Wiceprezydent USA zapewnia o dobrym traktowaniu nielegalnych imigrantów
Wiceprezydent USA Mike Pence zaprzeczył w piątek doniesieniom o nieludzkich warunkach, w jakich przetrzymywani są nielegalni imigranci z Ameryki Południowej. Mówił, że ci, z którymi rozmawiał piątek w Teksasie, zapewniali go o dobrym traktowaniu.
Wiceprezydent Pence odwiedził w obiekty pozostające w dyspozycji straży granicznej m.in. w Donna, w pobliżu McAllen, z grupą republikańskich senatorów. Podkreślił w rozmowie dziennikarzami, że „był pod wrażeniem przepełnionej współczuciem pracy funkcjonariuszy”.
Amerykańskie media cytują jego rozmowę za pośrednictwem tłumacza z kobietą z Salwadoru. Kiedy zapytał, czy ma ona wraz z dziećmi dobrą opiekę, jedzenie i jest dobrze traktowana, skinęła potwierdzająco głową.
„Każda rodzina, z którą rozmawiałem, mówiła mi, że ma dobrą opiekę” – powiedział Pence cytowany przez dziennik „US Today”. Jak przekonywał, to, co usłyszał, różniło się od „surowej retoryki” Demokratów.
Pence wizytował w piątek m.in. tzw. processing center (pobiera się tam odciski palców itp.), gdzie nielegalni imigranci są przetrzymywani od 24 do 72 godzin. Klimatyzowany kompleks w namiotach z prysznicami i pralnią otwarty został koło McAllen na początku maja. Obliczony na 1000 osób ośrodek gościł w dniu wizyty wiceprezydenta ok. 800 osób. Nie był wskazywany w wcześniejszych raportach prasowych jako „zatłoczony”.
Po wizycie w ośrodku wiceprezydent spotkał się z funkcjonariuszami Straży Granicznej i Republikanami z senackiej komisji sądownictwa. Demokraci nie przyjęli zaproszenia, żeby mu towarzyszyć.
„To, co dziś widzieliśmy, to placówka zapewniająca opiekę, z której każdy Amerykanin byłby dumny” – podsumował swą wizytę Pence. Zarazem zwrócił uwagę na konieczność zmiany przepisów imigracyjnych.
„Fakty są takie, że mamy kryzys na naszej południowej granicy, który jest napędzany przez handlarzy ludźmi wykorzystujących luki w prawie amerykańskim, by zachęcać bezbronne rodziny do długiej i niebezpiecznej podróży na północ” – akcentował Pence.
Jego wizyta zbiegła się z zorganizowanymi w piątek przez Demokratów przesłuchaniami w Izbie Reprezentantów. Deputowani mówili o nieludzkich warunkach w niektórych ośrodkach, gdzie przetrzymywani są nielegalni imigranci; wcześniej przeprowadzili oględziny jednego z nich – w Clint, w Teksasie.
W trakcie debaty deputowana Alexandria Ocasio-Cortez twierdziła, powołując się na przetrzymywane kobiety, że niekiedy dochodziło do sytuacji, gdy musiały one pić wodę z muszli klozetowej, ponieważ nie działał zlew. Informacja ta została potraktowana z niedowierzaniem przez Republikanów.
Nie tylko Demokraci należą jednak do krytyków warunków panujących w ośrodkach zatrzymań. Odwiedzający w maju obiekty w zachodnim Teksasie niezależni śledczy ministerstwa bezpieczeństwa krajowego USA wskazywali, że są one tak przepełnione, że niektórzy ludzie musieli stać stłoczeni nawet w toaletach.
Także wysoka komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Michelle Bachelet oświadczyła niedawno, że jest „zaszokowana” warunkami, w jakich władze USA przetrzymują migrantów i uchodźców, w tym dzieci.
Od września w różnych ośrodkach, w których przetrzymywani są imigranci, zmarło co najmniej sześcioro dzieci.
PAP/RIRM