[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: Mało wyedukowani historycznie politycy nie wiedzą, że słowo „faszyści” stosował Stalin w odniesieniu do Polski międzywojennej

Politycy, zresztą tak bardzo mało historycznie wyedukowani, nie wiedzą, że takie epitety, jak faszysta itd. to były epitety, które stosował Stalin w stosunku chociażby do Polski międzywojennej, chociażby do Józefa Piłsudskiego, do państwa polskiego, które określano mianem faszystowskiego. To się dzisiaj pojawia w Parlamencie Europejskim. Pamiętamy ubiegłoroczne twierdzenia, że 60 tys. faszystów maszerowało ulicami Warszawy. To (…) niewyobrażalna ignorancja – mówił we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca KUL oraz WSKSiM.

W wielu relacjach mediów zagranicznych dotyczących niedzielnego Marszu Niepodległości w Warszawie pojawiły się zdania, że ulicami polskiej stolicy maszerowali „faszyści” oraz „nacjonaliści”. Podobne opinie pojawiły się również m.in. wśród niektórych polskich polityków.

Prof. Mieczysław Ryba wyjaśnił, że pojęcie nacjonalizmu związane jest z myślą narodową, której prekursorem w Polsce był Roman Dmowski, pośmiertnie uhonorowany 11 listopada Orderem Orła Białego przez prezydenta Andrzeja Dudę.

– Myśl zachodnia to jest myśl narodowa w Polsce, a więc to, że mieliśmy Pomorze, że odzyskaliśmy przemysłową część Górnego Śląska, że odzyskaliśmy Wielkopolskę to jest ogromna zasługa myśli narodowej, obozu narodowego. Gdyby iść dalszym tropem, to wizja tego, żeby Polska oparła się o Odrę na zachodzie to też jest myśl narodowa okresu II wojny światowej. Wreszcie z tego obozu wywodziły się Narodowe Siły Zbrojne, walczące konsekwentnie nie tylko z Niemcami, ale i z Sowietami po II wojnie światowej. To potężna tradycja patriotyczna, niezwykle realistyczna, głęboka myśl polityczna, a zarazem zasługi dla tej Polski wręcz nie do przecenienia. Jeśli więc mówi się, że idzie się z polskimi narodowcami, odwołującymi się do polskiej tradycji narodowej – to jest tradycja. Jeśli ktoś czyni z tego zarzut, to kompletnie nie zna historii – ocenił gość „Aktualności dnia”.

Posługując się pojęciem faszystów wobec uczestników Marszu Niepodległości politycy dają dowód swojej nikłej wiedzy historycznej oraz ignorancji – zwrócił uwagę historyk.

– Ci politycy, zresztą tak bardzo mało historycznie wyedukowani, nie wiedzą, że takie epitety, jak faszysta itd. to były epitety, które stosował Stalin w stosunku chociażby do Polski międzywojennej, chociażby do Józefa Piłsudskiego, do państwa polskiego, które określano mianem faszystowskiego. To się dzisiaj pojawia w Parlamencie Europejskim. Pamiętamy ubiegłoroczne twierdzenia, że 60 tys. faszystów maszerowało ulicami Warszawy. To z jednej strony niewyobrażalna ignorancja, a z drugiej strony – jeśli mówimy o tym, co się działo na ulicach Warszawy 11 listopada – chęć usprawiedliwienia swoich zupełnie absurdalnych działań. Mam tutaj na myśli działania Hanny Gronkiewicz-Waltz, nakierowane na zablokowanie prawie 300-tysięcznego marszu – wskazał wykładowca KUL i WSKSiM.

Epitety pod adresem osób uczestniczących w marszu z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości to wyraz frustracji wynikającej z faktu, że lewa strona sceny politycznej przegrywa batalię o „rząd dusz” wśród młodych ludzi – zaznaczył prof. Mieczysław Ryba.

– Problem środowiska, które stoi za politykami lewicowo-liberalnymi jest poważny. Pamiętajmy, że oni walczą nie tylko o to, żeby tamten obóz doszedł do władzy w kraju, ale oni walczą również o „rząd dusz”. Wielkim problemem dla tego środowiska jest fakt, że „rząd dusz” wcale nie jest jeszcze po ich stronie, że marsze tęczowe w porównaniu z marszami patriotycznymi są po prostu mikroskalą, a wydawało się im, że ta dominacja w mediach i to silne wsparcie zachodnich środowisk lewackich da im rząd dusz właśnie wśród młodzieży. Stąd te frustracje, które się ujawniają zwłaszcza w mediach i wyrażają agresją – tłumaczył.

Tezy o rzekomym faszyzmie oraz nacjonalizmie w Polsce najczęściej głoszą osoby, które nie znają chociażby założeń ideowych Romana Dmowskiego – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

– Zwróćmy uwagę, jaki tam jest ogromny brak elementarnej wiedzy. W tym wszystkim jest tylko jakaś propaganda. Co do narodowców – kto ma pojęcie o polskim obozie narodowym? Kto przeczytał Dmowskiego, żeby się wypowiadać? Wypowiadają się w wielu wypadkach po prostu ignoranci, rzucając pewne inwektywy i niestety ta ignorancja przekłada się później w propagandę, pewne hasła, zawołania emocjonalne, wzywające do jakiegoś działania – akcentował historyk.

Wykładowca KUL oraz WSKSiM ocenił, że stosowanie inwektyw wobec swoich adwersarzy powoduje, że w Polsce brakuje normalnego dyskursu historycznego oraz politycznego.

– Inwektywy, czyli albo to są faszyści, nacjonaliści, albo są bolszewicy – dwie strony, wszystkie możliwe strony zła, mimo tego, że w pewnym momencie była wojna Sowietów, bolszewików z Niemcami. Wynika z tego, że nie mamy do czynienia z jakimś normalnym dyskursem, nawet historycznym czy politycznym. Nie mamy do czynienia nawet z jakimś planem, którzy trzyma się logiki, tylko nawrzucać inwektyw, bo to się łączy z pewną frustracją oraz z rywalizacją w obozie lewicowo-liberalnym – podsumował prof. Mieczysław Ryba.

Całość rozmowy z prof. Mieczysławem Rybą w audycji „Aktualności dnia” dostępna jest [tutaj]

RIRM

drukuj