Warszawa: „Solidarność” podsumuje akcję polegającą na odwiedzinach biur polityków ZP. Ekspert: Aby do protestów nie doszło, trzeba nowej otwartości
W Warszawie zbierze się dziś Krajowy Sztab Protestacyjno-Strajkowy NSZZ „Solidarność”. Związkowcy podsumują akcję, w ramach której odwiedzali biura polityków Zjednoczonej Prawicy. Dziś mają zostać podjęte decyzje dotyczące dalszych działań protestacyjnych. Aby do protestów nie doszło, trzeba nowej otwartości ze strony ekipy rządzącej – powiedziała politolog dr Lucyna Kulińska.
Strona społeczna wręczyła wczoraj parlamentarzystom postulaty dotyczące podwyżek wynagrodzeń w sferze budżetowej. „Solidarność” skarży się na brak dialogu z rządem. W ocenie związku, postulaty kierowane do rządu nie znajdują właściwego rozpatrzenia.
– „Solidarność” zareagowała. Wiemy, że wiele działów w Polsce, które żywotnie wpływają na nasz interes gospodarczy, czyli zarówno górnictwo, jak i przemysł żywnościowy, ma do obecnej ekipy rządzącej bardzo duże pretensje, przede wszystkim dlatego, że nie chroni własnego rynku konsumenckiego, że podpisuje pewne zobowiązania, które długofalowo prowadzą do likwidacji całych działów, z których Polska się utrzymywała, że nie ma wsparcia dla rolnictwa, które stało się motorem naszej gospodarki i przetwórstwa – podkreśla dr Lucyna Kulińska.
Dzisiejsza ekipa rządząca zaniedbała sprawy związane z uświadomieniem ludzi – zwróciła uwagę politolog.
– Ludzie potrafią zaciskać pasa, potrafią nawet godzić się na niższe zarobki w momencie, kiedy z nimi gra się fair i oni wszystką wiedzą oraz rozumieją, dlaczego są takie, a nie inne decyzje naszych władz, dlaczego ona nagle, po pierwszym okresie bojowym, zamieniła się we władzę uległą, zarówno jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, jak i zagraniczną, dlaczego coraz częściej ręka w rękę idzie z tą drugą partią w pewnych decyzjach – tłumaczyła.
Ekspert wskazała, że brak działań ze strony władz może doprowadzić do protestów podobnych jak te odbywające się we Francji. Chodzi o tzw. żółte kamizelki.
– Polacy nie chcą wybierać ani tych, którzy wcześniej byli i po prostu ich okradali i robili takie straszne przekręty, ani tych, którzy ukrywają przed nimi np. pewne decyzje finansowe dotyczące Polski, dotyczące np. wielkich sieci czy korporacji, którym nadspodziewanie idzie się na rękę, a także ewidentnego spadku prestiżu państwa polskiego poprzez tolerowanie różnych wyskoków przedstawicieli innych państw, którzy są u nas. Może doprowadzić to potencjalnie do powtórzenia czy kontynuowania tego, co obserwujemy dzisiaj we Francji, czyli oporu ludzi niezadowolonych przeciwko władzy – oceniła dr Lucyna Kulińska.
Politolog zauważyła, że w momencie, gdy ludzie nie mają możliwości artykułowania swoich postulatów, wychodzą na ulice. W jej ocenie obecna ekipa rządząca musi się na nowo otworzyć.
– Samym mówieniem, uświadamianiem ludziom, że jest bezalternatywność, tzn. że „albo będziecie z nami albo wpadniecie z powrotem z deszczu pod rynnę, pod niemieckie rządy PO” nie wystarczy. Tutaj, aby do tych protestów nie doszło, trzeba jakieś nowej otwartości, trzeba znowu ludziom uświadomić, w którym punkcie są – mówiła.
„Solidarność” zawiązała w połowie stycznia Sztab Protestacyjno – Strajkowy. Związkowcy wskazują, że rząd nie zrealizował obietnic związanych w zakresie m.in. wysokości kwoty wolnej od podatku dochodowego oraz waloryzacji kwot progów podatkowych.
Strona społeczna domaga się także wycofania antypracowniczych zmian w Kodeksie pracy, szczególnie dotyczących czasu pracy i okresu rozliczeniowego.
RIRM