Za nawrócenie na chrześcijaństwo można stracić pracę

Z katolikiem ze wspólnoty parafialnej w Hanoi w Wietnamie rozmawia Mariusz Bober

Co oznaczają niedawne decyzje sądu skazujące ośmiu chrześcijan protestujących przeciwko zachowaniu władz, które nie chcą zwrócić ziem zagarniętych Kościołowi katolickiemu? Co prawda wszyscy otrzymali wyroki więzienia, ale w zawieszeniu, i zostali zwolnieni. Czyżby to zapowiadało, że rząd będzie bardziej liberalny?

– Jak pan wie, komunistyczny sąd oskarżył naszych parafian o „niszczenie państwowej własności i zakłócanie porządku publicznego”. Ale my wiemy, że kara jest niesprawiedliwa i tendencyjna. Nasi bracia są niewinni, nie złamali prawa. Oni po prostu powstrzymali rządowych urzędników przed przywłaszczeniem sobie kościelnej ziemi i domagają się sprawiedliwości i prawdy dla społeczeństwa i Kościoła. Dlatego nadal protestujemy przeciwko temu wyrokowi. Odwołaliśmy się do sądu apelacyjnego, aby uchylić niesprawiedliwy wyrok na naszych braci.

Nie wydaje mi się, by władze stawały się bardziej liberalne. Spodziewamy się wręcz, że ten dyktatorski rząd zastosuje drakońską politykę i działania wymierzone w nasz Kościół. Obecnie komunistyczne władze kontynuują konfiskaty ziemi niektórym wspólnotom religijnym i utrudniają nam prowadzenie legalnej działalności religijnej.


Jaka jest obecnie sytuacja chrześcijan w Wietnamie?


– Jeśli ma pan na myśli wolność religijną, sytuacja jest bardzo złożona. Niektóre Kościoły chrześcijańskie mają pewną swobodę w wyznawaniu swojej religii w tym kraju i sprawowaniu kultu, inne są poważnie prześladowane. Podobnie jest w Kościele katolickim w Wietnamie. Różnice zależą od regionu, w którym znajduje się dana wspólnota. Ta sama religijna aktywność może być praktykowana w jednym regionie, ale nie w innych.


Z czego wynikają te różnice w traktowaniu chrześcijan w zależności od regionu kraju?


– Są dwa powody. Po pierwsze, traktowanie chrześcijan zależy od nastawienia lokalnych władz. Po drugie, duże znaczenie ma również to, czy władze kościelne stosują się do polityki rządu, czy nie, a także, czy protestują przeciwko przypadkom dyskryminującego traktowania socjalnego chrześcijan. Zasadniczo w niektórych miejscach o długiej tradycji katolickiej można uczestniczyć w Mszach Świętych, modlitwach i innych nabożeństwach. Natomiast w miejscach, które nie mają chrześcijańskiej tradycji, chrześcijanie nie mają takich praw. Władze przeszkadzają wiernym w chodzeniu do kościoła. Przeszkadzać może nawet ołtarzyk domowy. Jeśli służby go znajdą, mogą go zniszczyć. Jeśli ktoś nawróci się na chrześcijaństwo, może stracić pracę, a nawet zostać ukarany grzywną.


Z jakimi jeszcze represjami spotykają się wyznawcy Chrystusa?


– Prócz zakazów praktykowania swojej religii w kościołach chrześcijanie nie mogą modlić się ani prowadzić działalności ewangelizacyjnej poza swoim domem i poza rodziną. Ponadto wierni są dyskryminowani zarówno indywidualnie, jak i instytucjonalnie poprzez: pozbawianie chrześcijan przez władze dostępu do działalności kulturalnej, politycznej, ekonomicznej, edukacyjnej itd. Większość wiernych w Wietnamie może uczestniczyć w Mszach Świętych, modlitwach i prowadzić działalność charytatywną. Natomiast duchowni mogą budować kościoły i domy parafialne. Jednak nie mogą prowadzić szerzej działalności ewangelizacyjnej. Trwa również walka o przestrzeganie przez władze praw człowieka. Widać to zwłaszcza w odniesieniu do Kościoła katolickiego.


Jakie są największe problemy chrześcijan w Wietnamie?


– Subiektywnie dla nas najbardziej trudnym problemem jest brak możliwości ewangelizowania. Wynika to prawdopodobnie z kulturowego aspektu wietnamskiej tradycji: jest ona oparta na rolnictwie, co oznacza, że Wietnamczycy chcą prowadzić ciche, stabilne życie, wolne od ryzyka. Być może dlatego Ewangelia wciąż nie przeniknęła głębiej do naszej kultury, a doświadczenie wiary nie jest wciąż na tyle silne, by Wietnamczycy wyrażali ją w sposób naturalny i silny oraz by dzielili się nią z innymi. Zjawisko to dobrze obrazują wyniki naszych programów ewangelizacji, które pokazują, że niewielu ludzi przychodzi do Kościoła tą drogą. Bowiem na mniej więcej 40 tys. nawróceń na katolicyzm w skali roku, większość konwertytów pochodzi po prostu z mieszanych małżeństw, nie przekonała ich natomiast ewangelizacja prowadzona przez Kościół.


A obiektywnie?


– Obiektywnie największym problemem jest oczywiście wolność religijna. Istnienie i rozwój Kościołów chrześcijańskich wymaga minimum wolności, w tym swobody prowadzenia ewangelizacji, odbywania praktyk religijnych i utrzymania edukacji. W miarę, jak świat szybko przekształca się w globalną wioskę, ta potrzeba staje się coraz bardziej nagląca. Niestety, Kościoły są wciąż uciskane. Chrześcijaństwo nie jest traktowane tak, jak inne społeczne i ekonomiczne organizacje: nie ma wolności ewangelizacji, nie ma pozwoleń na zakładanie rachunków bankowych przez instytucje kościelne, nie ma katolickich gazet, stacji radiowych czy telewizyjnych albo wydawnictw publikujących katolicką literaturę. Władze nie pozwalają na otwieranie seminariów duchownych, chrześcijańskich szkół, szpitali ani na kupowanie czy dzierżawę ziemi pod budowę kościołów itd. Chrześcijanie nie mają także wstępu na niektóre uniwersytety, ani nie otrzymują zgody na sprawowanie wielu funkcji w instytucjach rządowych. Wyznawcy Chrystusa są również kontrolowani, traktowani podejrzliwie i dyskryminowani w przedsiębiorstwach państwowych. Wobec wyzwań globalizacji powyższe zakazy dotyczące naszych wiernych ograniczają bardzo poważnie rozwój chrześcijaństwa.


Jakie są skutki tych prześladowań?


– Sprytne i systematyczne prześladowania ze strony władz wywołują zarówno negatywne, jak i pozytywne skutki…


Pozytywne również?


– Tak. Bowiem prześladowania Kościoła wielu chrześcijan skłaniają do skruchy i takiego życia, jakie prowadzili nasi bracia w Kościele pierwotnym. Niektórzy bardziej powierzają się opiece Kościoła, inni pokazują swoją wiarę, na ile jest to możliwe, narażają się na restrykcje ze strony władz. Jeszcze inni pogłębiają swoją wiedzę katechetyczną, znajomość Biblii, teologii, a zwłaszcza doktryny społecznej Kościoła, traktując ją jako sposób rozwiązywania naszych społecznych problemów. Są również tacy, którzy próbują studiować lub pracować, łamiąc zakazy władz. Niektórzy poganie, dostrzegając prawdę w Kościele, szukają i nawracają się na katolicyzm. Wielu intelektualistów jest świadomych prowadzenia przez władze wojny z Kościołem i jego prześladowania. Nie dają się jednak zwieść propagandzie i mimo zajmowania wpływowych pozycji kontynuują ciche wspieranie Kościoła.


A jakie są negatywne konsekwencje?


– Wielu chrześcijan dla korzyści materialnych i osobistego bezpieczeństwa boi się publicznie manifestować swoją wiarę i nie uczestniczy aktywnie w obrzędach religijnych. Zdarza się, że nie chodzą do kościoła i zmuszają swoich domowników, by tak samo postępowali. Bowiem w tym czasie poganie nie chcą utrzymywać relacji z chrześcijanami, aby nie narazić się na wrogość ze strony władz.


Jakie jest nastawienie zwykłych Wietnamczyków do chrześcijan?


– Zwykli ludzie żyją w pokoju z chrześcijanami. Ludzie z wyższym wykształceniem szanują życie naszej wspólnoty oparte na miłosierdziu i moralności. Jednak rząd często prześladuje chrześcijan, ponieważ są jedynymi, którzy pogłębiają życie w prawości i prawdzie, i w taki pośredni sposób potępiają korupcję i niesprawiedliwość władz. Ponieważ katolicy są dobrze zorganizowani, mogą być przeciwwagą dla komunistycznych władz. Dlatego rząd często używa mediów, by zniekształcać nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego i samego Kościoła, a chrześcijaństwo jest oskarżane o to, że jest tylko sposobem podbijania kraju przez obcych, zaś chrześcijanie są prezentowani jako zdrajcy, którzy „sprzedali” Wietnamczyków. Dlatego nie bacząc na dobre postępowanie chrześcijan, nie jesteśmy rozumiani przez większość społeczeństwa i traktowani przez pogan podejrzliwie. Wietnamskie społeczeństwo zarówno szanuje, jak i podejrzewa chrześcijan, zarówno kocha, jak i obawia się nas, z jednej strony cieszy się z usług, które świadczą nasi bracia, ale z drugiej nie chce rozwoju chrześcijaństwa.


Co mogą zrobić katolicy z innych krajów dla braci w Wietnamie?


– Jeśli katoliccy przyjaciele na całym świecie będą żyli tajemnicą wspólnoty, wasze serca i rozum powiedzą wam, co zrobić, by nam pomóc. Dla nas wszelka pomoc – materialna, duchowa czy prawna – jest bardzo potrzebna. Trudno nam mówić o jakichś konkretnych potrzebach, bo nie znamy też waszej sytuacji. Ponadto nie chcielibyśmy narażać się na zarzuty ze strony władz, że przyjmujemy pomoc od obcych krajów. Módlcie się za nas i wspierajcie tak, jak możecie.


Dziękuję za rozmowę.

*Nazwisko z powodów bezpieczeństwa tylko do wiadomości redakcji.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl