Sytuacja na Ukrainie wciąż jest napięta
Rosja dalej próbuje zdestabilizować sytuację na Ukrainie. Rząd w Kijowie nie wyklucza wprowadzenia stanu wojennego. Tymczasem amerykański Departament Obrony uważa, że ruchy rosyjskich wojsk na Krymie i w pobliżu granic z Ukrainą nie są oznaką przygotowań do inwazji.
Od ostatniego miesiąca nasilają się walki w Donbasie. Mimo porozumień z Mińska na froncie dochodzi do starć. Sytuację pogarszają działania Rosji. Moskwa zwiększyła swoje siły na bezprawnie zaanektowanym Krymie. W ostatnich dniach rosyjska marynarka wojenna i wojska lądowe przeprowadziły tam także ćwiczenia logistyczne – mówi wiceminister obrony Rosji Dmitrij Bułgakow.
– Ćwiczyliśmy żołnierzy wspierających oddziały, którzy wywiązują się ze swoich zadań. Gdy wypełnili swoje zadania dostarczyliśmy wszystkie środki materialne i pomoc techniczną dla nich, pod warunkiem pomocy w naprawach i przywróceniu broni i pojazdów wojskowych, aby umieścić ich z powrotem do walki – wyjaśnia Dmitrij Bułgakow.
Takie ruchy ze strony Rosji budzą obawy w Kijowie. Ukraiński rząd mówi głośno o możliwości wprowadzenia stanu wojennego, a jest to możliwe w dwóch sytuacjach – wskazuje prof. Walenty Baluk.
– Albo otwartej agresji Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie, albo na potrzeby wewnętrzne ze względu na rywalizację różnych ugrupowań na Ukrainie, albo rywalizację oligarchów przed wyborami parlamentarnymi czy prezydenckimi na Ukrainie – mówi prof. Walenty Baluk.
Profesor podkreśla, że Ukrainę można łatwo zdestabilizować. Wystarczy włączyć politykę międzynarodową w jej rozgrywki wewnętrzne. Byliśmy tego świadkami w trakcie dwóch rewolucji z 2004 r. i 2013 r. W ocenie prof. Baluka, Rosja chce kontrolować całą Ukrainę, natomiast jeżeli nie ma takiej możliwości, to dąży do destabilizacji sytuacji, np. w regionie donieckim, albo właśnie w regionie charkowskim, albo w regionie odeskim.
Siły Rosji otaczają Ukrainę, a to dogodna pozycja do zajęcia Kijowa. Takich obaw nie przejawia amerykański Departament Obrony. Zdaniem Pentagonu, koncentracja sił rosyjskich przy granicy z Ukrainą to „długoterminowy trend”, będący odpowiedzią na dążenia do rozszerzenia NATO na wschodniej flance.
TV Trwam News/RIRM