Dramatyczna sytuacja w Republice Środkowej Afryki
W Republice Środkowej Afryki coraz częściej dochodzi do grabieży, a w miniony weekend życie straciło dwóch Pigmejczyków. Pomimo zagrożenia, polscy misjonarze nie opuszczają swoich misyjnych placówek.
Ludność obawiając się o swoje życie ukrywa się w pobliskich lasach. Rebelia ma za zadanie nie tylko obalić władzę prezydenta, który uciekł już z kraju, ale poważny problem dla Kościoła katolickiego stanowi tamtejsza ludność muzułmańska.
W piątek rebelianci najechali na liczącą 4 tys. mieszkańców wioskę Bagandou. Rebelianci dopiero po otrzymaniu haraczu opuścili wioskę – podkreśla ks. Mieczysław Pająk:
– Po wybiciu Pigmejów rebelianci wrócili do nas na misję. Przystawiono karabin maszynowy dyrektorce naszego szpitala, jakoby miała ich nie wpuścić na misję. Zachowywali się agresywnie. Sprawdzili papiery naszych samochodów, czy nie są to samochody kradzione. Na tym pozostano. W nocy o godzinie 20.00 – to już ciemna noc afrykańska – przejeżdżające dwa samochody żołnierzy z rakietnicami i karabinami maszynowymi napędziły nam dosyć dużo strachu. Odetchnęliśmy, gdy pojechali. Dopiero po długich godzinach, na wiosce zapłacono ich haracz. Posilili się. A muzułmanie, których też mamy we wiosce w jakiś sposób załagodzili sytuację – powiedział ks. Mieczysław Pająk.
Wypowiedź ks. Mieczysława Pająka:
RIRM