Szef gdańskiej „S”: zróbmy wszystko, by winni Grudnia ’70 zostali osądzeni

Zróbmy wszystko aby winni tragicznych wydarzeń Grudnia 1970 r. zostali osądzeni – zaapelował podczas uroczystości w sobotę w Gdyni szef gdańskiej „Solidarności”, Krzysztof Dośla. Cały czas działają siły, które robią wszystko, aby do wymierzenia sprawiedliwości nigdy nie doszło – mówił.

W sobotę w Gdyni podczas popołudniowych obchodów 46. rocznicy Grudnia’70 pod Pomnikiem na Placu Wolnej Polski nieopodal Urzędu Miasta przewodniczący zarządu regionu gdańskiego „Solidarności”, Krzysztof Dośla przypomniał, że “od wielu lat spotykamy się w tych świętych dla nas miejscach, gdzie przelewana była krew naszych rodaków; od wielu lat przychodzimy domagając się elementarnej sprawiedliwości”.

“W grudniu 1989 roku wydawało nam się, że już nic nie będzie stawało na przeszkodzie, aby zbrodniarzy nazwać po imieniu, aby zbrodnię ukarać, a ofiarom i ich najbliższym zadośćuczynić” – tłumaczył.

Krzysztof Dośla zaznaczył, że nie jest dziełem przypadku, że „składy orzekające polskiego sądu nie tak dawno, bo trzy lata temu orzekały, że zbrodnia na Wybrzeżu to była bójka ze skutkiem śmiertelnym”.

W swoim wystąpieniu podczas uroczystości szef gdańskiej „Solidarności” ocenił, że “nieosądzeni zbrodniarze w 1981 roku byli konstruktorami i wykonawcami stanu wojennego; to nieukarana zbrodnia z 1970 r. dała im podstawę do ponownego wyprowadzenia na ulice przeciwko swoim obywatelom wojska (…), do zabijania i mordowania i za to też nie zostali ukarani, i ta zbrodnia też nie została osądzona” – mówił.

“I dziś jesteśmy świadkami gorszących scen, bo jak można nazwać inaczej to, co się działo na naszych ulicach 13 grudnia, w dniu, w którym obchodzimy i czcimy pamięć ofiar stanu wojennego. (…) Tego dnia powinniśmy oddawać cześć i hołd, powinniśmy spotykać się i mówić głośno o nienaprawionej krzywdzie, a nie urządzać gorszące protesty i urągające jakimkolwiek zasadom manifestacje” – mówił Krzysztof Dośla.

W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR.

Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. 17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Dzień wcześniej w telewizyjnym wystąpieniu wicepremier Stanisław Kociołek nawoływał stoczniowców do powrotu do pracy. Około godz. 6 rano wojsko otworzyło ogień w stronę robotników idących z dworca do zablokowanej stoczni. Byli zabici i ranni. Do wieczora trwały starcia. Do demonstrantów strzelano z ziemi i powietrza. Milicja i służby więzienne z niezwykłą brutalnością traktowały zatrzymanych.

Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie i 8 w Gdańsku), a ponad 1160 zostało rannych.

PAP/RIRM

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl