Szokujące informacje „Naszego Dziennika” nt. pracy BOR
Informacje „Naszego Dziennika” o pracy BOR-u przed wylotem Tu-154M do Smoleńska są szokujące – powiedział mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
„Nasz Dziennik” poinformował o złożonych w prokuraturze zeznaniach funkcjonariuszy BOR-u. Wynika z nich, że Tu-154M nie był dostatecznie sprawdzony; pirotechnik nie sprawdził w całości luku bagażowego, trapu i zewnętrznej powłoki Tupolewa. Powodem braku wykonanych czynności przez pirotechnika miał być m.in. hałas.
– To jest coś niebywałego, jeżeli funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu twierdzi, że dokonał sprawdzenia samolotu, a jednocześnie nie sprawdził luku bagażowego. Nie sprawdził samolotu na zewnątrz, czy np. jakiś ładunek wybuchowy nie został potencjalnie przyczepiony. Stąd też moje pytanie: na czym polegało to sprawdzenie? W mojej ocenie, szereg zarzutów – być może również prawno-karnych – w stosunku do funkcjonariuszy BOR-u powinno być skierowanych. Chciałbym również zapytać kierownictwo tej instytucji – łącznie z byłym jej szefem gen. Janickim, czy te okoliczności zostały wyjaśnione również w postępowaniu dyscyplinarnym. Czy drążono jakieś procedury i czy w jakiś sposób ci funkcjonariusze ponieśli odpowiedzialność służbową. Jeżeli nie, to również ich przełożeni po katastrofie powinni się teraz z tego wytłumaczyć – powiedział mec. Bartosz Kownacki.Tymczasem od sedna skandalicznej sprawy po raz kolejny próbuje odciągnąć wojskowa prokuratura. Podobnie jak przy okazji afery trotylowej mamy do czynienia z komunikatem, w którym prokuratura gra słowami.
– Tutaj majstersztyk polega na tym, że prokuratura nie zaprzeczyła tym informacjom. Prokuratura zaprzeczyła tylko dacie, że to ma znaczenie czy dany BOR-owiec był przesłuchany w styczniu 2013 roku czy w lipcu 2012 roku. Te wszystkie okoliczności powinny być znane prokuraturze najpóźniej w maju 2010 roku. Tutaj już te kilka miesięcy nie mają jakiegokolwiek znaczenia. To kompromituje w jakimś sensie prokuraturę, ale kompromituje również ten komunikat, dlatego że on próbuje – jak rozumiem – odciągnąć opinię publiczną od sedna materiału, którego prokuratura nie zdementowała – powiedział mec. Bartosz Kownacki.Co więcej, prokuratura ujawniła w komunikacie informacje, o które ponad dwa tygodnie wcześniej zwracali się dziennikarze „Naszego Dziennika”. Wówczas prokuratura nie chciała ich ujawnić. Zasłaniała się tajemnicą śledztwa – mówi red. Katarzyna Orłowska-Popławska, zastępca redaktora naczelnego „Naszego Dziennika”.
– Kilka godzin po publikacji „Naszego Dziennika” prokuratorom w cudowny sposób rozwiązały się języki. Okazało się, że nie ma już żadnego rygoru prawnego, który by chronił świadków. Można poinformować opinię publiczną, że były to dwie osoby i że zostały one przesłuchane. Mam wrażenie, że przez dwa tygodnie prokuratura wojskowa próbowała po prostu zwyczajnie zablokować publikację „Naszego Dziennika”. Inaczej tego się naprawdę nie da logicznie wytłumaczyć – powiedziała red. Katarzyna Orłowska-Popławska.„Nasz Dziennik” opublikował dziś korespondencję, jaką prowadził z prokuraturą ws. przesłuchania funkcjonariuszy BOR.
Wypowiedź mec. Bartosza Kownackiego:
Wypowiedź red. Katarzyny Orłowskiej-Popławskiej:
RIRM