Unijna dyrektywa może spowodować przymus przeniesienia firm za granicę
Unijna dyrektywa o delegowaniu pracowników mocno uderzy w polski rynek pracy. Jednym ze skutków wprowadzenia restrykcyjnych zmian może być przymusowe przenoszenie firm za granicę i utrata tysięcy miejsc pracy – alarmuje „Rzeczpospolita”.
Nawet do 900 tys. polskich pracowników i 90 tys. firm może dotknąć zaostrzenie unijnej dyrektywy – napisała „Rzeczpospolita”, powołując się na analizy stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy. Jak wynika z raportu IMP, ponad 5 mld zł składek straci też ZUS.
Zmiany negatywnie odbiją się także na usługach świadczonych przez polskie firmy w Europie. Eksperci wskazują, że polski rząd powinien wyjść na forum UE z kompromisowym rozwiązaniem w tym obszarze.
Dane przygotowane przez Inicjatywę są szacunkowe. Propozycje restrykcyjnych zmian będą miały konsekwencje nie tylko dla pracowników i pracodawców, ale także polskiej gospodarki – tłumaczy dr Marcin Kiełbasa, prawnik z Inicjatywy Mobilności Pracy.
Chodzi o wiele zmian, które stanowią obciążenie biurokratyczne dla firm – dodaje.
– Proponowane jest zastąpienie tych minimalnych stawek płac terminem „wynagrodzenie”. Ten termin jest z pozoru bardzo podobny do terminu „minimalnych stawek płac”, ale obejmuje on pewne składniki wynagrodzenia, które są odmienne w każdym kraju i zależą od różnych czynników. Teraz nie do końca wiadomo, które składniki wchodzą w zakres wynagrodzenia. Niestety nie wyjaśnia tego również Komisja Europejska, więc to będzie dodatkowy problem biurokratyczny, żeby się tego dowiedzieć. Dla przykładu warto powiedzieć, że w samych Niemczech jest 70 000 układów zbiorowych, z którymi pracodawca teoretycznie powinien się zapoznać albo wiedzieć, które do niego należy zastosować w danym miejscu – mówi dr Marcin Kiełbasa.
Na zaostrzenie regulacji naciskały głównie Francja, Belgia i Niemcy.
Skorygowany projekt dyrektywy ma zostać przegłosowany przez komisję ds. zatrudnienia w Parlamencie Europejskim we wrześniu tego roku.
RIRM