„Godność”- termin zapomniany

Refleksje eurosceptyka (cz. II)


Prawidłowe rozumienie terminu „godność” pokazuje, że jest ona wartością fundamentalną stojącą u podstaw wszystkich praw osoby ludzkiej, a nie tylko tych, które wyliczono w Rozdziale I Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Jednak definicja pojęcia godności nie jest możliwa w systemie myślowym, w którym apriorycznie usuwa się wszelkie odniesienie do Boga. „Godność” bowiem to nie jest tylko właściwość ontyczna osoby rozumiana statycznie i definitywnie. W istocie jest to żywa relacja do Kogoś, kto nie tylko obdarował istnieniem, ale także nawiązał dialog z bytem stworzonym na mocy samej prawdy stworzonego istnienia, prawdy określonej przez to samo Słowo, „przez które wszystko się stało”.

Spoglądam na pierwszy rozdział Karty Praw Podstawowych UE i rozmyślam. Zadaję sobie pytanie, jakie jest miejsce tematu „godność” w tym dokumencie prawniczym, bo jest tu mowa o prawach. Artykuł 1 nie definiuje pojęcia godności, bo to nie jest w duchu tekstów jurydycznych. Jednak w rozdziale tym figuruje jeszcze kilka artykułów podporządkowanych tytułowi „godność”, więc chyba istnieje jakieś logiczne powiązanie pomiędzy nimi. Ale podczas lektury kolejnych artykułów tego rozdziału widać, jak pojęcie godności coraz bardziej się rozpływa i ulatnia. Z brzmienia artykułów 2-5 nie wynika bezpośrednio, że to, co jest w nich zakazane, znajduje uzasadnienie w artykule 1. Jeżeli prawdą jest, że norma prawna ma być zwięzła, to w takim razie wymaga odpowiedniego komentarza. Na pewno gdzieś w takim dokumencie powinna się znaleźć definicja godności, ale raczej w „Preambule”, a nie w jakimś konkretnym rozdziale o charakterze szczegółowym.


Podstawa „godności” ludzkiej


Jeżeli bowiem dobrze rozumie się, co to jest „godność”, to staje się jasne, że ta wartość fundamentalna stoi u podstaw wszystkich praw osoby ludzkiej, a nie tylko tych, które wyliczono w Rozdziale I KPP. Jednak definicja pojęcia godności nie jest możliwa w systemie myślowym, w którym apriorycznie usuwa się wszelkie odniesienie do Boga. A właśnie dokumenty Unii Europejskiej są komponowane w takim systemie, w którym „człowiek” usiłuje sam określić siebie i sam o sobie stanowić w zakresie tego, co dobre i złe, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe. W takim przypadku dyskusja na temat godności jest niemożliwa, ponieważ nie ma odwołania do przesłanek wyrażających transcendentną prawdę. Wobec tego także przyjęcie lub odrzucenie formuł prawnych takiej czy innej „Karty” jest sprawą całkowicie arbitralną.

Dlaczego definicja godności wymaga odniesienia do Boga? Jest tak, ponieważ godność w najgłębszym tego słowa znaczeniu, w świetle świadectwa wszystkich epok i kultur, jest składnikiem podstawowego doświadczenia świętości, która przenika egzystencję osoby ludzkiej. Godność jest istotnym sposobem przeżywania tej świętości, która jest cechą ontologiczną ludzkiej osoby jako podmiotu istnienia. Wtórnym przejawem tego doświadczenia jest przeżycie czegoś zbliżonego do majestatu, co niesie ze sobą kategoryczne wymaganie nietykalności ze strony wszystkiego, co jest poza osobową strukturą świata. Godność osoby ludzkiej wyklucza moralnie wszelkie relacje czy sytuacje oznaczające uprzedmiotowienie osoby. Jeżeli norma wymagająca poszanowania dla „godności” ma mieć sens w takim dokumencie jak Karta, powinna być uszczegółowiona zarówno w zakresie podmiotowym, jak i przedmiotowym. Chodzi więc o to, aby nie było wątpliwości co do tego, do kogo odnosi się pojęcie godności. Musiałoby się powiedzieć, że odnosi się do każdej osoby ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci oraz do tych wszystkich wspólnot osobowych, które ze względu na tajemnicę powołania uczestniczą w suwerenności i godności osoby ludzkiej. Tu należy koniecznie wspólnota rodziny oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety, a także wspólnota narodu, względnie państwa, w której powołanie osoby aktualizuje się na płaszczyźnie publicznej. Można więc mówić o godności narodu, a także państwa, nie w tym znaczeniu, jakoby chodziło o mit wyrastający na gruncie alienacji osoby, lecz w tym znaczeniu, że na tym poziomie uspołecznienia dochodzą do głosu i aktualizują się wartości należące do wewnętrznego zakresu odpowiedzialności osoby.


Zakres przedmiotowy pojęcia „godność”


Musiałoby się też określić zakres przedmiotowy tego pojęcia, czyli stwierdzić, jak daleko sięga rzeczywistość ludzka (człowieczeństwo) związana z kategorią godności w sposób istotowy i ścisły, a nie tylko w sposób pośredni i analogiczny. Należy tutaj to wszystko, co wiąże się z ontyczną tożsamością osoby, a co w szczególny sposób odnosi się do ciała i psychiki ludzkiej. Chodzi więc o wszystko, co nazywa się życiem człowieka w jego wymiarze cielesnym i duchowym, a konsekwentnie o to wszystko, co obejmuje relacje międzyosobowe oparte na ściśle rozumianej naturze ludzkiej. Naturę ludzką rozumiemy tu w sensie przyjętym przez antropologię filozoficzną, a nie nauki empiryczne, które dotykają powierzchownych aspektów człowieczeństwa. Człowieczeństwo (natura ludzka) widziane w swojej prawdzie uczestniczy w godności osobowej, co wymaga specjalnego podkreślenia ze względu na tendencję do dualistycznego traktowania natury ludzkiej, czego konsekwencją jest zaliczanie ciała i jego „potrzeb” do dziedziny podległej kryteriom użytkowym i funkcjonalnym. W pewien sposób najostrzejsza walka o potwierdzenie godności ludzkiej (ludzkiej osoby!) toczy się właśnie na terenie życia uwarunkowanego cielesnością, co znalazło żywe echo w takich dokumentach jak „Humanae vitae”, „Donum vitae” czy „Evangelium vitae”. Obrona godności w tej dziedzinie zmierza do tego, aby wszystko, co jest tutaj widziane jako życie osoby, mogło przyjąć definitywnie i formalnie kształt etosu. Jest on bowiem tą postacią działania, która potwierdza ludzki charakter egzystencji w widzialnej sferze świata.

W świetle prawdziwego rozumienia natury ludzkiej można odróżnić formy działania, które mają charakter ludzki, od tych, które są zaprzeczeniem ludzkiego charakteru działania, czyli jak tradycyjnie mówiono, są sprzeczne z naturą ludzką. I tylko te formy zgodne z naturą ludzką korzystałyby z ochrony prawnej, która jest postulowana przez kategorię godności. Te inne należałoby wręcz napiętnować jako niegodne człowieka. W tym świetle jest jasne, że potwierdzenie godności ludzkiej domaga się odrzucenia konstrukcji czysto subiektywnych i woluntarystycznych, usiłujących na przykład przemycić do kręgu wartości chronionych tzw. orientacje seksualne będące nie tylko zboczeniem popędu, ale także dewiacją umysłową i społeczną. Homoseksualizm jest zaburzeniem o charakterze psychicznym lub mentalnym uwarunkowanym czynnikami biologicznymi i jeśli taki człowiek jest świadom swego cierpienia, zasługuje na tolerancję i współczucie. Ale jeżeli taki człowiek walczy o tzw. prawo do orientacji seksualnej, to jest to bardzo niebezpieczny objaw aberracji umysłowej. A jeśli nadto społeczeństwo czy jakaś władza publiczna deklaruje prawo do orientacji seksualnej jako podstawowe prawo człowieka, to jest to objaw daleko posuniętej choroby społecznej, która być może jest nieuleczalna. Zdrowa część społeczeństwa powinna się bronić przed tą chorobą ze wszystkich sił, gdyż w przeciwnym razie ściąga na siebie wyrok nieuniknionej śmierci. Ponieważ Unia Europejska znajduje się już w stadium wysoce zaawansowanej choroby „orientacyjnej”, dlatego Polska powinna się stanowczo odciąć od tego systemu prawnego i trzymać się własnego prawa opartego na prawie naturalnym. Nie można zgadzać się na utratę rozumu dlatego tylko, że już inni to zrobili.


„Godność” i „nietykalność”


To, co precyzują artykuły 2-5, jest wnioskiem z zasady nietykalności osoby jako podmiotu godności, tylko że w samym sformułowaniu tych artykułów nie jest to widoczne. Poza tym obserwuje się jawne luki obliczone na manipulacje pozytywistyczno-prawne. Bo dlaczego nie powiedziano w artykule 2, że aborcja jest przestępstwem przeciwko prawu do życia i najbardziej radykalnym podeptaniem godności osoby ludzkiej? W świetle art. 2, punkt 2, przestępca zasługujący na karę śmierci jest chroniony prawnie, podczas gdy dziecko w okresie prenatalnym nie korzysta z takiej ochrony. Wewnętrzna logika art. 2 sugeruje, jakoby jedyne realne zagrożenie dla życia pochodziło z wyroku sądów, przy czym nie bierze się pod uwagę kryteriów sprawiedliwości społecznej, która może domagać się ukarania śmiercią szczególnie groźnego przestępcy (por. proces norymberski). Apodyktyczne odrzucenie możliwości kary śmierci jest sprzeczne z duchem prawa naturalnego, według którego najwyższym dobrem wymagającym absolutnej ochrony nie jest życie, lecz dobro duchowe, czyli zbawienie.

To, co powiedziano w art. 3 na temat poszanowania integralności fizycznej i psychicznej osoby ludzkiej, jest ważne właśnie ze względu na integralne rozumienie osoby jako podmiotu godności. W punkcie 2 należałoby uściślić, że „swobodna i świadoma zgoda” osoby podlegającej zabiegom terapeutycznym może dotyczyć tylko takich interwencji terapeutycznych, które posiadają istotny i wewnętrzny sens terapeutyczny, gdyż w przeciwnym razie samo wyrażenie zgody (nawet „zgodnie z procedurami określonymi przez ustawę”) nie upoważnia lekarza do zastosowania praktyk czy technik sprzecznych z naturą ludzką i zaprzeczających godności osoby. Dotyczyć to może praktyk sztucznego zapłodnienia, o czym w tekście się nie mówi, choć mówi się o pokrewnych formach przestępstwa, takich jak eugenika selektywna, handel ludzkimi organami („wykorzystywanie ciała ludzkiego i jego poszczególnych części jako źródła zysku”) czy tak zwane „reprodukcyjne klonowanie”. Brakuje też wyraźnego odrzucenia praktyk klonowania tzw. terapeutycznego, czyli ukierunkowanego wyłącznie ku poszukiwaniu komórek macierzystych, mających służyć jako surowiec do produkcji szczepionek. To selektywne traktowanie pewnych praktyk bio-technicznych świadczy o tym, że autorzy dokumentu nie dostrzegają istotnej racji, dla której powinno być odrzucone nie tylko klonowanie „reprodukcyjne”, lecz także wszelkie inne; mianowicie nie dostrzegają faktu, że każde klonowanie jest przeciwne ludzkiej godności.

Artykuły 4 i 5 zawierają treści oczywiste i na pierwszy rzut oka banalne: są odrzuceniem poniżania człowieka, terroru, wszelkiej formy niewoli i handlu ludźmi. Wydaje się, że te przepisy są podane na wyrost, jako że w społeczeństwie demokratycznym czegoś takiego się nie praktykuje. Chyba że prawo na coś pozwala, jak na przykład prawo niemieckie, które legalizuje prostytucję jako formę pracy zarobkowej, lub w wielu krajach aprobuje się pewne formy pornografii jako imprezy rozrywkowej.


„Godność” a tajemnica osoby


Gdyby chciało się przekroczyć ścisłe (ciasne) ramy debaty jurydycznej, można by przypomnieć, że godność to nie jest tylko właściwość ontyczna osoby rozumiana statycznie i definitywnie. W istocie jest to żywa relacja do Kogoś, kto nie tylko obdarował istnieniem, ale także nawiązał dialog z bytem stworzonym na mocy samej prawdy stworzonego istnienia, prawdy określonej przez to samo Słowo, „przez które wszystko się stało”. Człowiek stał się podmiotem godności nie tylko dlatego, że to „coś” określone jako „godność” w jakiś sposób należy się człowiekowi. Otóż człowiekowi nic się nie „należy” (jak żołnierzowi zapasowa para butów), lecz wszystko jest absolutnym darem, ponieważ człowiek istnieje mocą nieskończonej Miłości, która tego chce i nie ma żadnej władzy na niebie i na ziemi, która dyktowałaby Panu Bogu coś z zakresu rzeczy, które się człowiekowi „należą”. Jest to w gruncie rzeczy tajemnica, której nie można racjonalnie wytłumaczyć i uzasadnić; i już tak zostanie, że człowiek uzyskuje swoją najwyższą godność przez to, że Bóg uczynił go podmiotem dialogu ze Sobą. Człowiek może nie być świadom tej tajemnicy i może tak żyć, jak gdyby odróżniał się od istot nieosobowych jedynie tym, że używa kosmetyków i posługuje się telefonem komórkowym, ale definitywnie tego wymiaru tajemnicy nie potrafi ze swego wnętrza wyrzucić, tak aby mu ona się nie przypomniała w najbardziej krytycznym momencie życia.

Człowiek może próbować także znaleźć uzasadnienie zastępcze i nieadekwatne dla owego misterium osoby. Może zanurzyć się w obszar jakiejś religii immanentnej, ezoterycznej, ograniczonej do tworów subiektywnej świadomości, na podobieństwo jakiejś sumy przekonań i wierzeń, które tylko dają złudzenie kontaktu z Absolutem, a de facto zamykają człowieka w nim samym. Takie uzasadnienie nieadekwatne może polegać także na tym, że religia, którą przyjmuje człowiek, jest jedynie systemem formuł nakazanych przez jakiś autorytet ludzki, uzbrojony w argumenty natury politycznej, a nawet policyjnej. Świat zna takie systemy religii politycznej, w której wiara w bóstwo jest składnikiem systemu władzy państwowej. W państwach pogańskich przed przyjściem Chrystusa taki system panował niemal powszechnie, a według św. Augustyna religie skłaniające człowieka ku bałwochwalstwu, a zwłaszcza ku ubóstwieniu człowieka, który był cesarzem, mogły być tylko dziełem (inspiracją) szatana, który nakłaniając człowieka do grzechu, mógł odczuwać złośliwą satysfakcję z faktu, że ludzie oddają cześć jemu, a nie Bogu.

Zatem nie jakakolwiek religia może być uważana za żywotne źródło godności człowieka, a tylko religia Chrystusowa, której istota urzeczywistnia się w Osobie Wcielonego Syna Bożego. Jeśli bowiem do istoty religii należy to, że „z powrotem wiąże człowieka z Bogiem” (odwołując się do łacińskiej etymologii słowa „religio”), to należy przyjąć, że poza Chrystusem i ustanowionym przez Niego porządkiem zbawienia (por. „Dominus Jesus”) nie ma szansy nawiązania zbawczej więzi z Bogiem, a więc nie ma religii w pełnym tego słowa znaczeniu. Ponieważ istotnym składnikiem tej Chrystusowej religii jest wiara, dlatego niektórzy teologowie uważają, że właściwym słowem na oznaczenie tej zbawczej relacji jest „wiara”, a nie „religia”. Dlatego tak naprawdę to tylko chrześcijaństwo broni godności człowieka i jego praw, choć nie oznacza to, że każdy chrześcijanin swoim życiem w pełni odzwierciedla prawdę wiary chrześcijańskiej. Nauka katolicka odrzuca indyferentyzm, relatywizm i synkretyzm, które to błędy zakładają równość wszelkich „wierzeń”, a następnie usiłują je wszystkie pomieszać tak, aby nie dało się odróżnić ziaren od plew. Jest to jeden z istotnych powodów, dla których w dokumentach europejskich powinno się stać widoczne, że to, co w kulturze i życiu nazywa się prawem, jest zrozumiałe i wiążące jedynie dlatego, że źródłem i fundamentem tego ładu duchowego jest Bóg objawiony w Jezusie Chrystusie.


Ks. prof. Jerzy Bajda
drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl