Trwają protesty w Rumunii
Nie ustają protesty antyrządowe w Rumunii. Mimo dymisji dwóch ministrów, obywatele oczekują kolejnych rezygnacji i liczą na ustąpienie całego rządu.
Od trzynastu dni na ulicach Rumunii wciąż słychać antyrządowe skandowanie.
– Hoti?! Wiesz co oznacza Hoti? Złodzieje! To jest to co oni mówią! – powiedziała protestująca Rumunka.
Tłumy obywateli zebrały się wczoraj na placu Zwycięstwa w centrum Bukaresztu, by następnie ustawić się w kształt rumuńskiej flagi. Domagano się powołania nowego rządu i nowego stylu rządzenia krajem.
– Nie podejmują odpowiednich decyzji. Decyzje były wbrew zdrowemu rozsądkowi, bez konsultacji z wszystkimi zaangażowanymi gałęziami – oznajmił protestujący obywatel Rumunii.
Wyjście na ulice obywateli to skutek rozporządzenia o łagodniejszych karach za przestępstwa korupcyjne. Według nowych przepisów przestępstwa miały być ścigane dopiero w momencie, gdy skarb państwa miał ponieść z tego powodu stratę w wysokości co najmniej 200 tysięcy lejów, czyli około stu dziewięćdziesięciu tysięcy złotych.
Zdaniem ekspertów na tych zmianach skorzystałaby głównie rządząca partia PSD i jej szef, który odpowiada przed sądem za wynagradzanie z funduszy publicznych współpracowników swojej partii. Rumuński skarb państwa stracił na tym ponad 100 tysięcy złotych. Ostatecznie rząd piątego lutego wycofał się z tego pomysłu pod presją demonstracji, ocenianych jako największe w kraju od upadku komunizmu w 1989 roku.
– Było pół miliona ludzi w całym kraju. Nie mieliśmy tak wielu ludzi na ulicach podczas rewolucji w 1989, kiedy obaliliśmy komunizm. To nie zdarzyło się nigdy wcześniej. My faktycznie tworzymy historię już teraz, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy – oznajmił manifestujący Rumun.
– Gdy Rumuni osiągną limit, może się zdarzyć coś, co wydarzyło się w 1989 roku, ale tym razem bez przemocy – przewiduje jeden z demonstrujących na placu Zwycięstwa w Bukreszcie.
Protestujący nie zamierzają ustąpić i mimo dymisji ministra sprawiedliwości oraz ministra do spraw przedsiębiorczości, handlu i kontaktów ze środowiskiem biznesu domagają się ustąpienia całego rządu.
RIRM