Wychowanie tyranów?

Głównym problemem każdej, a zwłaszcza współczesnej nam demokracji są
kolosalne trudności w wychowaniu władcy, którym w tym systemie politycznym są
wszyscy obywatele. Do sprawowania władzy trzeba się jednak przygotować, bo
inaczej demokracja przemieni się w tyranię tłumu, jak to dzisiaj nieraz
widzimy.
Pierwsi, którzy przeszkadzają w tym zadaniu wychowywania
społeczeństwa demokratycznego, to już wybrani politycy. Spojrzenie na świat z
jakiejś politycznej góry łatwo wywołuje zawroty głowy i z tego powodu gwałtowny
opór przed zejściem w krainę zwyczajnych śmiertelników.

W takich ciężkich chwilach niektórzy politycy zaczynają wszędzie bywać,
obdarowują wszystkich intymnymi zwierzeniami z własnej młodości, a w mediach
praktykujących na co dzień prawdziwe ludożerstwo wieszają własne haki, donosząc
na zbieranie ich przez polityczną konkurencję. Prześcigają się zatem niektórzy w
publicznych występach, błagając o oklaski już nad urną wyborczą, zamiast
praktykować wychowawczy dialog z obywatelami. Jest to dialog arcytrudny, bo raz
za razem prowadzi do ostrych konfrontacji w wyniku gwałtownie zmieniających się
nastrojów społecznych. Dopiero jednak wtedy rządzący lud może usłyszeć i
zorientować się, czego jako prawdziwemu władcy czynić bezwzględnie nie
należy.
Tymczasem nasi politycy nieraz idą śladem publicznych występów
najgorszego rzymskiego cesarza, Kommodusa. Najpierw zrobił na wszystkich
nadmiernie pozytywne wrażenie swoim pięknym wyglądem młodego herosa, a później
starał się utrwalić to wrażenie na rzymskim tłumie, zjawiając się w amfiteatrze
w roli myśliwego z wyjątkową zręcznością i celnością zabijającego tysiące
zwierząt. W jeszcze większe osłupienie wprowadził Kommodus wszystkich – ale
także już w niesmak – pojawiając się w szeregu gladiatorów i stając z nimi do
walki.
Biografia cesarza Kommodusa to wzór politycznej degrengolady, skutkiem
jednego błędu wychowawczego. Błąd ten popełnił ojciec Kommodusa, cesarz Marek
Aureliusz. Chociaż był najlepszym ze wszystkich cezarem, niezwykle prawym
stoickim filozofem-władcą, to jednak zaskakuje, że pozostawił po sobie, mocą
własnego wyboru, najgorszego w dziejach Rzymu cesarza, pogrążonego wyłącznie w
jawnym poszukiwaniu wszelakich zmysłowych przyjemności (włącznie z
homoseksualizmem), a z tego powodu siejącego tylko śmierć i nieszczęścia wokół
siebie. Wprawdzie otrzymał nie tylko znakomitego ojca i matkę, ale w młodości
także starannie dobranych, wybitnych nauczycieli, to jednak dosyć wcześnie
objawiły się oczywiste słabości jego charakteru. Otrzymana władza mogła je tylko
wzmocnić, a nie wykorzenić. Główną jego słabością – jak informuje nas starożytny
historyk Kasjusz Dion – była uległość tzw. złemu towarzystwu, wypływająca z
nadmiernej otwartości, stanowiącej w gruncie rzeczy zaletę moralną, tyle tylko
że wymagającą zachowania złotego środka. Marek Aureliusz dręczył się myślami o
charakterze swojego syna przed śmiercią, ale nie wyciągnął z nich odpowiednich
praktycznych wniosków, przekazując mu władzę. Polecił swoim przyjaciołom opiekę
nad nim, wypowiadając przypisywane mu słowa: „Widzicie tu mojego syna, którego
sami wychowaliście, który wchodzi dopiero w wiek młodociany i potrzebuje
sterników jak okręt w czasie burzy i nawałnicy, by (…) nie rozbił się o skały
złych rad. Zamiast mnie jednego bądźcie wy dla niego wielu ojcami, czuwajcie nad
nim, doradzajcie mu jak najlepiej. (…). Trudno jest jednak zachować miarę i
nałożyć szranki dla swych pożądań, jeśli się posiada zupełną swobodę
postępowania. Jeśli zatem będziecie mu tak radzić i przypominać to, co i on sam
na własne uszy tu słyszy, to zrobicie z niego i dla siebie samych, i dla
wszystkich najlepszego władcę, a pamięci mojej oddacie największą przysługę, bo
tylko w ten sposób będziecie mogli zapewnić jej nieśmiertelność”.
Otrzymanie
władzy przez Kommodusa oddaliło bezpowrotnie te nadzieje, rzucając młodego
cesarza w ręce sprytnego i występnego towarzystwa, dbającego o podkarmienie
moralnych słabości władcy, które od tego czasu gwałtownie wzrosły i rozpleniły
się. Własnych: bezwstydu, występków, zbrodni i głupoty przestał już zauważać syn
wspaniałego Marka Aureliusza. Czyżby zatem nawet najlepsze wychowanie nie
gwarantowało sukcesów?
W przypadku Kommodusa jego wybitny ojciec popełnił
błąd. Przyjętym dobrym zwyczajem było przekazywanie władzy cesarskiej drogą
adopcji dobrze rokującego Rzymianina, co stało się udziałem także Marka
Aureliusza, którego zalety dostrzegł zarówno cesarz Hadrian, jak i jego następca
Antoninus Pius. Zamiast jednak dokonać tego samego w przypadku pozytywnie
wybijającego się Awidiusza Kasjusza cesarz-filozof uległ słabości wobec swojego
syna, chociaż już wtedy było wiadomo, że z władzą nie da on sobie rady, a ta o
uczyni go tyranem.
Wybrani przez nas politycy, ulegając nadmiernej
wrażliwości na samych siebie i własne potomstwo, też nieraz spuszczają z
łańcucha – przy pomocy rozpustnych mediów – jak najgorsze słabości swoich
wyborców, zamiast twardo pracować nad ich poskromieniem.

Marek Czachorowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl