[TYLKO U NAS] Prof. M. Piotrowski: KE oczekuje od polskiego rządu, aby wycofał się z reformy wymiaru sprawiedliwości i oddał władzę PO

KE oczekuje od polskiego rządu, aby całkowicie wycofał się z reformy wymiaru sprawiedliwości, oddał władzę Platformie Obywatelskiej i jeszcze przeprosił za to, że doszedł do władzy, i wygrał wybory – mówił w środowym wydaniu audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja prof. Mirosław Piotrowski, poseł do Parlamentu Europejskiego.

Nie ustaje „grillowanie” Polski nie tylko na arenie międzynarodowej, ale także przez Komisję Europejską, która de facto Polską nie powinna się zajmować.

– Teraz znajdujemy się w takim momencie, że pan wiceszef KE Frans Timmermans po raz kolejny odwiedził Warszawę, spotkał się z panem premierem Mateuszem Morawieckim, zostały mu przedstawione materiały dotyczące reformowania przestrzeni sprawiedliwości w Polsce i on ma je przemyśleć. Tak naprawdę nic się takiego nie zdarzyło. Pan Timmermans po raz kolejny tylko przyjechał porozmawiać z panem premierem. Deklaracje wygłoszone po spotkaniu niczego dobrego nie wróżą – powiedział historyk.

– KE oczekuje od polskiego rządu, aby całkowicie wycofał się z reformy wymiaru sprawiedliwości to po pierwsze, po drugie oddał władzę Platformie Obywatelskiej, a po trzecie jeszcze przeprosił za to, że doszedł do władzy i wygrał wybory – dodał.

W Radzie Unii Europejskiej ma być przesłuchanie. Jak doniosła jedna z rozgłośni radiowych, Bułgaria, która teraz przewodniczy UE dała propozycję bardzo niekorzystną dla Polski. KE, która przekazała sprawę do Rady Unii Europejskiej, miałaby odgrywać niezwykle ważną role, a tym samym Frans Timmermans mógłby być cały czas „grillującym”.

Prof. Mirosław Piotrowski wskazuje, iż niektóre media przedstawiają Polskę w bardzo złym świetle.

– Takie informacje pojawiają się w mediach, że Polska będzie traktowana po prostu jako oskarżony. Szczegółów wysłuchania nie znam, ale przypomnieć trzeba, że Bułgarzy kończą prezydencje, zostało im już niewiele czasu, ok. 10 dni. Także nie sądzę, żeby to była ich własna inicjatywa, z pewnością byli inspirowani. A niebawem pałeczkę przejmą Austriacy, którym tak naprawdę zależy na załatwieniu kwestii migracyjnej w Europie, a nie na „grillowaniu” Polski – zauważył poseł do PE.

Gość Radia Maryja zwrócił uwagę, że postępowanie KE jest krytykowane i to nie tylko ze strony polskiej, która jest atakowana ze strony instytucji unijnych

– Przytaczałem słowa niemieckiego komisarza ds. rozszerzenia UE, który powiedział w jednym z wywiadów, że Komisja wykroczyła już dawno poza swoją rolę i powiedział wprost, że Polacy nie powinni słuchać Fransa Timmermansa. To, co się odbywało jest w formule poza traktatowej. Komisja powinna nabierając wątpliwości – co do tego, czy praworządność jest w Polsce przestrzegana – skierować to na drogę prawną, a nie kreować się nie urząd, żeby nie powiedzieć inkwizytora w UE. To niedobrze służy kontaktom nie tylko na linii Komisja Europejska – Polska, ale w ogóle zniechęca to inne kraje UE do tej organizacji. Podaje się Polskę, jako przykład upokorzenia kraju na arenie międzynarodowej, przez urzędników bezpośrednio niewybieranych w wyborach demokratycznych, którzy chcą dyktować, jak dane państwo ma reformować swój wymiar sprawiedliwości wskazał.

W ocenie rozmówcy Radia Maryja państwo polskie nie powinno podejmować żadnych negocjacji z KE w kwestiach, które dotyczą bezpośrednio Polski.

– Zmianę polityki polskiego rządu względem KE uważam za błąd i to poważny błąd. Wyjście z propozycją negocjacji, i to propozycją jednostronną, było czymś więcej niż błędem, gdyż KE nie odpowiedziała nawet żadnym gestem na te ustępstwa. KE w tej chwili poczuła się kilkakrotnie silniejsza niż na początku sporu, który de facto sama wywołała, właśnie tą uległością. Biorąc pod uwagę klasyczne negocjacje w stosunkach międzynarodowych nie osiągnęliśmy nic. A naszą gotowość do rozmów KE postrzega jako słabość partnera – zaznaczył poseł do PE.

Prof. Mirosław Piotrowski zaakcentował, iż uruchomienie przez KE art. 7 wobec Polski miało swoje powody od samego początku.

– Zarówno Fransowi Timmermansowi, jak i KE chodziło o to, żeby nie doprowadzać do głosowania, tylko żeby „grillować”, upokarzać Polskę na arenie międzynarodowej z kilku względów. Pierwszy wzgląd to taki, że KE i jej władze (Jean Claude-Juncker) jest z rozdanie EPP, największej partii w PE, ugrupowania politycznego. Szef parlamentu jest również z EPP i szef RE Donald Tusk również jest z polecenia tej formacji i pani kanclerz Angeli Merkel. Im zależy na tym, aby członkowie, politycy ten formacji mieli jak najlepsze notowania w kraju. (…) Inny aspekt sprawy, to możliwość osłabienia naszego kraju w kontekście dzielenia funduszy unijnych a także przymuszania krajów członkowskich – Polski, Węgier, w tej chwili także innych – do przyjmowania imigrantów – podsumował historyk.

Gość audycji „Aktualności dnia” odniósł się do słów kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy, który wypowiedział w jeden ze stacji radiowej dot. unijnych funduszy [czytaj więcej]

– Platforma Obywatelska, jak i jej kandydat na prezydenta Warszawy należą do grupy politycznej Europejskiej Partii Ludowej. Do tej grupy należą wszystkie najważniejsze funkcje w UE i tak naprawdę nie wiem, czy Rafał Trzaskowski to powiedział mimo woli, czy jego słowa nawet gdyby były nadinterpretowane to trzeba zwrócić uwagę na fakt, że taka możliwość zablokowania tych środków poprzez kolegów partyjnych naprawę istnieje pod przeróżnymi pozorami – dodał.

Całą rozmowę z audycji „Aktualności dnia” można odsłuchać [tutaj].

RIRM

drukuj