Zaduszki narodowe

Felieton wygłoszony na antenie Radia Maryja dnia 31 października 2007 r. o godz. 20.50



Szanowni Państwo!

W przeddzień Wszystkich Świętych w naturalny sposób myśli nasze kierują się do tych, którzy przeszli już do wieczności. Do naszych przodków, krewnych, przyjaciół i dobroczyńców. To jest oczywiste w przypadku ludzi normalnych. Człowiek normalny bowiem, jest wdzięczny zarówno za dar życia, jaki otrzymał za pośrednictwem swoich rodziców, za przyjaźń, jaką obdarzyli go przyjaciele, wreszcie – za dobrodziejstwa, jakich doznał od innych, często nawet obcych ludzi.

Ta wdzięczność, między innymi, skłania normalnych ludzi w pewnym sensie do myślenia życzeniowego o tych, którzy przeszli już do wieczności. Życzeniowego w tym sensie, ze skłonni jesteśmy uważać ich za świętych. W większości przypadków pewnie słusznie, ale nawet w przypadkach wątpliwych takie myślenie przynosi nam zaszczyt, jako świadectwo naszej zdolności do ludzkich uczuć.

Jednak w tym dniu chodzi nie tyle o nas, co o zmarłych, którzy przeszli do wieczności. Przeszli do wieczności, w której trwają jako osoby żyjące. Dlatego też wielkim błędem jest nazywanie tego dnia „świętem zmarłych”. Gdyby chodziło o naprawdę zmarłych, o zmarłych, że tak powiem, ze wszystkim, a więc – o ludzi, których już nie ma, takie święto nie miałoby najmniejszego sensu. Ono ma sens o tyle, o ile odnosi się do osób nadal istniejących, wprawdzie w wieczności, niemniej jednak.

A przecież do naszej obyczajowości wkrada się jeszcze bardziej bezsensowne, zupełnie barbarzyńskie zjawisko w postaci tak zwanego „halloween”. Jest to obyczaj polegający na eksponowaniu makabrycznej strony umierania. Sprowadza się to do przedstawiania osób zmarłych, jako jakichś makabrycznych strachów, budzących przerażenie potworów. Czyż nie jest to bezmyślne urągowisko wobec własnych przodków, wobec rodziców, przyjaciół i dobroczyńców? Oto jaka przerażająca głupota wlewa się do naszych obyczajów pod pretekstem „nowoczesności” i „wielokulturowości”.

W przeddzień Wszystkich Świętych myśli wielu z nas kierują się również do tych, którzy kiedyś zginęli w naszej obronie, albo walcząc z wrogiem, albo cierpiąc od niego męczarnie. Zwłaszcza nasz naród ma do spłacenia wobec nich ogromny dług, bo też obrona naszego narodu przed jego wrogami wymagała nieraz bardzo wielkiego poświęcenia. W ogóle warto, zwłaszcza w takim dniu pamiętać, że naród obejmuje nie tylko ludzi żyjących aktualnie. Obejmuje on również tych, którzy żyli kiedyś, a także tych, którzy przyjdą po nas. Z tej racji na nas, żyjących obecnie, spoczywają dwa obowiązki: obowiązek wdzięczności i pietyzmu dla tych, którzy zasłużyli się narodowi w przeszłości. Dla tych, od których otrzymaliśmy w darze narodowe dziedzictwo – oraz obowiązek wzbogacenia tego dziedzictwa, a przynajmniej – obowiązek utrzymania go w stanie nie roztrwonionym, żeby przekazać je następnym pokoleniom. Wynika z tego, że jesteśmy właściwie tylko depozytariuszami tego dziedzictwa, co oznacza, że nie wolno nam się go wyzbyć, czy go roztrwonić na błyskotki, bo sprzeniewierzylibyśmy się wtedy zarówno dawnym pokoleniom naszego narodu, jak i pokoleniom przyszłym.

I z tego właśnie punktu widzenia powinniśmy spojrzeć na to, co ma dokonać się 13 grudnia tego roku. Tego dnia ktoś w imieniu Polski ma złożyć podpis pod Traktatem Reformującym Unię Europejską. Podpis ten będzie oznaczał zgodę na włączenie Polski do nowego państwa, które w ten sposób powstanie – do imperium pod nazwą Unia Europejska.

Włączenie Polski do tego państwa oznacza dobrowolną rezygnację z suwerenności państwowej, a więc z prawa do samodzielnego kształtowania przez nasz naród form swego życia zbiorowego, samodzielnego kształtowania własnych praw, obyczajów i zasad, jakimi się kierujemy. Czy ktokolwiek ma prawo uczynić coś takiego w imieniu narodu?

To nie jest takie oczywiste. Wprawdzie konstytucja mówi, ze naród może wyrazić swoją polityczną wolę w referendum, ale w świetle tego, o czym mówiłem wcześniej, jest oczywiste, że referendum jest oświadczeniem woli jedynie części narodu – tej aktualnie żyjącej. A co z tymi, którzy odeszli do wieczności, ale przecież w niej trwają jako osoby żyjące, być może nawet – jako święci? Co z tymi, którzy w imię zachowania przez nasz naród politycznej suwerenności ofiarowali swoje życie, albo doznali męczarni? W jaki sposób oni mieliby w tej sprawie objawić swoje zdanie i jaką mieliby na ten temat opinię? Wydaje się, że w ich imieniu wołają do nas groby, pomniki, a nawet kamienie. Wołają – przestrzegając przed decyzjami lekkomyślnymi, a może podyktowanymi złą wolą obcych agentów?

Wreszcie – w jaki sposób mają objawić swoją wolę pokolenia przyszłe? Nie możemy lekceważyć ich opinii, bo przecież to one, być może, będą musiały złożyć ofiarę krwi dla odzyskania dla narodu politycznej suwerenności, której część dzisiejszego pokolenia gotowa jest się wyrzec.

Jak widać, mamy o czym rozmyślać, stając w dniu Wszystkich Świętych przed grobami. Skoro tak, to pomyślmy i wyciągnijmy wnioski.

Szczęść Boże!

Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl