[TYLKO U NAS] Ks. W. Cisło:  Syria to poligon, na którym rozgrywa się gra światowych mocarstw

Syria jest poligonem, na którym rozgrywa się gra sił Stanów Zjednoczonych, Rosji, Krajów Arabskich: z jednej strony Kuwejt, Arabia Saudyjska, Katar, z drugiej strony Iran. Sytuacja nie jest stabilna. Syria to studnia bez dna, która wciąż potrzebuje pomocy – akcentował  ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, w rozmowie z red. Moniką Bilską z portalu radiomaryja.pl.

Krwawy konflikt zbrojny w Syrii trwa już ponad 6 lat.

– Z obserwacji wiemy, że od momentu, kiedy kraje Zatoki Arabskiej typu Kuwejt, Arabia Saudyjska, zaczęły wspierać tzw. partyzantkę – wtedy zaczęła się wojna. Pamiętajmy, że Syria jest tylko poligonem, na którym rozgrywa się gra sił Stanów Zjednoczonych, Rosji, Krajów Arabskich: z jednej strony Kuwejt, Arabia Saudyjska, Katar, z drugiej strony Iran. Niestety jest to tylko pole, na którym rozgrywa się całe nieszczęście, a cierpią niewinni – powiedział ks. prof. Waldemar Cisło.

Obecnie sytuacja w Syrii jest zróżnicowana. Widać poprawę, jednak wciąż mieszkańcy tego państwa nie są bezpieczni. Wewnątrz kraju toczą się walki pomiędzy wojskiem a tzw. partyzantką.

– We wrześniu były miejsca, jak Aleppo, które w 95 proc. było już wyzwolone, Homs czy Tartus, gdzie nie było działań wojennych, ale były też miejsca opanowane przez terrorystów, np. Damaszek, gdzie ciągle słychać ostrzeliwanie przedmieść. W Aleppo też wybuchały bomby na przedmieściach. Czasami jest tak, że droga prowadząca do Aleppo jest zamknięta na skutek toczących się walk między wojskami rządowymi a tzw. partyzantką. Sytuacja nie jest stabilna, chociaż widać znaczną poprawę w porównaniu z tym, co było na przykład rok temu – zaznaczył kapłan.

Ks. prof. Waldemar Cisło wskazał największe problemy, z którymi zmagają się w tej chwili Syryjczycy w swojej ojczyźnie.

– W Syrii jest bardzo duża inflacja: za jednego dolara przez wojną było 50 funtów syryjskich, teraz we wrześniu było to już ok. 530 funtów syryjskich. Jest olbrzymie bezrobocie, czasami sięgające 80-90 proc. Rodzina, żeby przeżyć, potrzebuje minimum 200-250 dolarów. Nawet jak ktoś ma pracę, to te zarobki są dużo niższe niż przed rozpoczęciem wojny. Jeden z miejscowych biskupów mówił nam, że 12-krotnie spadła wartość pensji Syryjczyków od tego czasu – poinformował dyrektor sekcji polskiej papieskiego stowarzyszenia.

Działania służące do ulżenia w cierpieniu Syryjczykom, które podejmuje Pomoc Kościołowi w Potrzebie, można podzielić na trzy kluczowe dziedziny. Są to: żywność, medycyna i edukacja.

– To, co jest potrzebne, a co my robimy jako Pomoc Kościołowi w Potrzebie, to paczki żywnościowe. One są ciągle potrzebne, żeby ludzie nie umierali nam z głodu. Żywność kupowana za ok. 50 euro starcza na przetrwanie miesiąca dla 5-osobowej rodziny. Prowadzimy leczenie dzieci i osób starszych, które również jest bardzo potrzebne. Wiemy, że na skutek działań wojennych ucierpiało bardzo dużo osób. Tylko w samym Aleppo w czasie wojny dokonano 20 tys. amputacji, a ci ludzie nie mają pieniędzy, więc nie stać ich na najbardziej podstawowe zabiegi. Kolejna sprawa to szkoły. Staramy się dopłacać do pensji nauczycieli, aby dzieci chodziły do szkół i by nie rośli z nich następni terroryści – akcentował ks. Waldemar Cisło.

Dyrektor polskiego oddziału stowarzyszenia mówił, że Aleppo to studnia bez dna, ale działania polskiego rządu na rzecz pomocy Syrii odbiły się szerokim echem.

– Leczenie dzieci i to, że płaciliśmy na wszystkich  – nie tylko na chrześcijan, ale wszystkich, którzy tego potrzebowali – bardzo dobrze zostało przyjęte. To jest duża pomoc, ale ona jest niewystarczająca. 7,2 mln osób w całej Syrii potrzebuje stałej pomocy (…). Biskup łaciński Aleppo czy biskup Chbeir z Tartus mówili, że polski rząd jest jedynym, który na taką skalę, nie oczekując niczego w zamian, angażuje się w pomoc humanitarną. Było to wypowiedziane w obecności premier Beaty Szydło jako podziękowanie za to, co polski rząd robi – przypomniał kapłan.

Ks. Waldemar Cisło podkreślił, że wszystkie organizacje podają, że w wyniku konfliktu w Syrii zginęło ok. 400 tys. osób na skutek działań wojennych, ale już nie mówi się nam, że prawie drugie tyle zginęło na skutek braku dostępu do koniecznych leków. To są niepełne dane, a ofiar ciągle przybywa. 7 mln 200 tys. osób jest przesiedlonych wewnętrznie, natomiast kilka milionów koczuje wokół granicy.

Szacuje się, że przed wojną było 1,5-2 mln chrześcijan, a teraz ostała się połowa z nich. Mimo doznawanych cierpień – ich wiara jest wciąż silna.

– W kraju wojny religijność była bardzo intensywna, bardzo mocna. 8 września byliśmy w katedrze łacińskiej – pełen kościół młodych ludzi i dzieci, którzy modlili się. Całe duchowieństwo Aleppo gromadzi się na comiesięcznej Adoracji Najświętszego Sakramentu, by się modlić – zaznaczył ks. prof. Waldemar Cisło.

RIRM

drukuj