylu nastrajać ulicznie

Ni Ewangelii brać przez rękawiczkę;

Być zacnym tkliwie, być podłym – praktycznie”. („Początek broszury politycznej”).

A tym bardziej, że nie wymagamy wiele. Oczekujemy normalnego dialogu społecznego, gdyż przykro nam, że nie ma miejsca w naszej rzeczywistości na szczerą wymianę myśli. Że tych, którzy odważają się iść za Ewangelią i brać pod uwagę dziedzictwo kulturowe Polski, nazywa się ciemnogrodem, oszołomami. A przecież są to jedne z najłagodniejszych określeń, które w tym miejscu można przytoczyć. I gorzej, że takimi terminami posługują się właśnie tzw. autorytety społeczne.

W tym wszystkim ginie człowiek. Jan Paweł II jakże mocno przestrzegał przed fałszywymi prorokami. Papierkiem zaś lakmusowym w tym wypadku jest podejście do prostego człowieka.

Ale czy mamy milczeć? Czy uczniowie Chrystusa mogą milczeć? Z całą szczerością w takich sytuacjach, z całą jasnością powinniśmy zabierać głos i wciąż przypominać, że to człowiek i tylko człowiek winien być celem działań państw i instytucji międzynarodowych.

To Chrystus umarł za człowieka, Syn Boży złożył jakże wielką ofiarę, aby dać nam przykład, dlatego nie wolno nam zachowywać się biernie. Mamy głosić Chrystusa. Mamy głosić prawdę; winniśmy stać na straży życia i moralności, aby można było budować jedność w oparciu o zdrowy materiał, nie-zagrzybiony; o zdrowe spoiwo, nie zatrute nienawiścią czy interesem materialnym; mamy budować jedność w oparciu o Boży plan.

W kontekście obecnych wydarzeń wypada nam niekiedy sięgnąć do doświadczeń Dawida, czyli odrzucić oręż siły, a posługiwać się prostymi, ale za to, w Bogu mającymi swoje oparcie, środkami. I jednego możemy być pewni, że w tym starciu Goliat nie zwyciężył i nie zwycięży. On i jego następcy skazani są na przegrane. Nie wygra przecież ideologia śmierci z cywilizacją miłości. I na nic się zda powoływanie się na humanizm, kiedy brakuje szcunku dla życia. Już dawno zauważono, że fałszywi humaniści podobni są do kanibali, gdyż mają pełne usta człowieka i wciąż czyhają na jego życie.

Królestwo Boże jest królestwem człowieka, jest Królestwem dla człowieka, jego życia i jego nadziei, jego rozwoju i jego świętości. Przeciwnicy zaś człowieka są przeciwnikami Boga. Mówię to z żalem i wielkim bólem. Słowa Chrystusa – „żal mi tego ludu” – dają się mocno słyszeć w świecie naszej wciąż odczłowieczanej kultury, w czasach permanentnych agresji względem rodziny i próby zamieniania wszystkiego na towar, łącznie z człowiekiem.

Nasze czasy potrzebują dobrych mediów, szczerze oddanych prawdzie i człowiekowi. Nasze czasy potrzebują głosu katolickiego w domu i w życiu publicznym. To nic, że przeciwnicy życia, prawdy i miłości mają potężne wsparcie finansowe. To nic, że wciąż wypracowują nowe sposoby walki z Bogiem i człowiekiem.

Nie musimy się lękać tego kolejnego Goliata. Radio Maryja w Dawidzie ma swój prawzór i przykład w jego szczerości względem Pana Boga i człowieka. Świadomość tego niech będzie pomocą w dniach szczególnej agresji. Nikt bowiem nie wygrał i nie wygra, możemy to powtarzać z mocą, ani z Bogiem, ani z Bożym człowiekiem.

O tym mówił z nadzieją ks. kard. Tarcisio Bertone, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej w wywiadzie, udzielonym telewizji TRWAM. „Wierzę, że pierwszym uzdrowieniem koniecznym dla Europy, wskazanym nam przez papieży, już przez Jana Pawła II, a obecnie w sposób specjalny przez Ojca Świętego Benedykta XVI, jest uzdrowienie z pewnego wyobcowania Boga, dobrowolnego lub z nawyku, które stało się dość powszechnym. Chce się oderwać Boga od życia, od życia publicznego, owszem, ale także od życia prywatnego” (TRWAM, 29.III.08).

Wczytując się w treść tej wypowiedzi, lepiej rozumiemy, dlaczego nasze media nabrały wody w usta i na wypowiedź kardynalską zareagowały głuchym milczeniem, jakby ich milczenie mogło być sukcesem, a nie przyznaniem się do kolejnej klęski.


4. Św. Paweł jest wzorem ucznia Chrystusa na każdy czas.

Czcigodny Ojcze Dyrektorze, wespół ze wszystkimi, którzy tworzą środowisko Radia Maryja! Kochani Bracia i Siostry z tej wielkiej Rodziny!

Oto z perspektywy tych kilkunastu lat wyraźnie widać, jak ta inicjatywa była opatrznościowa. Podkreślał to Ojciec Święty Jan Paweł II. Nadszedł bowiem czas, aby Słowo Boże znalazło swoje miejsce w przestrzeni współczesnych radiowych, elektronicznych środków przekazu. Aby Słowo Boże mogło docierać do dzieci i młodzieży, do kobiet i mężczyzn, do osób starszych i chorych. I tak stało się radiem dla wszystkich, oczekiwane przez ludzi żyjących w obecnych granicach Rzeczypospolitej i poza nimi, jest ono serdecznie witane przez wszystkie grupy emigracyjne, ma też coś do powiedzenia naszym rodakom, udającym się na prace sezonowe.

Radio Maryja w pełnieniu swojej misji ewangelizacyjnej ma w sobie coś z temperamentu św. Pawła Apostoła. Należy i ten fakt przypomnieć. Mamy przecież Rok św. Pawła. W bólu się rodziło apostolskie powołanie Świętego z Tarsu. Był czas, że budził strach wśród uczniów Jezusa. Ale nie był kimś zakłamanym, dlatego w zetknięciu ze światłem zrozumiał, że błądził. Jego poszukiwania nowego miejsca, przewidzianego dlań w planie Bożym, były także najeżone trudnościami. Pan posłał jednak Barnabę, aby go wprowadził i przedstawił uczniom Chrystusa. I droga św. Pawła stanie się dalszą drogą w Drodze Krzyżowej. Sam to wyzna: „Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni; obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy” (2 Kor 4,8-9). Pełen duchowej mocy wiedział, że może napotkać różne podstępne pokusy, gdy pisał: „Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6,12). A postępuje tak, ponieważ we wspólnocie chrześcijańskiej odkrył i uświadomił sobie, że to „Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5,14). Przynagla do głoszenia Ewangelii. „Nie wstydzę się bowiem Ewangelii, gdyż jest ona mocą Bożą sprowadzającą zbawienie na każdego, kto wierzy” (Rz 1,16).

Nie lękał się głosić prawdy, gdyż „Objawia się gniew Boży z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość ludzi, którzy swoją przewrotnością dławią prawdę” (Rz 1,18). A czy nie jest tak za naszych dni? Czy nie czujemy, jak jest dławiona prawda? Jak się usiłuje przy niej manipulować? I to po co? Dla brudnego zysku! Dla stanowiska?

Podziwiamy mądrość Apostoła Narodów, gdy pisze do Rzymian: „Sprawując władzę boją się nie ci, którzy dobrze czynią, lecz ci, którzy czynią źle” (Rz 13,3). A strach jest złym doradcą. Św. Paweł postawił na Chrystusa. Widać to w całym jego postępowaniu, a przede wszystkim w głoszeniu Ewangelii. „Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, by błyszcząc słowem i mądrością dawać wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2,1-2).

Wszelkie cierpienia przyjmuje w duchu ewangelicznym. „Teraz nawet raduję się z tych cierpień, które znoszę dla was, bo wiem, że w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, czyli Kościoła” (Kol 1,24).

To jego utożsamienie się z Chrystusem i Kościołem tłumaczy nam skuteczność jego ewangelizacyjnej działalności. I w tym też wszystkim widać jak św. Paweł jest bardzo aktualny. Nie lęka się trudności. Nikogo nie lekceważy. Z każdym jest gotów rozmawiać. Nie patrzy na poziom intelektualny i stan społeczny. Liczy się dlań człowiek i jego sprawy, ale też nie obawia się grzech nazywać grzechem, przewrotność przewrotnością.

Jest dobrym przykładem i wzorem dla nas ludzi, żyjących w trzecim tysiącleciu, w którym robi się wiele, aby pozorom i namiastkom nadać znamiona rzeczywistości. Czyż nie z tego powodu Radio Maryja bywa atakowane? Zło nie lubi przejrzystości i dlatego lęka się nawet głosu zwykłej kobiety względnie mężczyzny, którzy w sposób prosty, zawsze jednak szczery wyrażają swój ból w zetknięciu się z takimi postawami. Nie można o tym zapominać. Nie mogą o tym zapominać współczesne uczennice i uczniowie Chrystusa. Nie dopuśćmy, aby pozwalano mówić jedynie tzw. autorytetom, a do milczenia zmuszano człowieka, bez przymiotnika, bez pieniędzy, bez stanowisk.


5. Uczeń Chrystusa jest zawsze uczniem Maryi.

Jesteśmy na Jasnej Górze. To nasza Kana. To właśnie w Kanie ma swój rodowód uczniostwo Chrystusowe. To przecież w Kanie nabrało ono cech maryjnych. Prośba Matki sprawiła, że Jezus uczynił pierwszy znak. „Objawił wtedy swoją chwałę i uwierzyli weń Jego uczniowie. A potem On i Jego Matka, bracia i uczniowie udali się do Kafarnaum…” (J 2,11-12).

Wszystko zaczęło się od jednej z najpiękniejszych modlitw i najkrótszych, bo od szczerego współczucia Matki Najświętszej, wyrażonego w słowach: „Nie mają już wina” (J 2,3). Pan Jezus nie kazał czekać długo na odpowiedź. I wtedy to „uwierzyli weń Jego uczniowie”. Czy my jesteśmy gotowi dzisiaj, w tej Jasnogórskiej Kanie, świadomi tysięcy znaków, które uczynił Chrystus na prośbę Maryi, jeszcze mocniej Mu zawierzyć? A za przykładem Maryi i Jezusa powracając do naszego Kafaranaum, do naszych miejsc zamieszkania i pracy, nadal być uczennicami i uczniami Chrystusa? A więc głosicielami Jego Ewangelii, zwiastunami Królestwa Bożego, pełnymi mocy i przekonania, wsłuchani w Ducha Pocieszyciela, zanurzeni w Bożej Miłości?

Pierwsi uczniowie Chrystusa dzięki wstawiennictwu Matki Najświętszej uwierzyli w swego Mistrza. Ale też ostatni raz słowo uczeń pojawia się w Ewangelii również przy udziale Maryi. Oto – „U stóp krzyża Jezusa stała Matka Jego,(…). Kiedy Jezus zobaczył swoją Matkę, a obok niej ucznia, którego miłował; powiedział do Matki: oto syn twój! A potem rzekł do ucznia: Oto Matka twoja! I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie” (J 19,25-27).

Prawdziwa uczennica i prawdziwy uczeń nie może przebywać bez Matki. Bez Niej trudno jest być uczniem Chrystusa. Bez Niej nasze radio nie miałoby tej swoistej mocy, a przede wszystkim nie byłoby u siebie. To dzięki Matce Najświętszej jest ono u siebie; czyli w Polsce, czyli wśród nas, jako głos i znak, jako środowisko i dom. A wszystkiego tego bardzo potrzebujemy.

Skoro więc rozumiemy dobrze, że bycie uczennicą i uczniem Chrystusa ma zawsze także wymiar maryjny, to na zakończenie przypomnijmy sobie, chyba ostatnią wypowiedź Sługi Bożego Jana Pawła II z pierwszego kwietnia 2005 roku, gdy błogosławił kolejne korony dla Jasnogórskiego Wizerunku: „Klękając przed obliczem Jasnogórskiej Królowej, modlę się, aby mój naród, przez wiarę w Jej niezawodną pomoc i obronę, odnosił zwycięstwo nad wszystkim, co zagraża godności ludzkiej i dobru naszej Ojczyzny. Polecam Jej macierzyńskiej opiece Kościół na ziemi polskiej, aby przez świadectwo świętości i pokory zawsze umacniał nadzieję na lepszy świat w sercach wszystkich wierzących. Proszę o odwagę dla odpowiedzialnych za przyszłość Polski, aby wpatrzeni w postać O. Augustyna, potrafili bronić każdego dobra, które służy Rzeczypospolitej”.

Słowa te są skierowane do nas wszystkich tutaj zgromadzonych, do wszystkich uczennic i uczniów Chrystusa, do całej Polski! Niech one nadal będą natchnieniem i mocą Radia Maryja. Żniwo bowiem wciąż jest wielkie. Niech na polskiej ziemi nigdy nie zabraknie tych, którzy rozumieją i wspierają dzieło ewangelizacyjne za pośrednictwem współczesnych środków przekazu.

Niech w naszej Ojczyźnie, tak jak ojciec Augustyn i współcześni prorocy cieszą się z rozumieniem i wsparciem żebyśmy nie dopuścili do bratobójstwa, żebyśmy się nie stali narodem, który kamienuje własnych proroków

Niech Rodzina Radia Maryja rozrasta się coraz bardziej, będąc Nazaretem i Betlejem, Kaną i Kalwarią, a zwłaszcza Wieczernikiem. Amen.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl