Szef MON: kłamstwo nie przestaje być kłamstwem dlatego, że powtarzane jest w TVN

W programie „Minęła dwudziesta” na antenie TVP Info minister obrony narodowej Antoni Macierewicz odniósł się do sprawy katastrofy smoleńskiej i wskazał, że kłamstwa Jerzego Millera i Macieja Laska nie przestają być kłamstwami tylko dlatego, że powtarzane w TVN i innych tego typu mediach. Szef MON odniósł się również do kwestii rezygnacji ze stanowiska Bartłomieja Misiewicza.

Zdrada dyplomatyczna, niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy m.in. poprzez niewnioskowanie i nieuczestniczenie w wykonanych w Rosji sekcjach zwłok, fałszerstwo dokumentów w celu użycia ich jako autentycznych, wytworzonych w związku z przygotowaniem przez BOR ochrony wizyty zagranicznej prezydenta – takie są zawiadomienia do prokuratury, ale na tym nie koniec – podkreślił Macierewicz.

Zostało złożone również zawiadomienie związane z fałszowaniem zapisu na czarnych skrzynkach. Zapis został sfałszowany na wersji polskiej i rosyjskiej. W jednym wypadku podstawienie innego zapisu pod oryginalny, a w drugim pominięcie w ogóle ostatnich 5 sekund lotu – wskazał minister.

Antoni Macierewicz odniósł się również do słów Jerzego Millera, który stwierdził, że obecność gen. Błasika w kabinie pilotów to wynik analizy, a nie odczytania z zapisów.

Nie te dywagacje, które słyszymy po ponad 6 latach, zostały zapisane w raporcie sygnowanym przez Jerzego Millera, tylko stwierdzenie, że tam był gen. Błasik. To jest różnica między hipotezami, koncepcjami i dywagacjami a oszczerstwami, których w takim razie dopuścił się Jerzy Miller. Jemu się wydawało – jak słyszymy z tego tekstu – że tam był gen. Błasik, ale napisał, że gen. Błasik tam był. To jest zasadnicza różnica zwłaszcza, jeżeli do tej obecności przypisany jest fakt wpływania samą swoją obecnością – jak to zostało sformułowane – na zachowania pilotów. Cała ta wypowiedź świadczy nie tylko o niekompetencji, ale także o złej woli Jerzego Millera. Mamy do czynienia z żenującym widowiskiem człowieka, który wie, że kłamał i mota się we własnych kłamstwach – powiedział szef resortu obrony.

Punktem wyjścia musi być prawda – podkreślił minister Macierewicz, wskazując na kłamliwe artykuły na temat katastrofy smoleńskiej.

Żeby tego typu publikacji nie było, potrzebne jest stwierdzenie przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego bezspornego faktu. Ciekawy jestem, jak wszyscy, którzy pisali kłamliwe artykuły, wytłumaczą, skąd znalazły się fragmenty samolotu 130 m przed tą feralną brzozą. To byłby pierwszy wypadek, że fragmenty odpadające od samolotu lecącego z prędkością 270 km/h, lecą do tyłu o ponad 100 m. To jest absurd. Nawet Jerzy Miller (człowiek tak zaczadzony swoim zachowaniem) i Maciej Lasek muszą zrozumieć, że to jest absurd. Myślę, że nawet Monika Olejnik nie będzie potrafiła wytłumaczyć, jak do tego doszło. Jest bezsporny dowód, że te fragmenty tam się znajdowały. Pokazywaliśmy zdjęcia, jest orzeczenie prokuratorów i ekspertów oraz komisji obecnie działającej i tej, która działała 3 lata temu. Znalezione zostało oznaczenie tego fragmentu, stąd wiemy, z jakiej części samolotu się oderwał – zaznaczył minister.

Jeżeli ktokolwiek mi wytłumaczy, jak doszło do tego, że części samolotu zostały znalezione ponad 100 m przed zderzeniem samolotu z brzozą i to w sytuacji, w której nie było między tymi miejscami żadnych wielkich drzew, żadnych miejsc, które mogłyby spowodować zniszczenie tego samolotu, to naprawdę dostanie Nagrodę Nobla.

Jeżeli ma się medium, które nagłaśnia wypowiedzi Laska czy Millera, to ludzie zaczynają w to wierzyć, ale kłamstwo nie przestaje być kłamstwem, absurd nie przestaje być absurdem tylko dlatego, że powtarza się go w TVN czy jakimkolwiek innym medium – podkreślił Macierewicz i dodał, że w tym wypadku TVN zamiast mówić całą prawdę, całą dobę, powtarza kłamstwa.

Szef MON-u odniósł się również do publikacji mediów na temat Bartłomieja Misiewicza i wskazał, że znalazł się on w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, gdyż realizuje ona bardzo ważne zadania Ministerstwa Obrony Narodowej. PGZ jest w dużym stopniu własnością Skarbu Państwa. Potrzebny tam był uczciwy i zdecydowany człowiek, który będzie reprezentował ministra obrony narodowej, tak jak minister sobie tego życzy. Bartłomiej Misiewicz dawał gwarancje, że będzie dobrze reprezentował MON – powiedział Antoni Macierewicz.

Minister podkreślił, że Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z reprezentowania MON-u w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, chcąc mieć wolne ręce w bronieniu swojego honoru, czci i stanowiska.

Bartłomiej Misiewicz jest człowiekiem, który został w sposób nieprawdopodobnie szkalująco opisany, zupełnie niezgodny z prawdą. Dzisiaj dokładnie wiemy, jak wyglądało spotkanie, w którym zarzucano mu wypowiedzenie słów mających znaczenie korupcyjne. Wiemy, że tak nie było. Są świadkowie zarówno pośród radnych, którzy tam uczestniczyli, jak i spośród posłów, którzy świadczą o tym, że Bartłomiej Misiewicz nie zrobił tego co mu zarzucono. On chciał udowodnić swoją niewinność, nie wiążąc swojej osoby z tym trudnym i nieprzyjemnym procesem. Ministerstwo Obrony Narodowej bardzo mu za to dziękuje, bo tak powinno się postępować, jeżeli jest się człowiekiem honorowym i odważnym – podkreślił Macierewicz.

RIRM

drukuj