Zaniepokojenie w związku z rosyjsko-chińskimi manewrami na Bałtyku
Kraje bałtyckie wyrażają zaniepokojenie rozpoczętymi wczoraj wspólnymi ćwiczeniami okrętów wojennych Rosji i Chin na Bałtyku. Dla Moskwy manewry mają większe znaczenie polityczne. Pekin uczestniczy w nich z uwagi na zapewnienie bezpieczeństwa floty handlowej.
Fińskie media podkreślają, że w regionie panuje silne napięcie między Rosją a Zachodem. Dodatkowo wzmagają je też chińskie okręty.
Rosyjsko-chińskie ćwiczenia morskie odbywają się od 2012 roku. W tym roku po raz pierwszy zorganizowane zostały jednak na Morzu Bałtyckim.
Obecność Chińczyków w tym rejonie powinna być uwzględniona w konstruowaniu polskiej polityki bezpieczeństwa – wskazuje prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON.
– Obecność chińskich okrętów wojennych na Bałtyku to jest sytuacja, która wskazuje, że Chiny zaczynają interesować się Europą Środkową, bo przypomnijmy kwestie Jedwabnego Szlaku i wszystkich zamiarów, które co pewien czas ujawniają w związku z wizytami polityków chińskich w naszym kraju. Rodzi się pytanie: co oznacza obecność chińskich okrętów? Bo obecność rosyjskich jest oczywista. Czy to oznacza, że do rejonu, gdzie swoją „grę” prowadzą Rosja i Stany Zjednoczone chcą dołączyć również Chiny? To jest bardzo ważna kwestia. Teraz pytanie: jak ewentualnie rozegrać tę obecność Chin? – mówi prof. Szeremietiew.
Chińskie i rosyjskie okręty, które biorą udział w ćwiczeniach, pojawiły się na Bałtyku wczoraj. Właściwe manewry odbędą się w przyszłym tygodniu.
Kolejne wspólne ćwiczenia Moskwy i Pekinu zaplanowano na wrzesień. Wówczas będą one miały miejsce na Dalekim Wschodzie, na Morzu Ochockim i Japońskim.
RIRM