Włochy. Zmarł ks. kard. Dionigi Tettamanzi, współpracownik Jana Pawła II
Włoski emerytowany ksiądz kardynał Dionigi Tettamanzi, współpracownik Jana Pawła II, uważany swego czasu za kandydata na papieża, arcybiskup Mediolanu w latach 2002-11, zmarł w sobotę w wieku 83 lat – poinformowała mediolańska diecezja na stronach internetowych.
Ks. kard. Dionigi Tettamanzi w 1991 roku został powołany na sekretarza generalnego Włoskiej Konferencji Biskupiej (CEI); w 1995 roku został arcybiskupem Genui, a w 2002 roku przeprowadził do Mediolanu, który z około 5 mln wiernych i tysiącem parafii jest jedną z największych na świecie diecezji. Kardynałem został w 1998 roku.
Ks. kard. Dionigi Tettamanzi pomagał papieżowi Janowi Pawłowi II w przygotowaniu niektórych encyklik i część watykanistów uważała go za potencjalneggo kandydata na następnego papieża w 2005 roku. Był jednak mało znany poza rodzinnymi Włochami i konklawe wybrało na papieża Josefa Ratzingera.
W swojej ostatniej modlitwie wzywał do jedności Kościoła.
***
Ks. kard. Dionigi Tettamanzi urodził się w Renate koło Mediolanu 14 marca 1934 roku. Na księdza został wyświęcony w wieku 23 lat przez przyszłego papieża Pawła VI, wówczas ks. abp. Mediolanu, Giovanniego Battistę Montiniego.
Był autorem włoskiego „Słownika bioetyki” (Dizionario di bioetica, 2002), fundamentalnego dla zrozumienia katolickiego nauczania w kwestiach agresywnej terapii, biotechnologii, klonowania DNA, tzw. aborcji i eutanazji.
Papież Franciszek na wiadomość o jego śmierci napisał, że „z rozrzewnieniem myśli o nim i wspomina go z wdzięcznością”. Według papieża Ks. kard. Dionigi Tettamanzi, „troskliwy pasterz, całkowicie zorientowany na potrzeby i dobro kapłanów i wiernych, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki małżeństwa i rodziny, bioetyki”, „dawał świadectwo ewangelii radośnie i posłusznie służył Kościołowi”.
„La Stampa”, donosząc o jego śmierci, napisała „+mały kardynał+, ale wielkiego serca”; na jego wielkie serce zwraca uwagę także „Avvenire”, który pisze o nim „duszpasterz z sercem na dłoni”. Przed śmiercią długo chorował.
PAP/RIRM